Słowa wstępne
2.2024
Najczęstszą reakcją organizatorów na planowane wydarzenia, które nie dochodzą do skutku, jest przemilczenie tego faktu. Nie robimy tego. Odwołanie konferencji z powodu niewielkiego zainteresowania jest dla nas ważną informacją. Niezależnie jak bardzo chcielibyśmy upatrywać tej niewątpliwie porażki organizacyjnej, tłumaczyć ją mało atrakcyjnym miejscem, niewłaściwym czasem, mało ciekawym programem, słabą promocją, to niewątpliwie tego typu formy doskonalenia zawodowego generalnie tracą na znaczeniu. Wiele materiałów, tutoriali, filmów, pomocy dydaktycznych, jak również webinarów, certyfikowanych szkoleń znajdziemy w Internecie i tam ewentualnie szukamy wsparcia, a nie w szkoleniach stacjonarnych. Sytuacja ta jest szczególnie niedobra dla nauczyciela muzyki. Większość jego działań to aktywności wymagające bezpośredniego uczestnictwa i zaangażowania, a nie obserwowania i słuchania. Tym bardziej jest to zjawisko niekorzystne, że nauczyciel muzyki w szkole, w miejscu pracy nie może się skonfrontować z innymi specjalistami ze swojej dziedziny, ponieważ w placówce z reguły jest sam jeden. Nie ma z kim podzielić się swoimi wątpliwościami, problemami, przemyśleniami. Z drugiej strony można się zapytać, dlaczego miałby się szkolić? A od lat sztywne, de facto niezmieniane podstawy programowe oraz również podręczniki szkolne nie wymuszają wprowadzania nowych czy też różnorodnych rozwiązań. Obecny system wciąż nie wymusza kreatywności ani od ucznia, ani od nauczyciela. Optymistyczne jest tylko to, że coraz więcej osób mówi i pisze o konieczności głębokich zmian w szkolnictwie i próbuje się je też wprowadzać. W formie delikatnych korekt wzbudzają kontrowersje i niekoniecznie też przynoszą pożądane rezultaty, co tylko pokazuje złożoność problemów, uwarunkowań i organiczność szkoły. Jaka będzie szkoła w przyszłości, tego nie wiemy, ale chcielibyśmy móc przekonywać, jaka powinna być, i móc prowadzić szkolenia, mając właśnie to na uwadze. W przyszłym roku prawdopodobnie ponownie zaprosimy na konferencję metodyczną. A obecnie w imieniu swoim i redakcji życzę udanych wakacji.
Mirosław Grusiewicz
1.2024
Na początku lutego wystosowaliśmy do Minister Edukacji Narodowej Barbary Nowackiej list otwarty w sprawie proponowanych zmian w edukacji muzycznej – publikujemy go w bieżącym numerze. Zawiera on propozycje konkretnych rozwiązań, nasze postulaty, ale i jest zaproszeniem do współpracy.
Z tego, co wiem, była nawet szansa, żeby pewne zmiany poczynić już od przyszłego roku. Temat został odsunięty na później i może to dobrze, bo nie chciałbym zabiegać wyłącznie o więcej muzyki, o drobne przesunięcia, a o zupełnie inną organizację szkoły, w której siłą rzeczy muzyki i kultury będzie więcej. Tu trzeba mieć na uwadze, że oświata, edukacja nie lubi wielkich reform, gwałtownych zmian. Wszystko trzeba przemyśleć, przygotować i z delikatnością wprowadzać, a na ten rok mamy już wystarczające zamieszanie w oświacie. I skądinąd wiele słusznych postulatów w realizacji nie najlepiej wygląda. Bo jak można szkołę demokratyczną, upodmiotowioną, przyjazną i otwartą, znacznie bardziej autonomiczną, budować zakazami? Jak można odchudzać podstawy programowe, skreślając wybrane treści szczegółowe, pozostawiając inne szczegółowe? One po prostu powinny być bardziej ogólne. Ale optymistycznie patrzę w przyszłość z kilku powodów: Po pierwsze, kierunek przeobrażeń wreszcie jest taki, o jakim od kilkunastu lat mówię i piszę przy różnych okazjach. Po drugie, widzę otwartość ze strony obecnych władz i jestem przekonany, że to jest ten czas, kiedy szkoła pozytywnie się zmieni, a edukacja artystyczna będzie zbliżona do tego, o czym piszemy w załączonym liście.
I zapraszam na konferencję, 7–8 czerwca, hotel Atut, okolice Konina/Lichenia, będzie czas porozmawiać. Będzie czas na przekonywanie do swoich racji. Zapisy już uruchomiliśmy, zapraszamy i czekamy na Państwa.
Mirosław Grusiewicz
4.2023
W przyszłym roku w dniach 7–8 czerwca zapraszamy na XII Ogólnopolską Konferencję Metodyczną Nauczycieli Muzyki – Edukacja muzyczna bez wykluczeń. Proponowany temat wydaje się nam niezmiernie ważny. Być może sporo o tym mówi się i pisze, ale czy rzeczywiście podejmujemy wystarczające działania w tym kierunku?
Zarówno bardzo ogólny ogląd praktyk edukacyjnych, jak i wnikliwe analizy pokazują, iż wszelakie formy edukacji muzycznej nastawione są nie tylko i nie tyle na osoby w pełni sprawne, niedotknięte żadnymi formami wykluczeń społecznych, ale ukierunkowane są na dzieci i młodzież bardziej uzdolnioną muzycznie. Dla nich są zajęcia pozalekcyjne, pozaszkolne, konkursy, nagrody, wielkie i małe projekty edukacyjne. Na lekcjach szkolnych im bardziej poświęcamy uwagę. Chętniej pracujemy ze zdolną młodzieżą, pokazujemy ją, chwalimy się nią. Ale czy potrafimy zaproponować, stworzyć ofertę i pracować z osobami mniej zdolnymi, przejawiającymi z różnych powodów pewne trudności w wykonywaniu określonych czynności.
Oczywiście potrzebujemy elitarnych szkół artystycznych oraz specjalistycznych ośrodków wspierających i kształcących osoby z niepełnosprawnościami. Ale jest olbrzymia przestrzeń dla muzyki, edukacji muzycznej jako wspaniałego inkluzywnego środka, naszej wzajemnej komunikacji, integracji, szacunku, partnerstwa, akceptacji, wsparcia. I my jako nauczyciele musimy dostrzegać te problemy, a przede wszystkim musimy chcieć i umieć rozwijać, kształtować wszystkich powierzonych nam pod opiekę uczniów.
Bardzo serdecznie, zapraszając na tę konferencję, gorącej uwadze polecam, nie tylko na nadchodzący nowy rok, myślenie o edukacji muzycznej jako o przestrzeni egalitaryzmu, pełnego uczestnictwa dla wszystkich, bez wykluczeń dla nikogo.
Wszystkiego dobrego w nowym 2024 roku
Mirosław Grusiewicz
3.2023
Pani Halina Koszowska-Kot kierowała sekretariatem redakcji czasopisma od 2000 roku z maleńką, roczną przerwą roku akademickiego 2009/2010. Dziś te obowiązki przejęła Daria Kuwałek. Kiedyś przychodzi taki moment na zmianę trybu życia, priorytetów, obowiązków, a i młodym trzeba zostawiać przestrzeń do aktywności.
Miałem wielką przyjemność współpracować z Panią Haliną przez ponad 20 lat i przy wydawaniu czasopisma i przy organizowanych konferencjach i innych wydarzeniach, w które bardzo się angażowała, kierowała biurami organizacyjnymi. Przez swój profesjonalizm, życzliwość, sumienność, wyjątkową etykę w postępowaniu dawała nam poczucie bezpieczeństwa, budowała prestiż i współtworzyła wizerunek naszych działań. Dzięki jej pracy, w znacznej mierze społecznej, i w redakcji, i w stowarzyszeniu mogliśmy spokojnie zajmować się sprawami merytorycznymi.
Składam wielkie podziękowania – myślę, że w imieniu wielu z nas. Kto przez ostatnie dwadzieścia parę lat miał kontakt z czasopismem lub/i z konferencjami i innymi wydarzeniami organizowanymi przez Stowarzyszenie Nauczycieli Muzyki, ten miał okazję, jak nie osobiście, to listownie poznać panią Halinę. Dla mnie niezwykłe jest to, że pani Halina zapamiętywała nas i nasze sprawy. I nie myślę tu tylko o członkach redakcji i osobach współpracujących, ale o wszystkich uczestnikach konferencji i prenumeratorach czasopisma. I to nie tylko niezwykła pamięć, ale właśnie zaangażowanie w sprawy powierzone.
Pani Halinie bardzo dziękuję za wieloletnią współpracę i zaangażowanie, pani Darii Kuwałek życzę satysfakcji i zadowolenia z powierzonych obowiązków, a Państwu życzę wszystkiego dobrego w nowym roku szkolnym.
Mirosław Grusiewicz
2.2023
Tej wiosny miałem przyjemność uczestniczyć w wielu spotkaniach, debatach, konferencjach, nasza doroczna dla nauczycieli muzyki była jedną z nich. Rodzi się podstawowe pytanie o celowość, sprawczość tego typu wydarzeń, bo za każdym z nich kryje się wysiłek organizatorów, uczestników, to są też koszty finansowe. Oczywiście, żaden, nawet największy kongres edukacyjny z całą plejadą autorytetów nie zmieni systemu edukacji, nie poprawi losu nauczycieli i uczniów. Dla mnie są to jednak bardzo ważne spotkania, na których wiele się uczę, zdobywam wiedzę, doświadczenie, kształtuję swoje poglądy i uważam to za bezcenne. Odbyte spotkania utwierdziły mnie w kilku przekonaniach, ale i pozwoliły na nowe spojrzenia na pewne zagadnienia.
Konferencja w Rzeszowie pozwoliła mi dostrzec, że w gronie osób zajmujących się oświatą bardzo różnie i indywidualnie odczytujemy jej stan. Przedstawiciele obecnej władzy, ale i wielu nauczycieli, działaczy społecznych autentycznie jest przekonanych, że obecne rozwiązania systemowe i programowe są właściwe i nic złego w polskiej szkole się nie dzieje.
Konferencje naukowe w Lublinie, ale i w Gdańsku, utwierdziły mnie w przekonaniu, że spośród wielu ważnych kompetencji kształtowanych w szkole dwie są najważniejsze: umiejętność komunikowania się z innymi ludźmi oraz umiejętność komunikowania się z nowoczesnymi technologiami, w tym także z tym, co określamy jako sztuczną inteligencję.
Uczestnicy naszej konferencji przekonali mnie, że to oni są przyszłością polskiej edukacji muzycznej, że po pierwsze, można w każdym systemie i w każdych warunkach prowadzić ciekawe zajęcia muzyczne, po drugie, że społeczeństwo, rodzice wymuszą rozwiązania sprzyjające rozwojowi ich dzieci, dające szanse na godne i szczęśliwe ich życie. I to sprowadzi się do demokratyzacji szkoły i większej sprawczości nauczycieli.
Życzę przyjemnych wakacji
Mirosław Grusiewicz
1.2023
„Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka” – często tę i tego typu maksymy powtarzamy, cytujemy, przyzwyczajamy się do nich tak, że przestajemy zastanawiać się nad ich sensem, stają się naszą naturą. Przyzwyczajamy się do dobrego i złego, adaptujemy do określonych sytuacji, kierujemy się nawykami, odwołujemy się do tradycji, a wszystko to daje nam poczucie bezpieczeństwa. W redakcji czasopisma nie jest inaczej. Odkąd pamiętam, numery zawsze ukazywały się pod koniec okresu wydawniczego, a w treści i w grafice, w tym okładkowej, nawiązywały do określonych pór roku. Pierwszy numer był „zimowy”. I w cyklu dwumiesięcznym przy ówczesnych zimach to było naturalne. Obecnie numer pierwszy powinien być raczej wiosenny, ale nawyki i przyzwyczajenia nie są łatwe do zmian.
W wielu aspektach nasze czasopismo jest zachowawcze, tradycyjne, dążymy do stabilizacji, chcemy być punktem stałym w tym zmieniającym się świecie, chociaż z drugiej strony stale namawiamy do zmian rewolucyjnych w oświacie. Nawet jeżeli uznamy to za brak konsekwencji, to w tym dualizmie kryje się pewna mądrość. Przeprowadzając najdalej idące zmiany – i to dotyczy nie tylko edukacji – trzeba mieć pewne stałe punkty oparcia, stabilizacji, zarówno te materialne, jak i ideowe, trzeba odwoływać się do pewnych trwałych wartości. Już chyba o tym kiedyś pisałem, rewolucja w oświacie powinna dotyczyć przede wszystkim naszego o niej myślenia, przesunięcia zwrotnicy, wytyczenia nowych torów, a same zmiany powinny być rozpisane na lata, dokonywać się systematycznie i naturalnie. I temu wymyślaniu nowej edukacji i szkoły, jak również poznawaniu różnych spojrzeń, inspirowaniu się i integrowaniu mają służyć nasze konferencje. Zapraszamy na nie serdecznie.
Mirosław Grusiewicz
4.2022
W słowach wstępnych często namawiam do podejmowania kreatywnych, indywidualnych działań pedagogicznych adekwatnych do czasu, miejsca, grupy uczniów, staram się przekonywać, że nawet w ramach scentralizowanego, zbiurokratyzowanego, pełnego kontroli i nadzoru systemu mamy obszar swojej niezależności. I tak naprawdę ten autonomiczny obszar naszej wolności, przekonań, ale i przyzwyczajeń, nawyków, stanowi najtrwalszy, najbardziej stabilny element edukacji. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku zaczną się kolejne zmiany systemowe i programowe. Mam nadzieję, że dotychczasowe doświadczenia skłonią elity władzy do stworzenia paktu dla edukacji na dziesięciolecia, stworzenia systemu, w którym szkoła zmienia się oddolnie, a oparta jest na zaufaniu, wspieraniu ucznia i nauczyciela, na budowaniu poczucia dumy i wartości. Patrząc na dotychczasowe reformy szkolnictwa, trudno być w pełni optymistą, tym bardziej że w tej materii jednym przepisem, ustępem można zmarnować dorobek całych pokoleń. Żywię jednak przekonanie, że mimo kryzysów, trudności, wojen i podzielonego społeczeństwa, moje marzenia o takiej szkole zaczną się spełniać. Oczywiście najlepsze unormowania prawne i najlepsze warunki organizacyjne niewiele zmienią, jeżeli my nie sprostamy określonym wyzwaniom i zadaniom. Stąd stale też namawiam do ustawicznego rozwijania swoich kompetencji, w tym namawiam do uczestniczenia w naszych konferencjach, które nie sprowadzają się tylko do warsztatów, nie są tylko miejscem pozyskiwania nowych pomysłów i materiałów dydaktycznych, niezmiernie ważne są nasze wzajemne kontakty, debaty, poczucie wspólnotowości i podzielenie się serdecznością. Zapraszam w maju i czerwcu do Lublina.
A tymczasem w tym magicznym okresie świąt Bożego Narodzenia, kolędowania życzę spełnienia wszelkich marzeń, niech nam się dobrze darzy, a wszyscy wokół nas niech będą szczęśliwi.
Mirosław Grusiewicz
3.2022
Przez wakacje usilnie byłem namawiany do zorganizowania grupy, która opracowałaby postulaty koniecznych zmian w powszechnej edukacji muzycznej i wywarłaby skuteczną presję, aby zostały one zrealizowane na szczeblu centralnym. I przyznam się, że nawet jakbym był władny centralnie narzucić, czego i jak mamy uczyć na lekcjach muzyki, odrzuciłbym taką możliwość. Państwo powinno stworzyć systemowe rozwiązania, warunki, opracować i zapewnić wysokie i jednorodne w całym kraju standardy edukacyjne, które gwarantowałyby we wszystkich szkołach odpowiednią przestrzeń dla kultury i sztuki. Ale nie widzę powodu, aby w każdej szkole ta przestrzeń była dokładnie tak samo zagospodarowana.
Nie bez powodu pozaszkolna edukacja muzyczna ma się znacznie lepiej. Edukacja oparta na sztuce wymaga zainteresowania, pasji, zaangażowania, pełnego przekonania nauczycieli i uczniów co do celowości podejmowanych działań. Tak pracujących nauczycieli mamy wielu i wszystkich namawiam do własnych, aktywnych poszukiwań w ramach swoich kompetencji i możliwości.
A sami – nie narzucając nic nikomu – tworzymy nowe przestrzenie do działalności. Powołujemy Niepubliczny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia Nauczycieli Muzyki. Będzie to miejsce szerzenia różnych praktyk i pomysłów, miejsce dla ciekawych osobowości, najbardziej twórczych, kreatywnych, kompetentnych edukatorów i poszukujących nauczycieli. Poza stałą ofertą webinarów i szkoleń stacjonarnych, naszą nową propozycją jest Lubelski Festiwal Muzyki i Edukacji, w ramach którego zorganizujemy naszą doroczną konferencję (2–4 czerwca), wcześniej (18–19 maja) zorganizujemy konferencję naukową, w ramach festiwalu będzie też wiele innych atrakcji, a wszystko to przygotujemy wspólnie z Wydziałem Pedagogiki i Psychologii oraz Wydziałem Artystycznym UMCS, które to w przyszłym roku obchodzić będą 50-lecia swoich działalności. Mamy też wiele innych pomysłów, aktywnie działamy i namawiamy do tego wszystkich Państwa. Dobrego nowego roku szkolnego.
Mirosław Grusiewicz
2.2022
Jeszcze nigdy słowa wstępnego nie poświęciłem wakacjom. Zawsze były ważniejsze sprawy. Po dwóch latach mniejszej lub większej izolacji, niepewności mam wrażenie, że nie ma bardziej priorytetowej sprawy od dobrego ich wykorzystania. Długie wakacje potrzebne są przede wszystkim dzieciom do ich prawidłowego rozwoju. Nawet nie po to, żeby odpocząć od nauki, ale żeby w warunkach pewnej swobody i wielozmysłowo wielu rzeczy mogły się nauczyć i doświadczyć, żeby mogły uciec od szkolnej rutyny w świat dziecięcej wyobraźni, przyrody i natury.
Szkoła tworzy sztywne ramy życia, wyznaczanego dzwonkami i standardowymi działaniami, z dniami podobnymi do siebie. Można powiedzieć, że tę sytuację mamy oswojoną, mieliśmy czas przyzwyczaić się, dzieci i młodzież również przyjmują ją jako zastaną rzeczywistość i od pierwszej klasy adaptują się do niej, uczą się w niej egzystować.
Tak jest, ale czy być musi? Na razie nic w szkole się nie zmieni. Wprowadzane liczne zmiany ustawowe i nowe rozporządzenia nie mają większego znaczenia, tak jak podwyżki pensji o 4,4%, nikt ich nie zauważy − we wrześniu przyjdziemy do tej samej szkoły. Być może nowe rządy przybliżą szkołę do współczesnego życia, na razie możemy robić to sami. W najbardziej autorytarnych, centralnie zarządzanych systemach oświatowych zawsze na końcu jesteśmy my z uczniami i to chyba też się nie zmieni. Mamy też pod ręką cudowną materię − muzykę, którą generalnie wszyscy ludzie, również dzieci i młodzież, uwielbiają – wykorzystujmy to do budowania lepszej, bardziej przyjaznej, pełnej kultury szkoły.
A tymczasem życzę wspaniałych, cudownych wakacji.
Mirosław Grusiewicz
1.2022
Jesteśmy z Wami
możecie na nas liczyć
Ми з Вами
Ви можете розраховувати на нас
4.2021
Ken Robinson często przywoływał myśl „szkołę musimy wymyśleć od nowa”. I uzasadniał to tym, że szkoła, którą mamy, coraz bardziej nie przystaje do współczesności, do współczesnej kultury, potrzeb człowieka.
W Polsce mamy sytuację szczególną, bo i szkoła i życie kulturalno-społeczne oddaliło się od światowych nurtów, praktyk, norm i zwyczajów. I pewnie tak jest, że osoby sympatyzujące z obecną polityką nie dostrzegają archaiczności polskiej szkoły, a jej problemów upatrują w nie dość konserwatywnych podstawach, braku rygoryzmu i dyscypliny. I w pewnym zakresie taką czy inną polityką kulturalną, edukacyjną, historyczną można wpływać na przemiany w kraju i na świecie, ale tak naprawdę zmiany kulturowe zachodzą niezależnie od naszej woli, niewielki mamy wpływ na nie, to wynalazki ludzkości je determinują. I ostatecznie do określonych warunków musimy się dostosować, w tym szkoła musi dostosować się do współczesnej kultury, przemawiać do dzieci współczesnym językiem, oczywiście jej budulcem muszą być „szlachetne kamienie”, ogólnoludzkie wartości.
Mankamentem współczesnej szkoły jest to, iż ignoruje współczesną kulturę. Ze współczesnej perspektywy absurdalnym wydaje się też to, że dobro człowieka, rozwój naszych dzieci sprowadziliśmy do wspólnego mianownika jednorodnych podstaw programowych i programów. Współczesna szkoła zamiast każdego ucznia indywidualnie rozwijać, wspierać, działając w grupach, wszystkich uczy tego samego z pozorami działań zespołowych.
Często o tym piszę, bo któż jak nie my mamy szkołę zmieniać. Liczę, że ktoś razem ze mną zastanowi się, co w tym wszystkim, co robimy, jest najważniejsze. Zapraszam tu na forum czasopisma do dzielenia się swoimi doświadczeniami, swoimi przemyśleniami. Zapraszam też na konferencję do Poświętnego, spotkajmy się razem, będzie czas porozmawiać, wymienić się argumentami. Jestem przekonany, że mimo naszej wielkiej różnorodności wspólnie „edukację muzyczną wymyślimy na nowo”.
Mirosław Grusiewicz
3.2021
Na początku tego roku szkolnego w sposób wyjątkowy chcielibyśmy życzyć wszystkim osobom związanym z edukacją muzyczną dużo wytrwałości oraz podtrzymywania swoich pasji artystyczno-dydaktycznych. Od tego zaczynamy słowo wstępne, gdyż zdajemy sobie sprawę, iż mimo zaangażowania nauczycieli i często bardzo dobrych kompetencji dydaktycznych i muzycznych, edukacja nie przynosi pożądanych rezultatów, często stajemy bezradni wobec braku zainteresowania uczniów naszą ofertą. Kompleksowe badania, które obecnie przeprowadzamy, pokazują, że niewielu nauczycielom muzyki udaje się zainteresować uczniów przedmiotem i sensownie prowadzić zajęcia w szkołach ogólnokształcących.
Edukacja muzyczna wymaga głębokich przeobrażeń, ale zanim one nastąpią, musimy brać sprawy w swoje ręce i starać się budować dobrostan szkoły i ucznia tak, jak potrafimy. Wprawdzie minister Czarnek głośno mówi, że nie ma czegoś takiego jak autonomia szkół i nauczycieli, ale warto o nią zabiegać wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Tym bardziej że nigdy jeszcze w wolnej Polsce swoboda nauczania nie była tak ograniczana i nigdy nie był aż tak wzmacniany jednorodny system edukacji.
Od kilku lat piszemy o tych problemach, chętnie wsłuchujemy się w Państwa opinie. W tym roku szkolnym chcemy też zorganizować dziesiątą edycję naszej ogólnopolskiej konferencji (Poświętne, 19−20 maja 2022). Jej hasłem będzie „edukacja jutra – samodzielność, autonomia, indywidualizacja”. Będzie to okazja do porozmawiania o najważniejszych problemach, ale i możliwość wskazania, co możemy i powinniśmy robić, aby negatywne tendencje w edukacji muzycznej odwrócić. W tym pomogą nam zaproszeni goście, nauczyciele, którzy od lat skutecznie realizują własne programy i pomysły, którzy nie przerabiają podręczników szkolnych, ale z powodzeniem czynią dzieci wrażliwymi i zadowolonymi z własnych osiągnięć muzycznych.
Mirosław Grusiewicz
2.2021
Tak naprawdę poznałem osobiście Zbigniewa Ciechana w 2009 roku podczas I Ogólnopolskiej Konferencji Metodycznej Nauczycieli Muzyki, jaka miała miejsce w Nałęczowie. Wcześniej kilkakrotnie rozmawialiśmy telefonicznie, kilkakrotnie współuczestniczyliśmy w oficjalnych spotkaniach związanych z funkcjonowaniem czasopisma. Początek mojej pracy zawodowej – działalność w MDK we Włodawie – zbiegł się w czasie z wydaniem Zabaw z echem, z którego to zbioru piosenki i opracowania stały się podstawowym i ulubionym repertuarem prowadzonych przeze mnie zespołów muzycznych. Pierwszą też moją publikacją była recenzja książki Ciechana Nauczyciel i twórczość muzyczna uczniów. Drogi nasze gdzieś się zbiegały, ale skrzyżowały się dopiero podczas wspomnianej konferencji. To spotkanie w Nałęczowie wspominam w sposób szczególny. Dość długo rozmawialiśmy, generalnie o wszystkim, chociaż głównym wątkiem były problemy edukacji muzycznej i funkcjonowanie czasopisma. Potem wielokrotnie dzwoniłem do Ciechana w różnych sprawach, bo wiedziałem, że zostanę uważnie wysłuchany i uzyskam szczere i życzliwie porady.
Gdybym miał w kilku słowach scharakteryzować postać Ciechana, powiedziałbym, że wszystko co robił, opierało się na zaangażowaniu, ale i pewnym dystansie do wszystkich bieżących spraw. Ta postawa nie umniejszała Jego działań społecznych, ideowego zaangażowania w robienie rzeczy wartościowych, potrzebnych i w przypadku muzyki pięknych. Dystansem oddzielał rzeczy ważne od mniej istotnych, on pozwalał na właściwą ocenę, wprowadzał porządek, spokój, działania racjonalne. I z tych powodów tak bardzo lubiłem do Niego dzwonić i z Nim rozmawiać. I te cechy dostrzegam w Jego muzyce. Każda Jego piosenka to ciekawy pomysł, to odrębna historia, najczęściej zabawna i uniwersalna, ale i w zapisie oszczędna. Notował tylko to, co najważniejsze, to, co stanowi istotę rzeczy, główne przesłanie. Jak mawiał, w piosenkach estradowych oraz dla dzieci i młodzieży szczegółowe rozwiązania każdy nauczyciel, wykonawca sobie znajdzie i nie trzeba wszystkich nut zapisywać, ale tylko te niezbędne do zrozumienia intencji kompozytora.
Mirosław Grusiewicz
1.2021
Jednym z moich tegorocznych postanowień jest mówienie i pisanie o tym, co dobre i piękne, wskazywanie na pozytywne aspekty naszej pracy. Optymizm jest nam potrzebny.
I tak poszukując tego, przeglądając strony Facebooka czy YouTube, mógłbym powiedzieć, że nigdy tak dobrze nie było z powszechną edukacją muzyczną jak obecnie. Ludzie indywidualnie uaktywniają się, tworzą i udostępniają swoje pomysły edukacyjne. Tylko w facebookowej grupie Nauczyciele muzyki i rytmiki codziennie, od osób prywatnych czy też reprezentujących jedno–kilkuosobowe firmy, pojawia się po kilka–kilkanaście bardzo różnych postów w formie nowych propozycji edukacyjno-muzycznych. Czy to tylko wirtualny świat, matrix, reklama? Myślę, że nie, coś się autentycznie zmienia, w coraz szerszym zakresie ludzie realizują siebie, odważyli się wejść w szerszą przestrzeń medialną. I nawet jak jest w tym element reklamy, to ona jest nam potrzebna.
Siła i moc muzyki jest nam potrzebna. W świecie trochę jednak podzielonym i skłóconym, w którym „prawdy” stały się względne, a hejt miesza się z propagandą i indoktrynacją, muzyka może i powinna być tym, co jednoczy, powinna czynić ludzi szczęśliwymi, stać się ważna dla każdego. I to jest naszą misją.
A nawiązując do mego ostatniego wstępniaka. Dla niektórych z Państwa wydał się „polityczny i nie na miejscu”. Szanuję te komentarze i jednocześnie wyjaśniam, iż w tym, co piszę od kilku lat, nie jest moją intencją wchodzić w przestrzeń polityczną. Daleki jestem od sporów: lewica − prawica, konserwatyzm – liberalizm, ale zależy mi na dwóch fundamentalnych rzeczach wyrażonych w Konstytucji, jak i w Karcie Nauczyciela, chodzi o godność i szacunek, o to, by wszyscy i w państwie, i w szkole czuli się dobrze i bezpiecznie oraz o poszanowanie prawa, bo to ono tworzy przestrzeń naszego wspólnego życia, w tym naszych relacji z uczniami. I czy to jest polityka? Dla mnie przestrzeganie i obrona tych zasad, wartości i praw jest naszą nauczycielską powinnością i obowiązkiem.
Mirosław Grusiewicz
4.2020
W ostatnich numerach roku zazwyczaj sporo miejsca poświęcaliśmy podsumowaniom, a treści przepełniała atmosfera pogody i radości ze zbliżających się świąt. Wyjątkiem może był tu rok 2015, kiedy to w grudniu przecieraliśmy oczy ze zdumienia, że można nie publikować wyroków Trybunału Konstytucyjnego, że można nie liczyć się z prawem i konstytucją, oraz kolejny, który przyniósł nam tzw. pucz sejmowy – falę protestów przeciwko dławieniu niezależnego dziennikarstwa. Przed nami jeszcze jeden trudny grudzień, w którym zmagamy się z koronawirusem, protestami, tym razem młodzieży, do tego od kilku tygodni Ministerstwem Edukacji i Nauki zarządza osoba bez autorytetu w środowisku i niezbędnych kwalifikacji merytorycznych, o moralnych nie chcę się wypowiadać – nie mnie to osądzać, ale jest to dość jednowymiarowy człowiek. Na jubileuszu 45-lecia Wydziału Pedagogiki i Psychologii UMCS w 2018 roku mówił o konieczności walki z ideologią LGBT. Trudno tu o radość, ale można mieć nadzieję…
Pewne zmiany społeczne, cywilizacyjne i kulturowe – o czym pisał niedawno zmarły, wybitny profesor Marcin Król – są nieuniknione, one dokonują się w szerszej perspektywie. I można oczekiwać, że nasze obecne problemy przyspieszą to, co i tak prędzej czy później nastąpi. A według wspomnianego profesora, ale i raportów ESPAS, świat w przyszłości będzie bardziej pragmatyczny (egoistyczny), a mniej ideowy (solidarnościowy), a takie hasła jak „wolność, równość, demokracja” czy „Bóg, honor i ojczyzna” już tracą na swoim dotychczasowym znaczeniu. Jest to o tyle pozytywne, że niweluje ostre podziały społeczne. I to nowe spojrzenie na świat widzę w dzisiaj protestującej młodzieży. Z drugiej strony, upadek autorytetu, znaczenia, erozja różnych instytucji − z czym mamy do czynienia od kilku lat – pokazuje, że wielu z nich wcale nie musi być, przynajmniej w formie do tej pory nam znanej. I być może po obecnych doświadczeniach łatwiej nam będzie radykalnie zreformować np.ministerstwo edukacji i dostosować je do współczesnych potrzeb. Wracając do myśli profesora Króla, „stary porządek się kończy”, warto tylko przy tym zachować maksimum życzliwości, dobrych relacji międzyludzkich, czego sobie i Państwu gorąco życzę.
Mirosław Grusiewicz
3.2020
Przed nami kolejny trudny rok szkolny. Niepewność przyszłości budująca nie jest, tym bardziej że z edukacją muzyczną mamy problemy nawet w przypadku prowadzenia tradycyjnych, stacjonarnych zajęć.
Muzyka to pełen treści i emocji dialog, to forma komunikacji i porozumienia dość bezpośredniego i bliskiego. Muzyka w szkole również powinna nas łączyć, wzruszać, zaciekawiać, dawać satysfakcję. Spotkanie z muzyką zawsze powinno dostarczać doznań budujących w nas pozytywne cechy, poczucie spełnienia, radości, a nawet szczęścia. Jak to połączyć z dystansem społecznym, jak połączyć wspólne muzykowanie z reżimem sanitarnym?
Osobiście nawet zajęcia ze studentami zawsze zaczynam piosenkami powitalnymi, gdzie przynajmniej „piąstkę trzeba przybić”, i w trakcie zajęć nie stronię od muzycznych zabaw integracyjnych. Wiele wysiłku wkładam w niwelowanie dystansu, stworzenie przyjaznego klimatu, tak aby jak najwięcej osób zabierać ze sobą w różne obszary muzyki. I jak teraz te cele realizować z grupką studentów porozsadzanych w dużej sali wykładowej. Z zajęciami muzycznymi ze studentami jest mniejszy problem, pewne możliwości daje nauczanie zdalne. Nie ma wtedy mowy o wspólnym muzykowaniu, ale ono stwarza sposobność spersonalizowanej pracy, indywidualnego rozwoju, dotarcia do każdej osoby, bliższego poznania, co ma swoją wartość. Ale czy to będzie działać w edukacji powszechnej? Jak nauczyciele szkół podstawowych i średnich poradzą sobie z zaistniałą sytuacją? Jest to spore wyzwanie. Mam nadzieję, iż każdy z nas znajdzie własne pomysły i rozwiązania.
Namawiam – niezależnie od obecnie nietypowej sytuacji − jeżeli chcemy, żeby muzyka była ważna dla naszych uczniów, w zakresie treści, form i metod nauczania, tam, gdzie tylko możemy, postępujmy zgodnie z naszymi przekonaniami. Nie przerabiajmy programów, nie skupiajmy się na realizacji podstawy programowej. Dla rozwoju ucznia nie jest ważne poznanie wszystkich zagadnień, które ktoś kiedyś zaplanował. Przede wszystkim starajmy się, tak jak potrafimy, aby każde spotkanie z muzyką było ciekawe.
Mirosław Grusiewicz
2.2020
Przyszło nam działać i pracować w nietypowych warunkach, od kilku miesięcy koronawirus zarządza światem, wiele w nim zmienił, w tym przeorganizował nam nauczanie. Nagle znaleźliśmy się w nowych sytuacjach, z którymi zarówno my, jak i nasi uczniowie bardzo różnie sobie radzimy.
Prowadzenie zajęć muzycznych jest szczególnie trudne w systemie zdalnego nauczania – nawet indywidualna nauka, zabezpieczona najlepszym internetowym komunikatorem, nie zastąpi autentycznego kontaktu. Prawie niemożliwa staje się praktyka wspólnego muzykowania. Tu i ówdzie powstają wirtualne chóry, orkiestry, ale to jest raczej oferta dla już wyszkolonych muzyków. Problemem zdalnej edukacji jest przede wszystkim zachowanie pozytywnych relacji międzyludzkich, między nauczycielem a uczniami, ale także między samymi rówieśnikami. Obecnie jest to zdecydowanie trudniejsze niż w normalnych warunkach klasowych.
Mimo tego stanu niepewności, wielu kłopotów, obaw, trudności widzę w obecnej sytuacji pewne pozytywne strony. Epidemia sprawiła, iż system szkolny został zawieszony, ministerstwo usilnie wydaje komunikaty, rozporządzenia, codziennie stara się udowodnić, że bez ich regulacji prawnych życie szkolne jest niemożliwe, ale życie toczy się niezależnie od woli ministra i jego urzędników. Coraz bardziej o wszystkim, co dotyczy szkolnictwa, decydują samorządy, indywidualne uwarunkowania lokalnych środowisk, jak i nauczyciele, którzy biorą odpowiedzialność za grupy uczniów jak i poszczególne osoby. Siłą rzeczy jesteśmy bardziej wolni, samodzielni, pozbawieni presji standaryzacji, dostaliśmy znacznie większą autonomię, zgodę na eksperymentowanie, indywidualizację. Sytuacja wymusiła myślenie o edukacji w kategoriach szerszych niż 45-minutowa lekcja, stworzyła też możliwości, a nawet konieczność bycia bardziej kreatywnym i twórczym. Niewątpliwie też każdy z nas zdobył nowe kompetencje, przeszedł przyspieszony kurs zdalnej edukacji, poznał wiele nowych terminów, platform edukacyjnych czy też różnych komunikatorów, interaktywnych quizów.
Jak dalej potoczą się losy edukacji w Polsce – nie wiadomo. Niezależnie od wszystkiego polecam dbanie o swój dobrostan, wypoczynek, dobre samopoczucie, w tym zachęcam do lektury „Wychowania Muzycznego”.
Mirosław Grusiewicz
1.2020
Jeden z bohaterów powieści Josefa Škvoreckiego Tchórz konstatował z euforią: „Na pewno tego, cośmy tu wyczyniali, nie uważał za muzykę. My właściwie też. Nie uważaliśmy tego wyłącznie za muzykę, było to raczej coś jakby świat. Jak przed Chrystusem i po Chrystusie”. Dla większości autorów zamieszczonych w tym numerze tekstów świat ich profesjonalnej działalności dzieli się na dwa etapy: ten, który był przed Marią Przychodzińską, i ten, który nastąpił po Niej. Tym, co skłoniło ich do sięgnięcia „po pióro”, do przeszukiwania zakamarków pamięci, do wynurzeń i zwierzeń, do przywołania „śpiących” na dnie rzadko otwieranych szuflad tekstów, było to właśnie przeświadczenie. Nie jest ono charakterystyczne wyłącznie dla grona naszych znakomitych autorów. W znacznym stopniu dotyczy całego środowiska osób zainteresowanych nauczaniem i uczeniem się muzyki w Polsce. Zarówno badaczy, jak i praktyków; tych, których biografia bogata jest w doświadczenia, i tych, którzy stawiają dopiero pierwsze kroki. Każdy z nas miał swoje własne spotkania w Marią Przychodzińską. Jej odejście we wrześniu 2019 roku nic tu nie zmienia. Ma znaczenie wyłącznie symboliczne.
Numer „Wychowania Muzycznego”, który przekazujemy Państwu, to pod każdym względem przedsięwzięcie specjalne. Jest nie tylko przejawem uznania dla wielkiej uczonej i troski o Jej naukowe i metodyczne dziedzictwo, ale także próbą oswojenia faktu, że Jej telefon milczy, a na Waryńskiego 9/49 nie można już udać się po pomoc, gdy ze znużonego umysłu nie da się wykrzesać nawet jednej godnej uwagi idei. Tym refleksyjnym tonem, który na ogół pojawia się samorzutnie, gdy poczucie straty doskwiera nam szczególnie boleśnie, są przesycone wszystkie teksty zamieszczone w tym numerze.
W imieniu Redakcji i Rady Redakcyjnej dziękujemy wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie tego numeru. Dziękujemy też Marii Przychodzińskiej ̶ naszej koleżance, przyjaciółce i mentorce − za to, że była z nami.
Barbara Smoleńska-Zielińska,
Andrzej Białkowski,
Mirosław Grusiewicz
Na koniec roku mamy kilka dobrych informacji. Ruszył ogólnopolski pilotaż programu „Grajmy w szkole” i według ostatnio opublikowanego raportu PISA z badań wiedzy i umiejętności przeprowadzonych w 2018 roku, polscy uczniowie (gimnazjaliści) po raz kolejny znaleźli się w czołówce światowej. Co jest też naprawdę ważne, badania pokazały wyrównany poziom nauczania w Polsce, mamy mniejsze od średniej światowej rozwarstwienie wyników.
Niewątpliwie jest to powód do dumy i satysfakcji, ale i refleksji. Dla mnie optymistyczne jest to, iż mimo zamieszania wokół reform oświatowych, pogrążania się polskiej szkoły w rozwiązaniach systemowych, ale i ideach z poprzednich epok, podstaw programowych przeładowanych wiedzą, a szkół uczniami, pauperyzacji i deprecjacji zawodu nauczycielskiego − mamy uczniów na światowym poziomie.
Osiągnięcia polskiej młodzieży budzą podziw i dają odrobinę optymizmu. Niemniej, te wyniki okupione są pracą ponad miarę. Według badań przeciętny polski uczeń zajmuje się nauką 47 godzin tygodniowo, tj. zdecydowanie więcej niż w innych krajach. Po raz kolejny też polscy uczniowie bardzo źle wypadli w samoocenie i bardzo źle ocenili szkołę. Na tle świata nasza młodzież jest przemęczona i mało szczęśliwa, nie ma wiary w siebie, w swoje możliwości, nie ma większych aspiracji edukacyjnych. Uczniowie czują się wyobcowani, samotni, nie identyfikują się ze szkołą, nie czują się w niej dobrze i bezpiecznie, doznają w niej upokorzeń, nie mają satysfakcji z nauki. Oczywiście statystyczne uogólnienia nie oddają całej prawdy, ale jednak o czymś mówią.
Jak to zmienić? Jedną z recept jest „grajmy i śpiewajmy w szkole”, twórzmy zespoły i chóry. Twórzmy w szkole przestrzenie kultury, współpracy, zaufania. Tu tylko potrzebne jest maleńkie zrozumienie i wsparcie ze strony ministerstwa. Cały czas mam nadzieję, iż kiedyś ono nastąpi.
Życzę wszystkiego dobrego w nowym roku!
Mirosław Grusiewicz
4.2019
14 września w wieku 92 lat odeszła od nas prof. dr hab. Maria Przychodzińska. Trudno się z tym pogodzić, między innymi dlatego, że tak długo i tak bardzo była z nami. Czuwała nad nami tak indywidualnie − osobiście wyjątkowo wiele Jej zawdzięczam i to nie jest tylko kwestia Jej zaangażowania w mój doktorat i habilitację, ale była mi mistrzem, przewodnikiem i opiekunem całej drogi zawodowej − ale była też naszym wspólnym nauczycielem, mentorem, niezależnie czy ktoś Ją znał osobiście.
To ona tworzyła i kierowała zespołami osób w różnych instytucjach. A były to m.in. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Instytut Kształcenia Nauczycieli, Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, Akademia Muzyczna w Warszawie, Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, wreszcie Wydział Artystyczny Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, gdzie miałem szczęście poznać Panią Profesor.
Prof. Maria Przychodzińska była wyjątkową osobą o szerokim humanistycznym wykształceniu, talencie, o niezwykłych cechach osobowych, wrażliwości, życzliwości, wnikliwości, otwartości oraz ogromnej pracowitości. Do końca swoich dni była aktywna. W miarę swoich sił pisała nowe teksty, recenzje, wspierała nowe doktoraty i habilitacje.
To już kolejna osoba, którą żegnamy w ostatnim czasie. Nie tak dawno pożegnaliśmy Ewę Lipską, Danutę Wasilewską-Żarnowską, Andrzeja Rakowskiego. Dziś rozstajemy się z najbardziej zasłużoną osobą dla powszechnej edukacji muzycznej w Polsce. Bez wątpienia kończy się pewna epoka. Na próżno dziś szukać osób o podobnym autorytecie i podobnym dorobku. I nie jest to przypadek ani zaniedbanie Pani Profesor, że wśród nas, Jej uczniów, nie ma godnego następcy, który zająłby Jej miejsce i wskazywał na rzeczy najważniejsze, kształtował edukację muzyczną, tłumaczył i wyjaśniał, co i jak powinniśmy robić. Nie ma godnego następcy, bo i świat dzisiejszy nie potrzebuje i nie upomina się o nich. Nie ma przyjaznych warunków do tworzenia się autorytetów. Odchodzą od nas ostatni wielcy i zasłużeni, którzy świadomie i kompetentnie zmieniali różne obszary naszego życia. Wśród nich była prof. Maria Przychodzińska.
Cześć Jej pamięci!
Mirosław Grusiewicz
3.2019
Przyszło mi pisać słowo wstępne w upalne wakacyjne dni, choć do urlopu mam jeszcze daleko. Wspominam o tym na myśl o słowach wielu polityków, którzy w gorące dni strajkowe, dążąc do realizacji swoich celów, deprecjonowali nas i nasz zawód, co miało pozbawić strajkujących moralnych praw do artykułowania swoich żądań. Próbowano między innymi utrwalić przekonanie, że nauczyciele to „leniwe nieroby o długich wakacjach”. Być może można być nauczycielem pracując 20 godzin tygodniowo i cieszyć się długimi wakacjami, ale osobiście jeszcze takiego nie spotkałem.
Szkoła, chcemy tego czy nie, stała się areną walki politycznej i ideologicznej. I jaka będzie jej przyszłość, trudno wyrokować. Mamy przed sobą dwie zupełnie odrębne koncepcje szkoły, edukacji, wychowania, których jedynymi punktami stycznymi są nauczyciele i uczniowie – ofiary konfliktu i „bezbronne mury szkolne”. Co zrobić, aby to zmienić? Co zrobić, aby edukacja przestała być częścią partyjnej walki? Myślę, że każdy z nas powinien poczuć ciężar odpowiedzialności za powierzane mu dzieci i młodzież i działać zgodnie ze słowami Antoniego Słonimskiego, które swego czasu przypomniał Władysław Bartoszewski: „Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie”.
W „Wychowaniu Muzycznym” zmian merytorycznych i programowych nie przewidujemy − przynajmniej w najbliższym czasie. W redakcji rozważamy jednak pewne zmiany w funkcjonowaniu czasopisma. Po ostatnich podwyżkach Poczty Polskiej do każdego wysłanego do Państwa egzemplarza dopłacamy. Planujemy, pozostawiając prenumeratę w tej samej cenie, przekształcić „Wychowanie Muzyczne” w regularny kwartalnik, bez przerw wakacyjnych. Chcemy być z Państwem przez cały rok i mamy taką nadzieję, że i w wakacje będziemy mile widziani.
Życzę wszystkim Państwu udanych urlopów, wypoczynku, regeneracji sił przed nowym rokiem szkolnym.
Mirosław Grusiewicz
2.2019
Od blisko trzech lat publicznie wypowiadam się o bezsensowności obecnej reformy oświaty i to zarówno w wymiarze organizacyjnym, jak i programowym. Czyniłem to, by skłonić do refleksji oraz dyskusji na temat rzeczywistych potrzeb edukacyjnych. Nie wiem, czy w jakiejś mierze udało mi się to, ale nauczycielom niewątpliwie tak.
Jednym z pozytywnych skutków strajków nauczycielskich jest wywołanie fali dyskusji. Wreszcie zaczęło się mówić o realnych problemach polskiej oświaty, autentycznych skutkach ostatnich reform, o potrzebach i ważności dobrej edukacji. Wreszcie głos nauczycieli jest słyszalny. W końcu i w telewizji publicznej można coś więcej usłyszeć niż frazę, że wszystko jest przemyślane, skonsultowane i policzone.
W zasadzie czuję się zwolniony z krytyki tego, co zaszło, jest czas, aby w gronie ekspertów, nauczycieli, rodziców i uczniów rozmawiać o przyszłości, o tym, jak bazując na tym, co mamy, budować szkołę naszych wspólnych marzeń. Wierzę w to głęboko i liczę, że te pełne determinacji strajki na skalę do tej pory niespotykaną i trudne dla każdego z nas będą punktem zwrotnym w myśleniu o szkole i edukacji, że już nikomu nigdy nie przyjdzie do głowy pomysł wprowadzania takich zmian, jakie zaszły, bazując wyłącznie na swoich przekonaniach.
A do dyskusji zapraszam już 1 czerwca do Lublina na konferencję, którą zatytułowaliśmy Gramy z nut, czyli klasowe muzykowanie i inne pożądane formy edukacji muzycznej. Poza debatą o tym, jak powinna wyglądać edukacja muzyczna, czego i jak powinniśmy uczyć, będą bardzo lubiane przez Państwa, pełne kreatywności, oparte na autorskich pomysłach i materiałach warsztaty Jacka Tarczyńskiego i Agnieszki Sienkiewicz, będzie prezentacja autorskiego programu Ryszarda Popowskiego dotyczącego szkolnej nauki gry na instrumentach klawiszowych, elementy muzykoterapii, audycja muzyczna dla dzieci oraz koncert dzieci i młodzieży specjalnie dla nas.
Mirosław Grusiewicz
1.2019
Ostatnimi znaczącymi rocznicami muzycznymi były bogato i hucznie obchodzone dwusetne rocznice urodzin Fryderyka Chopina (Rok Chopinowski 2010) oraz Oskara Kolberga (Rok Kolberga 2014). W bieżącym roku przypada dwusetna rocznica urodzin Stanisława Moniuszki i rok 2019 został ochrzczony jego imieniem.
Instytucje kultury do swoich zadań statutowych wpisały spuściznę kompozytora, opery będą wystawiać jego dzieła, w filharmoniach usłyszymy utwory instrumentalne. Szereg imprez edukacyjnych i kulturalnych będzie zrealizowanych w ramach programów dotacyjnych MKiDN i Instytutu Muzyki i Tańca − Muzyczny Ślad i Moniuszko 2019. Wprawdzie na oba przeznaczono niespełna 6 mln zł (program Fryderyk Chopin 2010 – Promesa dysponował budżetem 50 mln zł), ale miejmy nadzieję, że dzięki aktywności i gospodarności społecznej pozostawią one trwały ślad i przyczynią się do głębszego poznania patrona 2019 roku i jego twórczości, obecnie dość jednostronnie kojarzonej z kilkoma operami i pieśniami.
O wydarzeniach Roku Moniuszkowskiego będziemy informować i o nich pisać. Tu, korzystając z okazji, namawiamy do zainteresowania się nowym cyklem warsztatów muzyczno-teatralnych dla dzieci „Strasznie Fajny Dwór” organizowanych w Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie, czy też nowym, międzynarodowym konkursem wykonawczym muzyki polskiej im. Stanisława Moniuszki, jaki zostanie zainaugurowany we wrześniu bieżącego roku w Rzeszowie.
Gorąco polecamy i namawiamy do zaglądania na strony organizatorów Roku Moniuszki − https://moniuszko200.pl/pl/. Tam można znaleźć pełne zestawienia wydarzeń, publikacji, przystępnie zredagowane informacje o naszym narodowym kompozytorze, bazy jego dzieł oraz materiały edukacyjne.
Mirosław Grusiewicz
5.2018
Rok 2018 kończymy w przekonaniu, że w tych trudnych czasach braku stabilizacji, trudno zrozumiałych zmian i reform, chaosu informacyjnego i organizacyjnego oraz w warstwie wartości i postaw, upadku norm i standardów, które wydawało się, że są naszą trwałą zdobyczą cywilizacyjną − udaje nam się zachować podstawowe formy funkcjonowania, czasopismo jest wydawane, ruszyliśmy też z projektem Pracownia Muzyczna Casio, którego celem jest upowszechnienie nauki gry na instrumentach klawiszowych wśród polskich dzieci.
Zasięg projektu stopniowo się rozszerza, systematycznie przybywa szkół biorących w nim udział. Chociaż nie ma on (przynajmniej jak na razie) tak masowej formy, jak mógłby, i myślę, że nie dlatego, że jest nieatrakcyjny, źle pomyślany i realizowany, ale dlatego, że generalnie obecny czas nie sprzyja przeprowadzaniu eksperymentów pedagogicznych. Już jednym wielkim eksperymentem jest obecna reforma i na inne zmiany nie wszyscy mamy już ani siły, ani chęci. Obserwując konferencje, warsztaty, szkolenia organizowane dla nauczycieli, można zauważyć, że tłumów na nich nie ma, a wręcz powiedziałbym, że sale świecą pustkami.
Trudno się dziwić, że znaczna część osób wycofała się z szerszej aktywności – dotyczy to zarówno nauczycieli szkół podstawowych, średnich, jak i wyższych. Z perspektywy nauczyciela tego ostatniego szczebla mogę powiedzieć, że hartuję się w dostosowywaniu do nowych wytycznych, oczekiwań, zmian i reform organizacyjnych − a to dopiero początek. Tylko co to ma wspólnego z meritum sprawy, z byciem potrzebnym i użytecznym w sprawach, co do których przez lata zdobywałem kwalifikacje i doświadczenie?
Nieraz wypowiadałem się na te tematy − szkoła wymaga reform, a edukacja muzyczna, kulturalna prawdziwej rewolucji. Kto jednak odważy się po tylu sprzecznych, niespójnych, nieracjonalnych reformach (prawdziwe kuriozum to ostatnia idąca wspak światowych tendencji, badań i opinii ekspertów) na nowe zmiany? Chyba jeszcze bardziej potrzebujemy stabilizacji i braku reform, odbudowy poczucia elementarnego sprawstwa i podmiotowości.
Mirosław Grusiewicz
4.2018
Witając Państwa w nowym roku szkolnym, miło nam zakomunikować, iż poszerzyliśmy nasze formy dostępności. W czasie wakacji uruchomiliśmy nową księgarnię internetową „Księgarnia iNuty”.
Docelowo chcemy zdigitalizować i umieścić tam całe nasze archiwum, ale myślę, że jak na początek materiałów jest tam już sporo. Księgarnia w chwili otwarcia zawierała nuty 412 utworów muzycznych oraz 548 artykułów opublikowanych w ostatnich latach i sukcesywnie tę bazę będziemy uzupełniać o archiwalne i bieżące materiały.
Elektroniczna dostępność jest wymogiem współczesności. Jak pokazują badania, poziom czytelnictwa czy też szerzej uczestnictwa w kulturze, w tym w kulturze muzycznej, pozostaje w Polsce na mniej więcej stałym poziomie, a nawet w niektórych obszarach widać progres aktywności. Uważam, że dzieje się to głównie za sprawą nowych form przekazu oraz coraz ciekawszej oferty instytucji kultury. Tu warto byłoby przyjrzeć się zagadnieniu, czy i w jakim stopniu szkoła wywiera korzystny wpływ na nasze uczestnictwo w kulturze.
Wracając do księgarni, staraliśmy się, aby było to miejsce przyjazne o intuicyjnym poruszaniu się oraz łatwym wyszukiwaniu artykułów i nut. Nuty umieszczone są w 17 kategoriach uwzględniających gatunek muzyczny: piosenki dla dzieci, piosenki młodzieżowe, utwory popularne, pieśni patriotyczne, melodie ludowe, kolędy, pieśni artystyczne, utwory religijne (tu też mamy zakładki: tematy jazzowe i muzyki rozrywkowej, incipity) oraz skład wykonawczy: melodia, głos z fortepianem, chór a cappella, fortepian, inne instrumenty, opracowania instrumentalne, opracowania wokalno-instrumentalne. Głównymi kryteriami przeszukiwania wszystkich zgromadzonych materiałów, w tym artykułów, jest tytuł dzieła oraz jego autor. Pobieranie materiałów jest niezmiernie proste. Wszystkie jednostronicowe pliki są bezpłatne, natomiast w celu pobrania PDF rejestracja wymaga jedynie podania swojej nazwy oraz adresu e-mail, po czym swoim kontem możemy dowolnie zawiadywać.
Serdecznie zapraszamy do odwiedzania naszej nowej księgarni internetowej i zapoznawania się z bieżącymi i archiwalnymi numerami czasopisma.
Mirosław Grusiewicz
3.2018
Po nowych podstawach programowych do szkół podstawowych przyszła kolej na licea i technika. Tutaj zamiast wiedzy o kulturze będziemy mieli w pierwszej klasie do wyboru muzykę, plastykę lub filozofię. Nie chcę w tym miejscu oceniać tych zmian ani tym bardziej nowych podstaw programowych. Co innego zwraca moją uwagę – jak niewielkie zainteresowanie społeczne, nawet wśród nauczycieli, te zmiany wzbudziły. Zresztą nie tylko one przestały nas zajmować – podobnie ma się sprawa ze szkolnictwem wyższym i innymi obszarami naszego życia.
I to już nie jest tylko moja opinia, badania pokazują coraz mniejsze nasze zainteresowanie dobrem ogółu. Przyzwyczailiśmy się zajmować się jedynie własnymi problemami, co też obecna władza skutecznie wykorzystuje – robi, co chce, co uważa za słuszne i nikogo nie pyta o zdanie. Ustanowił nam się nowy porządek państwa nieobywatelskiego. Obawiam się, że jeżeli w tej materii nic się nie zmieni, to takie słowa jak samorządność, demokracja niebawem znajdą się w słownikach starej polszczyzny, razem z innymi kiedyś bardzo ważnymi dla wielu Polaków, takimi jak uczciwość, tolerancyjność, zaufanie, uczynność. Nieprzypadkowo je wymieniam. W obszernych badaniach z 2014 roku (Praktyki kulturalne Polaków) te cechy jako ważne dla człowieka kulturalnego wymieniło mniej niż 1% naszych rodaków.
Postawy młodzieży trochę się różnią od postaw osób starszych. Pozytywne jest to, iż jest to grupa najbardziej zadowolona z życia i oprócz popnacjonalistów i osób wyizolowanych społecznie, bez planów i aspiracji, jest spora grupa może i bez głębszych ideałów, ale bardzo optymistycznie nastawiona do otaczającej rzeczywistości. Przyszłość Polski na pewno należy właśnie do nich. Może to i dobrze, że nie chcą oni brać udziału „w narodowej wojnie przeciw i za”. W obecnej sytuacji w zmienianiu kraju na lepsze ogromną rolę i wyzwanie widzę dla szkół wszystkich szczebli, jako miejsc budowania dobrych relacji między ludźmi, miejsc życzliwych i przyjaznych dla wszystkich, wspierających młodych ludzi i w sposób mądry objaśniających skomplikowany, ale i piękny nasz świat.
Tymczasem życzę miłej lektury i udanych wakacji.
Mirosław Grusiewicz
2.2018
Co roku o tej porze wspólnie ze Stowarzyszeniem Nauczycieli Muzyki organizowaliśmy ogólnopolskie konferencje metodyczne. Odbywały się one w różnych miejscach w Polsce. Przypomnę: był to Nałęczów, Kazimierz Dolny, Rynia nad Jeziorem Zegrzyńskim, Skorzęcin pod Poznaniem, Kielce, Łódź, Warszawa, Korytnica nad Zalewem Chańcza oraz siedziba „Mazowsza” w Karolinie-Otrębusach.
Ciepłe słowa, pochwały i podziękowania uczestników dawały nam satysfakcję i energię do planowania kolejnych edycji, ale to dzisiaj już nie wystarczy − potrzebne są fundusze. I potrzebujemy chwilę czasu, aby odnaleźć się w nowych warunkach społecznych. Przez całe lata bazowaliśmy na altruizmie swoim oraz innych osób i organizacji, budowaliśmy łańcuszek ludzi dobrej woli. Fundamentem działania SNM oraz redakcji czasopisma była ideowość, misyjność, posłannictwo, chęć tworzenia wspólnotowości, działanie dla dobra wspólnego. Nie chcemy tego zatracać, ale realia, uwarunkowania społeczne bardzo się zmieniły, pewne formuły funkcjonowania wyczerpały się. Trzeba budować nowe, bardziej pragmatyczne, oparte na sprawnej i profesjonalnej organizacji.
Nie zmienia to optyki naszych wartości − szacunek, życzliwość, otwartość na wszystkie osoby i ich poglądy, zaufanie, wiarygodność i uczciwość pozostają nam bliskie i na tym chcemy budować nasze relacje społeczne. Ale naszym celem na najbliższe lata jest stworzenie szeregu ofert, które - mamy nadzieję - będą dla Państwa pomocne i użyteczne. Jedną z nich będzie nowa internetowa księgarnia, gdzie będzie można nabywać pojedyncze artykuły z „Wychowania Muzycznego” oraz różne materiały nutowe.
W tym ciągu spotkań konferencyjnych stawiamy pauzę, ale bez fermaty i po krótkim oddechu otwieramy nowy rozdział w naszej działalności. Z dużą dawką optymizmu serdecznie Państwa pozdrawiamy i zachęcamy do zapoznania się z bieżącym numerem czasopisma.
Mirosław Grusiewicz
1.2018
Staram się uważnie przyglądać i analizować zmiany, jakich doświadczamy w różnych obszarach życia. Zadanie to niełatwe, bo o ile opisać pewne wydarzenia i fakty można w miarę precyzyjnie, to znacznie trudniej jest znaleźć ich przyczyny, odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego pewne rzeczy mają miejsce.
Po reformie powszechnej edukacji – której sensu do dnia dzisiejszego nie mogę zrozumieć – przychodzi kolej na szkolnictwo wyższe, po drodze nie omija się też szkolnictwa artystycznego. Nie neguję potrzeby zmian. Przy tak szybko przeobrażających się warunkach życia prawo regulujące nasze stosunki musi się zmieniać. Widzę jednak przynajmniej kilka przyczyn, które sprawiają, iż nawet właściwe diagnozy i szlachetne intencje obracają się w niszczące nasz dorobek ustawy i rozporządzenia.
Po pierwsze jest to brak dialogu, najbardziej widoczny na szczytach władzy. Bez szerszych debat, bez wysłuchania głosów ekspertów i środowiska nauczycielskiego wprowadzono reformę szkolnictwa, drobne, acz istotne zmiany stale wprowadza się też w szkolnictwie artystycznym. Tak prowadzona polityka przełamuje imposybilizm i rzeczywiście przynosi skutki – Polska nam się zmienia, ale na dłuższą metę nie da się w ten sposób rozwijać kraju, jego kultury, dobrobytu ludzi.
Drugą wspólną tendencją obecnych czasów jest przemożna chęć uregulowania wszystkiego jak najbardziej precyzyjnie, chęć coraz ściślejszego kontrolowania, nadzorowania, parametryzowania. Coraz mniej jest w naszych działaniach swobody i samodzielności – coraz częściej zmuszeni jesteśmy postępować zgodnie z ustalonymi procedurami. Tego typu przykładów z dziedziny edukacji i kultury jest wiele, można je podawać, mnożyć i opisywać (w tym numerze odsyłam do tekstu Nowe zasady zatrudniania nauczycieli w szkolnictwie muzycznym – propozycja), ale wciąż pozostaje uporczywe pytanie o przyczyny, dla których tak zawzięcie ograniczamy siebie i swoje możliwości.
Myślę, że niezależnie od tego, czy oczekuje się tego od nas, możemy i powinniśmy w szkole z większą atencją zwracać uwagę na dialog z uczniami, na budowanie relacji zaufania, na stwarzanie okazji do ich samodzielności i kreatywności. Może to zabrzmi bardzo patetycznie, ale myślę, że przyszłość naszego kraju jest w naszych rękach.
Mirosław Grusiewicz
5.2017
Ostatnio miałem przyjemność uczestniczyć w dwóch ważnych konferencjach − #Grajmywszkole Polskiego Stowarzyszenia Edukacji i Animacji Muzycznej oraz Muzyka klasyczna w powszechnej edukacji muzycznej. Wychowanie do słuchania Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. W ramach tych wydarzeń odbyły się m.in. wykład antropologa kultury prof. dr. hab. Krzysztofa Moraczewskiego Po co nam muzyka klasyczna? oraz panel dyskusyjny Po co nam edukacja muzyczna? Zwracam uwagę na te spotkania ze względu na pytania, jakie zadawano. Stawianie sobie takich zasadniczych pytań jest bardzo ważne, szczególnie dzisiaj, kiedy odpowiedzi, które przyjmowaliśmy do tej pory za oczywiste, które były nam bliskie, stały się niewystarczające w obliczu zmian cywilizacyjnych, kulturowych i społecznych, jakich doświadczamy.
Problem dotyczy nie tylko edukacji muzycznej, ale całej polskiej szkoły, która w niewystarczającym stopniu uwzględnia realia i potrzeby współczesnego świata. Wiele spraw wymaga przedefiniowania i innego spojrzenia. W edukacji muzycznej nowe rozwiązania są potrzebne między innymi w zakresie kontaktów z muzyką artystyczną. Odbiór i funkcjonowanie jej to dziś realny problem, wielu ludzi nie dostrzega, nie doświadcza jej wartości. Musimy sprawić, by muzyka ta stała się istotnym elementem współczesnej kultury, atrakcyjnym w przekazie, popartym odpowiednią promocją i marketingiem. Mówienie o potrzebie i pięknie muzyki artystycznej dziś już nie wystarcza – potrzebne są działania, dzięki którym ta muzyka przestanie być skansenem, zabytkiem, a stanie się częścią współczesnej kultury. Musimy starać się, aby forma przekazu tej muzyki była przyjazna i atrakcyjna dla współczesnego człowieka. Poza szkołą można dostrzec takie działania, i jeśli szkoła chce mieć realny wpływ na kształtowanie wrażliwości muzycznej uczniów, też musi zmierzyć się z tym problemem. Należy zadbać, aby muzyka artystyczna w szkole miała swoją należną oprawę, odpowiednią przestrzeń i akustykę, przybierała formy istotnych wydarzeń i kreacji. Miejmy nadzieję, że w tym obszarze sytuacja będzie się zmieniać. Korzystając z okazji, życzę Państwu i uczniom w nowym, 2018 roku wielu wspaniałych spotkań z muzyką
Mirosław Grusiewicz
4.2017
Mówi się, że jeśli czegoś nie ma w Internecie, to znaczy, że to nie istnieje. A co, jeżeli czegoś nie ma w zbiorowej świadomości?...
Do postawienia tego pytania sprowokował mnie Kongres Kultury Województwa Lubelskiego, w którym ostatnio brałem udział. Wspaniała impreza zgromadziła ponad 800 uczestników, działaczy na rzecz kultury. Pojawiło się także kilkoro nauczycieli szkół ogólnokształcących, prowadzących zajęcia artystyczne, ale generalnie „szkoła” na kongresie nie była obecna nawet symbolicznie. I nie chodzi tu nawet o fizyczną obecność tych czy innych przedstawicieli. Rzecz raczej w tym, że działacze, animatorzy kultury nie patrzą na szkołę jako na miejsce przyjazne ich działalności, nie dostrzegają w niej przestrzeni, w której mogliby realizować swoje cele. Co więcej, krytykują ją jako instytucję, która nie tylko sama niewiele robi na rzecz rozwoju kulturalnego uczniów, ale nie chce też współpracować – i nie współpracuje – z organizacjami mogącymi jej w tym pomóc.
Jak mnie przekonywano, nie da się zrobić nic twórczego w placówce odgórnie sterowanej i planowanej, hermetycznej, w dodatku targanej bez przerwy reformami, których sensu trudno się doszukać. Padały głosy, że w dzisiejszej szkole na próżno by szukać rzeczywistej edukacji kulturalnej czy amatorskiego uprawiania sztuki, szkoda więc czasu na kopanie się z koniem. Cóż… Przykra to dla nas diagnoza, być może niesprawiedliwa, na pewno niepełna, ale autentyczna.
Kolejny przykład zjawiska wypartego ze świadomości społecznej stanowi muzyka w edukacji wczesnoszkolnej. Prowadząc zajęcia muzyczne na studiach podyplomowych dla nauczycieli nauczania początkowego, stale spotykam się ze zdziwieniem, że muzyka może być sama w sobie obiektem poznania, działalności edukacyjnej. Pedagodzy usilnie mnie przekonują, że w szkole pełni ona funkcję wyłącznie użytkową – świetnie sprawdza się do tańca, zabaw, można na jej tle malować lub wykonywać inne czynności, czasami zaśpiewać, i w zasadzie tyle, to wyczerpuje zakres poczynań i świadomości pedagogicznej. Jak to zmienić?...
Przed nami trudna droga. Mam nadzieję, że każdy z Państwa znajdzie na niej swoje miejsce, swój obszar działania, który da powody do satysfakcji. Życzę Państwu tego w nowym roku szkolnym!
Mirosław Grusiewicz
3.2017
Myślę, że wakacji wyczekujemy podobnie jak nasi uczniowie i to niezależnie od tego, jak bardzo lubimy swoją pracę. Jest to czas, który możemy zaplanować i spędzić zgodnie z naszą wolą. Pewnie każdy z nas inaczej. Osobiście polecam odcięcie się od mediów – telewizji, komórki, Internetu – chodź na parę dni. Ale urok wakacji powinien (przynajmniej trochę) polegać na realizacji hasła „róbta, co chceta” i kto lubi, niech od rana do wieczora rozmawia przez telefon, buszuje po Internecie i ogląda telewizję.
Państwo (władza państwowa) i tak coraz bardziej reguluje i organizuje nasze życie, do tego kontroluje nas i chce za nas tworzyć wspólnotę, określać co jest, a co nie jest właściwe, dobre i słuszne. I nie ma to już tylko wymiaru perswazji, definiowania, kto jest, a kto nie jest „dobrym Polakiem”. Administracja rządowa nadaje sobie prawo do kontrolowania działalności samorządowej, tworzone są instytucje, które mają nadzorować sektor organizacji społecznych. Pewnie nie dla wszystkich z nas jest to jakiś problem. Potrzeby wolności, współdecydowania różnie kształtują się i to jest zupełnie naturalne.
Ze swej strony namawiam do spędzania przynajmniej czasu wakacyjnego, tak jak chcemy, tak jak lubimy. Życzę tego i życzę, żeby ograniczeń zewnętrznych do realizacji naszych planów, zamierzeń i marzeń było jak najmniej, życzę jak największego relaksu, oderwania się od spraw związanych z pracą – to jest chyba nam wszystkim bardzo potrzebne. Życzę również wszystkim Państwu, aby zmiany strukturalne w oświacie nie spowodowały utraty pracy, komplikacji prywatnych i służbowych, a wręcz przeciwnie - żeby poprawiły Państwa sytuację.
Nie wiem, czy okres wakacji sprzyja zajmowaniu się poważnymi lekturami. Na wszelki wypadek w bieżącym numerze zamieszczamy ich trochę mniej niż zwykle, a więcej publikujemy materiałów nutowych. Tradycyjnie zachęcamy do lektury. Będzie nam - redakcji i Autorom - niezmiernie miło i sprawi nam olbrzymią satysfakcję, jeżeli w tym letnim okresie znajdą Państwo czas i chęci, aby zajrzeć do środka i przeczytać to, co przygotowaliśmy.
Mirosław Grusiewicz
2.2017
W ostatnich latach, wypowiadając się na tematy związane z edukacją muzyczną, upatrywałem zmian na lepsze w całościowych rozwiązaniach dla polskiej oświaty. Liczyłem, że nowe usytuowanie muzyki jako istotnego elementu kształtowania kompetencji kulturalnych (wiele świadczyło, że jest to możliwe) w sposób naturalny wyzwoli nowe kierunki i działania edukacji muzycznej.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie nic takiego nie nastąpi. Pozytywne przemiany blokuje zaangażowanie się administracji państwowej i środowisk nauczycielskich w zmiany strukturalne. Obecna władza nie dostrzega też wielu wyzwań współczesności – tworzy reformę w oderwaniu od rzeczywistych potrzeb społecznych, nie bierze pod uwagę doświadczeń europejskich i światowych ani opinii środowisk naukowych. Co gorsza, wszelkie uwagi merytoryczne traktuje jako element sporu politycznego.
Prace nad podstawami programowymi prowadzone w ramach przygotowywanej reformy uwidoczniły też dość głęboki kryzys tożsamości edukacji muzycznej. W obecnej propozycji nie widzę głębszej refleksji, która pozwoliłaby odpowiedzieć na proste pytanie, czy to, co proponuje się w szkole od wielu lat – głównie w zakresie treści nauczania, ale i celów – jest właściwe, czy może należałoby coś zmienić.
Oczywiście, większe zmiany wymagają odwagi, namysłu i wspólnego wysiłku, ale trzeba je podjąć. Konieczne są prace koncepcyjne nad nowym kształtem powszechnej edukacji muzycznej, w tym nad podstawami programowymi, które na nowo zdefiniowałyby obszar naszego działania. Edukacja powinna stać na straży pewnych wartości, ale musi też być zgodna ze współczesną kulturą i musi być atrakcyjna dla uczniów. Mamy przecież do czynienia z tak cudowną materią, jaką jest muzyka. Zajęcia z nią w roli głównej powinny być tymi najbardziej oczekiwanymi przez młodych ludzi, tymczasem – jak pokazują badania – takimi nie są. Odrzucam tezę, że wina leży po stronie nauczycieli. Z całym przekonaniem twierdzę, iż potrzebne są głębokie zmiany w powszechnej edukacji muzycznej.
Mirosław Grusiewicz
1.2017
Ministerstwo Edukacji Narodowej sukcesywnie wprowadza reformę do szkół. Mamy już zatwierdzone nowe podstawy programowe, w tym i do przedmiotu muzyka. Chylę czoła przed ich autorami, bo podjęli się trudnego zadania zdefiniowania i opracowania kształtu szkolnej edukacji – określenia, czego i jak będziemy uczyć w szkołach. Doskonale zdaję sobie sprawę, że w narzuconym przez MEN czasie kilku tygodni trudno oczekiwać w pełni przemyślanych rozwiązań. Trzeba też uczciwie stwierdzić, że ostateczne wersje podstaw programowych zostały trochę poprawione w stosunku do pierwotnych, ale zasadnicze wady zostały. Widać brak spójności, korelacji międzyprzedmiotowej, przeładowanie szczegółowymi treściami. Nie inaczej jest w przypadku muzyki dla klas 4–8. Tu jednak dochodzą jeszcze inne problemy.
Poprzednie podstawy miały strukturę nie do końca przystającą do specyfiki naszego przedmiotu, w obecnej natomiast zaskakują nieoczekiwane następstwa treści i formy. Domyślam się, że zamysłem autorów dokumentu było dowartościowanie działań twórczych. Wydaje się to szczytnym celem, ale może prowadzić do wielu nieporozumień. W podstawie każde wykonywanie, a nawet słuchanie muzyki jest ekspresją; uczeń tworzy, grając, śpiewając, tańcząc. Działania twórcze powiązane są nawet z wiedzą o muzyce, a znajomość różnych zagadnień muzycznych – z myśleniem muzycznym. Z jednej strony w podstawie mamy sporo twórczości, z drugiej widać ogrom wiedzy, którą uczeń musi znać.
Różnie można oceniać zapisy, które znalazły się w nowej podstawie programowej. Osobiście uważam, że nie odpowiadają one temu, czego potrzebuje dzisiaj edukacja muzyczna. Post factum oceny te nie mają jednak większego znaczenia i moim największym zarzutem do obecnej władzy jest to, że jako środowisko nie mogliśmy uczestniczyć w pracach koncepcyjnych, a oficjalne uwagi zgłaszane przez różne grupy osób tylko w nieznacznym zakresie zostały uwzględnione.
Obecne podstawy programowe otrzymaliśmy w „prezencie”, a wiemy, jak to bywa z prezentami – nie zawsze są trafione. Cóż począć... Ten trudno oddać czy też schować do szuflady, przez jakiś czas trzeba go używać. A docelowo konieczna jest szersza debata nauczycieli i ekspertów, praktyków i teoretyków nad przyszłością edukacji muzycznej.
Mirosław Grusiewicz
5.2016
Mam nadzieję, że rok 2016 był dla Państwa pomyślny i przyniósł moc radości i sukcesów w życiu prywatnym oraz dużo satysfakcji z wykonywanej pracy. Niestety, w skali makro, dla edukacji, był to czas dość przykry. Brak racjonalnych argumentów w kwestii zmian systemowych przy wielkiej determinacji ich przeprowadzania powodował, że kluczowym zadaniem dla reformatorów stało się negowanie wielu osiągnięć, przeinaczanie faktów, posługiwanie się półprawdami. Skąd ten upór, zamknięcie się w obrębie własnych przekonań i brak dialogu? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, ale jedno jest pewne. Nie tak tworzy się „dobrą szkołę”. By ta mogła powstać, potrzebny jest szeroki konsensus różnych środowisk i wiele dyskusji, w których kluczowy będzie głos autorytetów edukacyjnych.
Czeka nas niewątpliwie kolejny trudny rok. Trudny nie tylko za sprawą reformy edukacji, która staje się faktem, ale także ze względu na współczesne uwarunkowania i wyzwania. A jest ich wiele. Przykładem mogą tu być media cyfrowe. Owszem, uczyniły one sporo dobrego dla świata, ale epoka 2.0 przyniosła również zanik autorytetów, spustoszenie intelektualne, podatność na populizm. Odpryskiem tego u nas jest popnacjonalizm wśród młodzieży. Coraz głośniej mówi się też o współczesnych młodych ludziach jako o pokoleniu neet – o generacji „ludzi straconych”, pozbawionych potrzeb życia społecznego, spędzających długie godziny przed ekranami urządzeń mobilnych. To tu właśnie – a nie w strukturze szkolnictwa – należy upatrywać realnych problemów edukacji.
Co możemy robić w takiej sytuacji? Najkrócej mówiąc: to, do czego zostaliśmy powołani. Niezależnie od warunków zewnętrznych, organizacyjnych i systemowych oświaty kreślmy w umysłach i sercach naszych uczniów obraz świata zrozumiałego i pięknego. Pamiętajmy, że tak naprawdę to od nas przede wszystkim zależy, czy szkoła stanie się miejscem konfliktu, sprzecznych komunikatów, ideologizacji czy też będzie miejscem otwartym, życzliwym i przyjaznym. A dysponujemy wspaniałym narzędziem – muzyką w jej bogactwie emocji i znaczeń, która może i powinna wspierać nas w budowaniu relacji dialogu i współpracy.
Wszystkiego dobrego w nowym, 2017 roku!
Mirosław Grusiewicz
4. 2016
Z pomysłem likwidacji gimnazjów trudno dyskutować. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie przedstawiło do tej pory żadnych racjonalnych argumentów, a jedynie zapewnienia, że po zmianie systemu szkolnictwa będzie lepiej, sprawniej i skończy się chaos edukacyjny.
Nie toczy się też debata na temat nowych podstaw programowych. Mamy tylko informacje, że w najbliższym miesiącu zostaną one opracowane przez ekspertów. Raczej nie tak powinno wyglądać zarządzanie oświatą oraz opieka państwa i troska o poziom edukacji.
Szkoła wymaga daleko idących zmian i jest to problem nie tylko nasz, ale i ogólnoświatowy. Świat w ostatnich dekadach – głównie za sprawą nowoczesnych technologii – znacznie się zmienił, zarówno w warstwie kultury, stosunków społecznych, jak i rynku pracy. Szkoła musi te zmiany uwzględniać. Pewnie jest najwyższy czas, aby odchodzić od XIX-wiecznych modeli oświatowych i niewątpliwie czeka nas przemodelowanie w zakresie celów nauczania, kompetencji kluczowych i – co za tym idzie – także treści i form pracy szkolnej.
W oświacie potrzebna jest zmiana filozofii zarządzania, odejście od administracyjnego, odgórnego sterowania i kontrolowania na rzecz wspierania oddolnych inicjatyw. Szkoła powinna w większym zakresie autonomicznie tworzyć swój profil, w sposób zindywidualizowany rozwijać zainteresowania uczniów. Wymaga ona również mądrego ograniczania treści nauczania. Mądrego, bo bez wiedzy nie wykształcimy zdolności twórczego myślenia i zamiast ludzi kreatywnych wychowamy przemądrzałych dyletantów. Przekaz kanonu kulturowego, modelu wartości społeczno-etycznych, podstawowych, kluczowych treści jest niezbędny. Nade wszystko szkoła wymaga ciągłości, roztropności, rozwagi, stabilizacji, spokoju i – co bardzo ważne – zaufania.
Niestety, nie widzę tego w zapowiadanych reformach; wręcz przeciwnie – uważam, że oddalają one nas od kierunku przeobrażeń oświaty na świecie. A jeśli się mylę… Są w kraju eksperci, środowiska głęboko zainteresowane sprawami edukacji – czy ktoś ich pyta o zdanie i poważnie z nimi rozmawia?
Mirosław Grusiewicz
3. 2016
Za nami kolejny rok szkolny. Jaki był? Na pewno wniósł element niepewności w związku z zapowiedziami zmian w systemie szkolnictwa w Polsce i w podstawach programowych.
Czy rzeczywiście zdani jesteśmy na ciągłe reformy oświaty, które – niezależnie od intencji ich sprawców – same w sobie są szkodliwe? Myślę, że póki nie zaczniemy holistycznie patrzeć na edukację, póki wspólnie nie zakreślimy daleko idących celów, będziemy – niestety – doświadczać tego rodzaju „rewolucji”, a oświata będzie areną partyjnych, ideologicznych potyczek.
Zapowiedzi, że nowa władza zakończy „dramat polskiej edukacji” i czas „bezsensownych projektów europejskich”, nie budują dobrej atmosfery. Choć w wypowiedziach rządzących pobrzmiewają także rozsądne głosy (np. o tym, że należy odchodzić od szkoły przymuszającej do nauki na rzecz szkoły rozwijającej, wspierającej uczniów, uspołeczniającej i wychowującej, wyposażającej ucznia w kompetencje społeczne), to nie wyłania się z nich wizja szkoły przyszłości. Nie widać też uzasadnienia dla zmian systemowych – to nie od nich zależy przecież wartość procesu kształcenia i wychowania w szkołach.
Nie można budować szkoły społecznej i demokratycznej poprzez wzmacnianie centralistycznego zarządzania i nadzorowanie. Nie można uspołeczniać uczniów obowiązkowym wolontariatem, nie można zmniejszać biurokracji wydawanymi ciągle nowymi rozporządzeniami. Szkoła potrzebuje raczej dobrego wyposażenia oraz oddanych nauczycieli, którzy stworzą w niej atmosferę szacunku, zaufania, życzliwości, ale i przestrzegania prawa, norm i zasad.
Potrzeba niewątpliwie troski i dofinansowania. Nie zgadzam się natomiast z tezą, że radykalnego przemodelowania wymagają nauczyciele jako grupa zawodowa. Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie – fakt, że polska edukacja wygląda nie najgorzej, jest właśnie zasługą pedagogów. Znam wielu, którzy w swojej pracy kierują się zwykłą, bezinteresowną chęcią uczynienia czegoś dobrego w sercach i umysłach naszych dzieci.
W przytoczonych przekonaniach utwierdziła mnie obecność na zakończeniu roku szkolnego w jednym z gminnych gimnazjów. Standardowa uroczystość z ładnie przygotowaną częścią artystyczną. Widać było ogrom pracy nauczycieli i uczniów. Niestety, kiepskiej klasy projektor, keyboard i fatalne nagłośnienie znacznie zepsuły efekt końcowy. Muszę jednak przyznać, że uroczystość miała też element – moim zdaniem – wzruszający. Były nim niewymuszone, spontaniczne owacje na stojąco młodzieży gimnazjalnej dla nauczycieli. Piękny i niezapomniany widok.
Mirosław Grusiewicz
2. 2016
Oddajemy w Państwa ręce specjalny, monograficzny numer czasopisma, który w całości poświęcamy edukacji muzycznej w środowisku osób z niepełnosprawnościami. Trudno w to uwierzyć, ale w 59-letniej historii czasopisma – poza kilkoma artykułami Krystyny Mrugalskiej z lat 70., Małgorzaty Dubowicz z lat 80., Tadeusza Wolaka z lat 90. ubiegłego stulecia oraz kilkoma opisującymi pewne wydarzenia z życia kulturalnego wspomnianego środowiska – nie zajmowaliśmy się tą problematyką. Rodzi się pytanie o przyczyny tego stanu rzeczy. Czy rzeczywiście edukacja artystyczna osób z niepenosprawnościami to nie nasza sprawa i problemy z nią związane powinniśmy zostawić ekspertom pedagogiki specjalnej?
Zdecydowanie uważam, że nie. Jest to nasza sprawa i fakt milczenia przyjmuję z zakłopotaniem. Niepełnosprawność to przede wszystkim bardzo istotny problem społeczny i edukacyjny, który nie zawsze właściwie definiujemy. Brak rzetelnej wiedzy i informacji powoduje, iż ulegamy stereotypom i błędnym przeświadczeniom – takim jak utożsamianie edukacji muzycznej tej grupy osób z działaniami muzykoterapeutycznymi. Pamiętajmy też, że kultura, w tym sztuka muzyczna, jest naszym wspólnym dobrem i nikt nie powinien być wykluczany z aktywnego w niej uczestnictwa. Powinniśmy przyczyniać się do tego, aby muzyka w różnych formach kontaktu stawała się udziałem wszystkich ludzi. W niniejszym numerze chcemy zainteresować Państwa problematyką edukacji muzycznej osób z niepełnosprawnościami i przekonać, że praca w tym sektorze może dawać olbrzymią satysfakcję, a możliwości podjęcia tej pracy jest wiele – środowisko osób z niepełnosprawnościami naprawdę potrzebuje nauczycieli muzyki.
Zeszyt ten jest przede wszystkim zasługą naszego redakcyjnego kolegi, muzyka i metodyka Ryszarda Popowskiego, człowieka od wielu lat wspierającego gdańskie środowisko osób z niepełnosprawnościami, współzałożyciela Orkiestry Vita Activa oraz Europejskiego Centrum Edukacji Kulturalnej Osób Niepełnosprawnych. Jemu i wszystkim osobom zaangażowanym w powstanie tego zeszytu chciałbym w tym miejscu bardzo serdecznie podziękować.
Mirosław Grusiewicz
1.2016
W 1999 roku Aleksander Nalaskowski pisał: „Szkoła nie wyraża żadnego stosunku do narodowej tradycji, wiary, a nade wszystko niepowtarzalności człowieka. Jest okrętem bez busoli, który aż się prosi, aby abordażu dokonali korsarze. Bez wątpienia przybędą...”. Od tamtego czasu sporo się zmieniło, ale problem zasadniczy, jakim jest brak oparcia szkoły na ogólnie akceptowanych wartościach, nierealizowanie funkcji wychowawczych, jest wciąż aktualny.
Za małą wagę przywiązujemy do całościowego, humanistycznego rozwoju człowieka, do jego wymiaru społecznego i kulturowego. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy wydaje się brak powszechnie i jednoznacznie akceptowanego wzorca paidei. Jest to istotny problem edukacyjny w Polsce, na który w niniejszym numerze naszego czasopisma zwraca uwagę prof. Maria Przychodzińska oraz młody człowiek – student kierunku pedagogicznego. Zagadnienie to stanie się też wkrótce głównym przedmiotem dyskusji podczas tegorocznej Ogólnopolskiej Konferencji Metodycznej Nauczycieli Muzyki Różnorodność metod i treści – jedność idei, na którą już dziś bardzo serdecznie zapraszamy.
Przysłuchując się różnym poglądom i argumentacjom, warto pamiętać, że nasze podstawowe przesłania są spisane w Karcie Nauczyciela. Czytamy w niej: „Nauczyciel obowiązany jest rzetelnie realizować zadania związane z powierzonym mu stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły: dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą; wspierać każdego ucznia w jego rozwoju oraz dążyć do pełni własnego rozwoju osobowego. Nauczyciel obowiązany jest kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka; dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów”. Polecam te zapisy uwadze. Choć pochodzą one z minionych lat, nie straciły chyba nic na aktualności, a na pewno ciągle nas obowiązują.
Mirosław Grusiewicz
5.2015
Reforma oświaty z 1999 roku była niewątpliwie nie najszczęśliwszym rozwiązaniem. Przypomnę: w nauczaniu początkowym usunęła zajęcia muzyczne, w starszych klasach przedmiot „muzyka” zastąpiła „sztuką”, wprowadziła ścieżki międzyprzedmiotowe i bloki edukacyjne, które miały wypełnić obszary do tej pory zaniedbywane przez edukację (co jednak w praktyce nie bardzo się powiodło), i ustanowiła nową strukturę szkolnictwa.
Nie wiem, czy rzeczywiście konieczne było powoływanie gimnazjów; pamiętam, jak wielkie trudności w sferze organizacyjnej i mentalnej towarzyszyły ich tworzeniu i ile dyskusji toczono na ich temat. Trzeba jednak przyznać, że przez okres ponad 15 lat całe środowisko oświatowe, samorządy i nauczyciele włożyli wiele pracy w to, aby zaczęły one dobrze funkcjonować. Gimnazja wrosły w pejzaż szkolny, ugruntowały swoją pozycję i – choć nie są wolne od problemów – spełniają ważną rolę, a w gronie pedagogów przestały budzić silne kontrowersje. W tej sytuacji z pewnym niepokojem obserwuję determinację nowej władzy, aby je zlikwidować.
Być może likwidacja gimnazjów przyczyni się to tego, że sytuacja muzyki będzie lepsza. Być może nauczycielom muzyki łatwiej będzie uzyskać jeden etat w jednej szkole. Na zmianie struktury edukacji na pewno zyskają twórcy i wydawcy nowych podręczników i pomocy dydaktycznych. Być może i ja zyskam, jeśli wydawcy zaproszą mnie do konsultacji czy też redakcji nowych podręczników. Być może będziemy mieli więcej reklamodawców w czasopiśmie. Być może w jednostkowych placówkach sytuacja poprawi się… Mimo wszystko apelowałbym jednak o pewien rozsądek. O to, by przy tego typu decyzjach kierować się wspólnym dobrem, patrzeć na oświatę jako na całość. I z takiej perspektywy nie widzę uzasadnienia dla zapowiadanych planów wygaszania gimnazjów.
Mirosław Grusiewicz
4.2015
Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego w Katowicach odbył się III Kongres Polskiej Edukacji. W kolejnym numerze naszego czasopisma opiszę konstatacje i wnioski, do jakich doszli uczestnicy tego wydarzenia, dziś natomiast – tytułem wstępu – pozwolę sobie na kilka refleksji „na gorąco”.
Kongres przede wszystkim uzmysłowił mi, iż szerokie i bardzo różnorodne środowiska osób i instytucji związanych z oświatą mają zbieżne poglądy co do oceny obecnej edukacji i potrzebnych zmian. Różnimy się w szczegółach – proponujemy różne sposoby i metody dochodzenia do celu i nie jesteśmy zgodni co do tego, czy i na ile w obecnym systemie możliwe są określone zmiany, czy też sytuacja wymaga „wymyślenia szkoły od nowa”. Co do kierunku jesteśmy zgodni.
Kongres pokazał też solidarność i jedność złączonego wspólnymi celami środowiska. Odczucie tego stało się dla mnie doświadczeniem niezmiernie budującym, podobnym do tego, z jakim wracam z Ogólnopolskich Konferencji Metodycznych Nauczycieli Muzyki. I już dziś namawiam do wzięcia udziału w kolejnych edycjach Kongresu. Przekonany jestem, że jako muzycy powinniśmy szerzej włączać się w zmienianie szeroko pojętej edukacji, a nie tylko monitorować sprawy naszego przedmiotu.
Wiele osób, szczególnie przed imprezą, próbowało przedstawiać mi to przedsięwzięcie jako festyn, event przedwyborczy. Pewnie i dziś znajdzie się ktoś, kto powie, że to był teatr, dobrze wyreżyserowane przedstawienie, po którym MEN wszystkie postulaty wrzuci do szuflady… Że razem z tysiącem innych uczestników zostałem zmanipulowany...
Może warto pomyśleć inaczej, bardziej pozytywnie, i próbować zmieniać wokół siebie, co tylko się da, a w razie trudności łączyć się i próbować przeobrażać edukację w większym gronie? A innych – w tym organów zarządzających – nie traktujmy jak wrogów. Spróbujmy dostrzec w nich naszych partnerów i sprzymierzeńców. Kongres dostarczył licznych przykładów, że tak działając, można zrobić wiele dobrego, i że w znacznym zakresie ograniczenia tkwią w nas samych.
Zmieniajmy edukację na lepsze. Choćby i małymi krokami...
Mirosław Grusiewicz
3.2015
Opublikowany w poprzednim numerze artykuł Ryszarda Popowskiego, Upominam się o wizerunek powszechnej edukacji muzycznej w sferze publicznej!, spowodował ożywienie dyskusyjne. Przypomnę: autor zasygnalizował kilka zauważalnych w obecnej praktyce edukacyjnej tendencji, które niekorzystnie wpływają – według niego – na kształtowanie kultury muzycznej młodych ludzi. W dużym skrócie, są to działania wynikające z usilnego poszukiwania uzasadnień pozamuzycznych dla zabiegów szkolnych, w których muzyka staje się środkiem, a nie celem.
W nawiązaniu do tego tekstu chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt, który obserwuję od dawna, a który określiłbym jako szukanie potwierdzenia ważności i nowoczesności przedmiotu w metodach pracy uznawanych przez dydaktykę ogólną jako postępowe i twórcze, mam tu na myśli tak zwane metody aktywizujące: burze mózgów, dyskusje, dramy, metaplany, śnieżne kule, oraz w środkach mających uatrakcyjniać zajęcia, takich jak krzyżówki, rebusy, szarady... Nie neguję ich wartości, niewątpliwie są to pomoce i metody przydatne w zdobywaniu wiedzy i poznawaniu faktów. W przypadku jednak muzyki, nie ma aktywniejszej metody jej poznawania niż czynne jej uprawianie: granie, śpiewanie, tworzenie, a także słuchanie, które zawsze powinno być świadome i aktywne. Osobiście zachęcałbym do wypełniania zajęć muzycznych wartościową i różnorodną muzyką, przede wszystkim współczesną. Żywię przekonanie, iż obecnie jednym z ważniejszych celów naszych działań powinno być pokazywanie młodemu człowiekowi pełnego obrazu współczesnej kultury muzycznej, który tworzą nie tylko wszechobecne piosenki, ale też muzyka autonomiczna, w tym przynależna do tradycji i spuścizny, oraz cały obszar zjawisk artystycznych wykraczających poza sztywne ramy klasycznych dziedzin sztuk, i zachęcenie go do własnych poszukiwań, do penetracji tego obszaru.
Z naszej strony – zgodnie z Państwa prośbami – na łamach czasopisma postaramy się w szerszym zakresie przybliżać wartościowe zjawiska współczesnej kultury muzycznej oraz podejmować aktualne problemy.
Mirosław Grusiewicz
2.2015
Mimo rozlicznych trudności – zarówno redakcyjnych (nie otrzymaliśmy na ten rok dotacji), jak i zewnętrznych, związanych z funkcjonowaniem powszechnej edukacji muzycznej w Polsce – dostrzegam wiele pozytywnych przejawów naszej działalności. Odnoszę wrażenie, że niezależnie od okoliczności funkcjonujemy coraz lepiej i jako środowisko przejawiamy coraz bardziej racjonalne postawy. Widoczne to było na VII Ogólnopolskiej Konferencji Metodycznej Nauczycieli Muzyki, podczas której dominowały głosy rozsądku, nikt nie „rozdzierał szat”, nikt nie narzekał na trudną sytuację, nikt nie rozniecał płonnych nadziei na to, że sami, wspólnie, razem, dokonamy wielkich przemian.
Jak trafnie zauważyła podczas kwietniowego spotkania Zofia Konaszkiewicz, niezmiennie mamy przed sobą dwa zadania. Po pierwsze, musimy zabiegać o korzystne zmiany systemowe edukacji muzycznej, niezależnie od prawdopodobieństwa ich spełnienia. Powinniśmy głośno artykułować swoje oczekiwania i potrzeby – nikt za nas tego nie zrobi. Drugim naszym obowiązkiem jest praca u podstaw. W każdych warunkach powinniśmy starać się jak najlepiej wypełniać swoje bardzo wdzięczne – moim zdaniem – obowiązki zawodowe.
Optymistycznie nastraja także racjonalny ton wypowiedzi dotyczących dydaktyki, której przestrzeń rozciągającą się między tradycją i nowoczesnością bardzo celnie zarysowała na warszawskiej konferencji Maria Przychodzińska. Od siebie dodam, że dróg do muzyki jest wiele i znajdzie się tu miejsce na różne eksperymenty, ważne jednak, żeby w skali masowej podejmować działania specyficznie muzyczne, maksymalnie skoncentrowane na istocie dzieł artystycznych, a nie poczynania instrumentalnie traktujące sztukę dźwięku, muzykę, jako pretekst do innych zabiegów edukacyjnych. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie znajdą Państwo w dwóch tekstach z bieżącego numeru czasopisma – Upominam się o wizerunek powszechnej edukacji muzycznej w sferze publicznej oraz Czy jesteśmy społeczeństwem głuchych? Zapraszając do lektury całego numeru, gorąco również namawiam do dyskusji z autorami wspomnianych artykułów.
Mirosław Grusiewicz
1.2015
Niezależnie od tego, jak bardzo krytycznie chcielibyśmy patrzeć na organizacje społeczne (kolejne raporty Stowarzyszenia Klon/Jawor unaoczniają liczne wypaczenia i nadużycia tego obszaru), trzeba przyznać, że trudno wymyślić inny, lepszy sposób angażowania się ludzi w sprawy dla nich ważne. Jak wiele można zrobić w ramach trzeciego sektora, przy nieznacznej inspiracji i wsparciu finansowym, unaocznił Rok Kolberga. Powstało wiele ciekawych inicjatyw, a wiele wcześniej obecnych mogło znacznie się rozwinąć. O części z nich pisaliśmy w numerach z poprzedniego roku. Tym razem prezentujemy cykl projektów Akademia Kolberga, zaistniałych głównie dzięki Stowarzyszeniu Tratwa oraz Forum Muzyki Tradycyjnej.
Wartości działalności publicznej dowodzi także czasopismo „Wychowanie Muzyczne” – wydawane za sprawą Stowarzyszenia Nauczycieli Muzyki i społecznej pracy grupy osób, dla których wydaje się ono istotnym i potrzebnym elementem systemu. Stowarzyszenie Nauczycieli Muzyki, po zmianach w zarządzie, jakie miały miejsce w ubiegłym roku, wchodzi w nowy etap działalności. Rysują się nowe plany i pomysły, jednak główne przesłanie pozostaje niezmienne: chcemy być blisko spraw i problemów edukacji powszechnej, wspierać, inspirować, a także integrować nasze środowisko i być Państwa rzecznikiem. W naszej działalności nie zawsze i niekoniecznie chodzi nam o wielkie przemiany, spektakularne przedsięwzięcia – choć oczywiście mamy nadzieję być ich świadkami i współtwórcami – ale o codzienne, małe sprawy, powszednie radości. Liczymy, że wspólne kształtowanie rzeczywistości edukacyjnej dostarczy nam wielu powodów do satysfakcji, a chcąc wyjść jej naprzeciw, zapraszamy na VII Ogólnopolską Konferencję Metodyczną Nauczycieli Muzyki. W tym roku spotkamy się 24–25 kwietnia w Warszawie, a wspólnej pracy przyświecać będzie hasło Tradycja – współczesność. Liczymy na Państwa obecność!
Mirosław Grusiewicz
5.2014
W ciągu ostatnich kilkunastu lat kultura muzyczna uległa niewyobrażalnym przeobrażeniom. Zmieniło się praktycznie wszystko z wyjątkiem form organizacji nauczania muzyki oraz podstaw programowych, które nie mają związku z rzeczywistością kulturalną. Tymczasem prawda jest taka, że wielkiej zmianie w kulturze odpowiadać muszą równie wielkie zmiany organizacyjne edukacji muzycznej – bez tego edukacja ta traci związek z rzeczywistością.
By dokonać zasadniczej modernizacji powszechnej edukacji muzycznej, trzeba opisać jej nowe podstawy organizacyjne w optymalnym i zarazem racjonalnym wymiarze. Niezbędna przy tym jest aprobata nauczycieli dla proponowanego kierunku zmian i stworzenie grupy lobbystycznej na rzecz tej modernizacji. Modernizacja w pierwszym rzędzie powinna dotyczyć statusu zawodowego nauczyciela muzyki, bo to od form organizacji jego pracy i jego kompetencji zależy i treść i jakość tej edukacji.
Nie ulega wątpliwości, że o jakości edukacji muzycznej na wszystkich etapach przesądza jej pierwszy etap, realizowany w klasach 1–3. Przekonani, iż przecinając węzeł gordyjski nauczania muzyki na tym poziomie rozwiążemy zasadnicze problemy tej edukacji, zamieszczamy w bieżącym numerze analizę wariantów organizacyjnych nauczania muzyki w klasach 1–3, mającą na celu ukazanie wszystkich potencjalnych zalet i wad trzech możliwych rozwiązań. Jest to próba zdefiniowania tego, czym potencjalnie możemy dysponować w wymiarze organizacyjnym. Tekstem tym pragniemy otworzyć debatę na temat racjonalnego wykorzystania zasobów kadrowych dla pełniejszego rozwoju kompetencji kulturalnych dzieci.
Ryszard Popowski
4.2014
Na kompleksową ocenę Roku Kolberga przyjdzie jeszcze czas, z dystansu zresztą łatwiej będzie dokonać podsumowania, jednak już dziś mogę powiedzieć, że osobiście widzę głęboki sens tego typu przedsięwzięć. Skupienie się wielu instytucji na określonych problemach pozwala je dostrzec nawet osobom mniej zainteresowanym i umożliwia podjęcie pewnych działań, które bez takiej dodatkowej mobilizacji, konsolidacji i współpracy trudno byłoby zrealizować.
W Roku Kolberga miało miejsce wiele istotnych wydarzeń. Klamrą spina się II Konwencja Muzyki Polskiej, w znacznym zakresie poświęcona muzyce tradycyjnej, z konferencją w Radziejowicach Rok Kolberga – i co dalej?, zaplanowaną na 26–27 listopada, podczas której – miejmy nadzieję – zostaną wypracowane dalsze działania i lepsze warunki dla muzyki ludowej w edukacji.
Czas poświęcony wielkiemu polskiemu badaczowi kultury ludowej zaznaczył się także na polu edukacji, gdzie chyba najważniejszym osiągnięciem ostatnich miesięcy stało się zwrócenie uwagi na współczesność folkloru muzycznego, na formy i sposób jego istnienia, niezmiernie interesujące z punktu widzenia dydaktyki muzycznej. Powstało także wiele wydawnictw, które trwale wzbogacą zasób literatury poświęconej Kolbergowi i bliskiemu jego sercu dziedzictwu kulturowemu. Do takich zalicza się także i ten okolicznościowy numer „Wychowania Muzycznego”.
W związku z Rokiem Kolberga z dumą oddajemy w Państwa ręce pierwszy w całej 58-letniej historii czasopisma numer specjalny, na który składają się: zeszyt, osobny dodatek muzyczny z niepublikowanymi opracowaniami melodii ludowych i płyta DVD zawierająca kompendium wiedzy, antologię nagrań muzyki ludowej oraz testy, quizy i gry dydaktyczne. Przy opracowywaniu samych tylko materiałów na płytę DVD współpracowaliśmy z ponad 40 instytucjami, organizacjami, zespołami muzycznymi i osobami prywatnymi. Specjalny numer czasopisma powstał dzięki zaangażowaniu i życzliwości wielu osób i w tym miejscu wszystkim, którzy przyczynili się do jego wydania, bardzo serdecznie chciałbym podziękować.
Mirosław Grusiewicz
3.2014
Wiosenne miesiące bieżącego roku obfitowały w wydarzenia znaczące dla edukacji muzycznej: były Narady Nauczycielskie organizowane przez Fundację Muzyka Jest dla Wszystkich, w Łodzi odbyła się VI Ogólnopolska Konferencja Metodyczna Nauczycieli Muzyki, a w Warszawie II Konwencja Muzyki Polskiej Instytutu Muzyki i Tańca. Ostatnio uwagę środowiska przykuwały konsultacje i spotkanie zorganizowane przez Zespół do spraw Strategii przy Ministrze Edukacji Narodowej, w ramach którego reprezentacje różnych stowarzyszeń nauczycielskich miały okazję porozmawiać z przedstawicieli ministerstwa. Nasza redakcja we wszystkie wymienione wydarzenia angażowała się – uczestniczyliśmy w nich bądź bacznie obserwowaliśmy. O większości mogą Państwo przeczytać na łamach niniejszego numeru, stanowią one też punkt odniesienia do szerszych refleksji.
W ostatnim z wymienionych spotkań udział wzięli przedstawiciele facebookowego Koła Sympatyków Wychowania Muzycznego – zawiązanego niedawno naszego bezcennego partnera i sprzymierzeńca, który w tak niedługim czasie od powstania stał się pełnoprawnym parterem publicznym. Warto zauważyć, że tego typu nieformalne, internetowe zrzeszenia odgrywają coraz to większą rolę w różnych obszarach życia publicznego. Ich fenomen zasadza się na łatwości komunikacji, sprzyjającej poznawaniu się i organizowaniu różnych działań, a główną ich siłą i czynnikiem decydującym o atrakcyjnością jest chyba to, iż są w pełni demokratyczne i otwarte, nie mają ani prezesa, ani zarządu, ani właściciela – każdy sam sobie wyznacza miejsce, a wszystko rozgrywa się przy podniesionej kurtynie. Przy coraz mniejszym zaufaniu do form instytucjonalnych – zarówno państwowych, jak i społecznych – zrzeszenia takie stanowią alternatywną formę współdziałania społecznego.
Dla nas wspomniane Koło to swoiste okno na świat, bezcenny vox populi – powoli przejmuje ono rolę doradcy, konsultanta i korespondenta terenowego. Wszystkich zainteresowanych zachęcamy do włączenia się w tę formę aktywności.
Mirosław Grusiewicz
2.2014
„Wychowanie Muzyczne” to czasopismo, w którym od zawsze staramy się podejmować najważniejsze aktualne problemy. Nie jest to łatwe, bo edukacja muzyczna rozgrywa się na wielu płaszczyznach i konia z rzędem temu, kto potrafiłby jednoznacznie wskazać, co tu i teraz wymaga szczególnej uwagi. Od czasu do czasu zdarzają się jednak wydarzenia, których doniosłość nie budzi wątpliwości, w związku z czym chętnie opisujemy je i my. Za takie niewątpliwie uznać należy zorganizowaną w ubiegłym roku debatę w Pałacu Prezydenckim, poświęconą powszechnej edukacji muzycznej – z jej przebiegiem można zapoznać się dzięki sprawozdaniom zamieszczonym na łamach numeru, który oddajemy w Państwa ręce.
Mamy też nadzieję, iż ważnym wydarzeniem była też pełna optymizmu i radości VI Ogólnopolska Konferencja Metodyczna Nauczycieli Muzyki, na którą w tym roku zaprosiliśmy pedagogów do Łodzi. Fakt, iż zgromadziła ona tak wielu uczestników, świadczy niewątpliwie o potrzebie organizowania tego rodzaju spotkań umożliwiających integrację, wymianę doświadczeń i wzbogacanie warsztatu.
Kolejne ważne wydarzenie odbędzie się w Warszawie w dniach 12–14 maja – będzie nim II Konwencja Muzyki Polskiej, w ramach której zaplanowano m.in. panel dyskusyjny Do jakiej kultury prowadzi współczesna powszechna edukacja muzyczna? Mimo iż na co dzień nie zawsze potrafimy docenić wagę tego typu debat, to podtrzymywanie dyskusji, a przede wszystkim wypracowywanie wspólnych stanowisk jest niezmiernie ważne. Obie konferencje szerzej zrelacjonujemy już w następnym numerze.
Chętnie piszemy też o różnych projektach realizowanych „nie tylko w szkole”, stwarzających możliwości kreowania indywidualnych pomysłów, w sposób otwarty i twórczy pozwalających zagospodarowywać przestrzeń edukacji muzycznej. Tym razem prezentujemy na naszych łamach projekty promujące śpiewanie podczas przerw oraz te podejmowane przez MCK Sokół w Nowym Sączu z myślą o promowaniu sztuki operowej.
W naszym czasopiśmie staramy się wreszcie nie zapominać o problemach codziennej pracy nauczycieli, którzy w dniu dzisiejszym skazani są na pokonywanie licznych barier i ograniczeń stawianych edukacji muzycznej. Te „szkolne” tematy omawiamy szerzej w ramach facebookowego koła Sympatycy „Wychowania Muzycznego”, w numerze publikujemy jednak rąbek rozmów tam toczonych, zapraszając jednocześnie do włączenia się w dalsze dyskusje.
Mirosław Grusiewicz
1.2014
Bieżący rok, głównie dzięki temu, że został ogłoszony Rokiem Kolbergowskim, zapowiada się niezmiernie ciekawie. Mocnym jego akcentem będzie monograficzny numeru czasopisma (4/2014), który w całości poświęcony zostanie obecności folkloru muzycznego we współczesnej edukacji. Poza tekstami o charakterze popularyzatorskim i edukacyjnym sporo miejsca zajmie w nim dodatek muzyczny z pieśniami tradycyjnymi oraz z opracowaniami melodii ludowych na użytek szkolnych i innych amatorskich zespołów muzycznych. Do numeru dołączymy płytę CD z nagraniami muzyki ludowej w wersji tradycyjnej oraz opracowanej artystycznie, znajdą się na niej także quizy multimedialne i testy dla uczniów oraz materiały ikonograficzne. Osobno zostanie też wydany zeszyt muzyczny z pracami nagrodzonymi w konkursie, który ogłaszamy na łamach tego numeru.
W bieżącym roku wprowadzamy również kilka nowości. W tym numerze rozpoczynamy cykl Muzyczna „mitologia”. Jego autor – Rafał Ciesielski – rozprawiać się będzie z zakorzenionymi w edukacji muzycznej i w kulturze absurdami i stereotypami, do których tak się przyzwyczailiśmy, że skłonni jesteśmy traktować je jako zupełnie normalne zjawiska. Również rysunki satyryczne, które – mamy nadzieję – zagoszczą na łamach czasopisma, chcemy potraktować nie tylko jako prowokującą do śmiechu lżejszą formę publicystyki, ale także sposób pokazywania różnych negatywnych faktów i rzeczy znanych nam z codzienności.
Od bieżącego numeru wprowadzamy jeszcze jedną zupełnie nową formę, której – w przeciwieństwie do wszystkich innych – nie da się do końca przewidzieć i zaplanować, zależy ona wyłącznie od Państwa. Będą to dyskusje toczone na Facebooku, uporządkowane tematycznie przez redakcję i autoryzowane przez adwersarzy. Państwa opnie oraz opisy własnej praktyki nie powinny pozostać wyłącznie w cyberprzestrzeni, przynajmniej część chcielibyśmy zarchiwizować. Przede wszystkim zależy nam jednak na pogłębianiu i rozszerzaniu toczonych debat; chcielibyśmy, aby Państwa głosy były szeroko obecne w przestrzeni publicznej.
Planując bieżący rok, nie zapominamy wreszcie o wcześniej rozpoczętych cyklach – o Gitarowym harcowniku oraz o Magii muzyki – na pewno do nich powrócimy.
Mirosław Grusiewicz
5.2013
Z pewnością niełatwo jest przekonać kogoś do określonej muzyki – sprawić, aby szczerze ją polubił. Zastanawiam się, co musiałoby się stać, żebym zaczął słuchać np. country, disco polo, reggae, hard rocku czy heavy metalu – czy to w ogóle jest możliwe? Droga do akceptacji, a może z czasem i zachwytu, biegnie niewątpliwie przez poznanie danego zjawiska, a za to z jednej strony odpowiada szkoła, z drugiej zaś służą temu przedsięwzięcia związane z wielkimi wydarzeniami, na których skupiamy uwagę.
Wydarzeniami muzycznymi mijającego już roku są przede wszystkim obchody 100. rocznicy urodzin Witolda Lutosławskiego, ale i 80. urodzin Krzysztofa Pendereckiego oraz związane z tym ostatnim jubileuszem otwarcie Europejskiego Centrum Muzyki w Lusławicach. Tym samym rok 2013 upływa pod znakiem polskiej muzyki współczesnej. Choć w pewnych kręgach cieszy się ona najwyższym uznaniem, to w opinii większości wciąż pozostaje elitarna. Zarówno młodzieży, jak i większości społeczeństwa wychowanego na wzorcach postmodernizmu nie kojarzy się ze współczesnością, lecz z tradycją. Jest zbyt przemyślana i dogłębna, wymaga skupienia i zaangażowania. Obaj wspomniani twórcy to swego rodzaju celebryci – większość osób wie, że są to najwybitniejsze osobistości muzyki polskiej i światowej drugiej połowy XX wieku, mało kto jednak potrafi powiedzieć dlaczego. Niewielu też rozumie ich sztukę.
Czy Rok Lutosławskiego choć trochę zmienił tę sytuację? Sporo się wydarzyło. Odbyły się dziesiątki koncertów, starannie przygotowanych i opracowanych, w których istotnymi elementami były odpowiednie przestrzenie dla dźwięku, angażowanie nowoczesnych technologii, łączenie muzyki z elementami wizualizacyjnymi i interakcyjnymi (np. instalacja interaktywna LutoScratch, projekt Kilka kroków do Lutosławskiego). Wiele też z tych koncertów połączonych było z działaniami i projektami edukacyjnymi (np. Lutofonie, Lutofuzje, Lutuschool).
Podsumowując ten rok, choć w skromnym wymiarze, my również dołączamy się do działań mających na celu przybliżenie postaci i muzyki Witolda Lutosławskiego. Oddajemy Państwu do rąk numer wypełniony bogactwem myśli i pomysłów dydaktycznych związanych z osobą naszego najwybitniejszego kompozytora od czasów Szymanowskiego. Mamy nadzieję, że pomogą one przybliżyć młodemu pokoleniu jego twórczość, a może nawet obudzą zachwyt dla tego rodzaju muzyki.
Mirosław Grusiewicz
4.2013
Oddajemy w Państwa ręce numer specjalny – wyjątkowy i uroczysty. W całości poświęcony jest on dwóm wielce zasłużonym dla edukacji muzycznej postaciom – Wojciechowi Jankowskiemu oraz Leonowi Markiewiczowi, którzy w roku bieżącym obchodzą jubileusze 80- i 85-lecia urodzin.
Być może przeoczylibyśmy obie rocznice (nie wszyscy mają swoje profile na Facebooku), gdyby nie grono najbliższych współpracowników obu Panów Profesorów. Pierwszym ośrodkiem, który zasygnalizował nam zbliżający się jubileusz, był Uniwersytet F. Chopina w Warszawie, i jest to poniekąd widoczne w treści numeru. W tym miejscu chciałbym gorąco przeprosić, że nie wszystkie materiały nadesłane z Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach udało nam się zamieścić w bieżącym numerze – postaramy się je wykorzystać w najbliższej przyszłości i do osoby i dorobku Leona Markiewicza wracać. Niemniej z wielką radością wpisujemy się w obchody jubileuszowe, jakie mają odbyć się w październiku – zarówno te warszawskie, jak i katowickie. Dla nas są one okazją, żeby przedstawić naszym czytelnikom olbrzymi dorobek, zasługi i dokonania Jubilatów, a także przypomnieć fragment historii edukacji ostatnich kilkudziesięciu lat, jaki współtworzyli.
Jak to się stało, że obaj Jubilaci tak wiele dokonali w swoim życiu? Co ich łączy? Dlaczego to właśnie oni goszczą wspólnie na łamach tego numeru? Poszukując odpowiedzi na te pytania, dochodzę do wniosku, że poza talentami i pracowitością odznaczają się oni obaj niezwykłą charyzmą i ludzką życzliwością, dzięki którym potrafią skupiać ludzi wokół bliskich sobie ideałów. Są w stanie nie tylko tworzyć i prowadzić ośrodki instytucjonalne, ale również kręgi nieformalne, oparte na przyjaźni i szacunku.
W tym miejscu w imieniu całej naszej redakcji pragnę bardzo gorąco obu Jubilatom podziękować za wszystko, co do tej pory uczynili, oraz życzyć wszelkiej pomyślności na dalsze lata.
Mirosław Grusiewicz
3.2013
W bieżącym roku szkolnym debatę nad powszechną edukacją zdominowały tematy rozpoczęcia nauki przez sześciolatków oraz cyfryzacji szkoły. Oba zagadnienia – niewątpliwie ważne – stały się przedmiotem dyskusji w wyniku pewnych decyzji i działań MEN. Oba też – choć dotyczą odrębnych kwestii – łączy nieuchronność zdarzeń: niezależnie od rozwiązań formalnych coraz młodsze dzieci będą zasiadać w szkolnych ławach, a technologie informatyczne w sposób naturalny będą wspierać edukację.
Kolejnym elementem łączącym oba problemy jest nieudolność czy też nadgorliwość MEN. Postawienie nowoczesnych technologii w centrum zainteresowań resortu, w tym koncentracja działań nad zastępowaniem tradycyjnych książek e-bookami i tabletami dla ucznia, które miałyby zrewolucjonizować edukację, oraz uczynienie z zabiegu wcześniejszego rozpoczęcia nauki największego wyzwania dla polskiej edukacji świadczy tylko o słabości organów zarządzających oświatą, bo szkoła – nie tylko w Polsce – stoi dziś przed zupełnie innymi wyzwaniami.
Jednym z zadań, z którymi rzeczywiście powinna się zmierzyć oświata, jest wychowanie do tolerancji, współdziałania i współpracy. Tradycyjną rywalizację, wyścig o punkty do zdobycia, musi zastąpić kształtowanie umiejętności funkcjonowania grupowego. Szkoła powinna też w znacznie większym zakresie indywidualnie rozwijać każdego ucznia, wspierać jego zdolności i zainteresowania. Należałoby także odejść wreszcie od akademickiego nauczania na rzecz rozwoju twórczego, w tym kształcenia zdolności myślenia dywergencyjnego. Takie są wyzwania współczesności. Wiedzę, informację mamy dziś w każdej chwili w zasięgu ręki; ważne, by ją rozumieć i umieć z niej korzystać. I w takim kierunku niewątpliwie pójdzie oświata, bo tradycyjna szkoła, wyrosła z nurtu herbartowskiego, coraz bardziej odstaje od potrzeb XXI wieku.
Nie czekajmy na reformy, które przygotuje MEN (może w przyszłości takie ministerstwo okaże się zbędne!). Starajmy się sami przekonywać innych do znaczenia sztuki i działań kreatywnych.
Mirosław Grusiewicz
2.2013
Jako środowisko osób zajmujących się kulturą i edukacją muzyczną przez długie lata głównie narzekaliśmy na fatalne rozwiązania systemowe, domagaliśmy się większej liczby godzin zajęć muzycznych w szkole oraz szacunku i uznania dla naszej pracy. Najczęściej było to nie tylko nieskuteczne, ale też negatywnie odbijało się na naszym wizerunku. Przez wiele też lat animacja kultury całkiem dobrze radziła sobie bez muzyki albo z muzyką w tle, muzycy zaś dość mocno przywiązani byli do szkolnych ławek i tradycyjnych zajęć muzycznych w domach kultury.
Wbrew kryzysowi to się zmienia, coraz więcej osób bierze – i to z powodzeniem – sprawy w swoje ręce i zakłada prywatne szkoły, ogniska, studia, akademie, centra muzyczne zarówno dla dzieci, młodzieży, jak i osób dorosłych. Coraz prężniej działają różne stowarzyszenia i fundacje ulokowane w obszarze kultury, muzyki i edukacji, a do redakcji naszego czasopisma wpływają dziesiątki informacji i zaproszeń do uczestniczenia w bardzo interesujących projektach i wydarzeniach.
Jednym z liderów w kreowaniu ciekawych pomysłów, skutecznie potrafiącym rozniecać muzyczne fascynacje, jest fundacja Muzyka Jest dla Wszystkich kierowana przez Violę Łabanow, która nie tak dawno za projekt Smykofonia otrzymała prestiżową nagrodę TVP Gwarancja Kultury. Coraz prężniej działają także Liderzy Animacji Muzycznej Stowarzyszenia Nauczycieli Muzyki, a Ogólnopolskie Konferencje Metodyczne Nauczycieli Muzyki ze względu na ogromne zainteresowanie organizowane są w coraz większych obiektach. Pozytywne przykłady działań można by było mnożyć i wymieniać bez końca – to sprawia, że naszą redakcyjną ambicją i zobowiązaniem staje się uruchomienie strony internetowej informującej o Państwa sukcesach i nieszablonowych pomysłach.
Pewnie jeszcze nie raz przyjdzie nam się dopominać o inne rozwiązania systemowe i nieszybko przestaniemy narzekać na stan edukacji, ale wyraźnie szalę przechyla zapał do wspólnego działania i chęć dzielenia się radością płynącą z muzyki. Tak trzymać!
Mirosław Grusiewicz
1.2013
W ramach obchodów setnej rocznicy urodzin Lutosławskiego w bieżącym roku zaplanowano 100 wydarzeń poświęconych kompozytorowi. 100/100 to chwyt reklamowy, ale pokazuje ambicje i zamiary głównych organizatorów Roku Lutosławskiego – MKiDN, IMiT, NIFC oraz Towarzystwa im. Witolda Lutosławskiego.
Wiele imprez już się odbyło. Symbolicznie ważniejsze wydarzenia miały miejsce 25 stycznia – w samym dniu rocznicy urodzin kompozytora. Za nami są prestiżowe koncerty; zakończyła się 10. edycja festiwalu monograficznego Łańcuch oraz minifestiwalu dla dzieci Łańcuszek; na Zamku Królewskim w Warszawie wręczono pierwsze medale osobom, które wniosły istotnywkład w upowszechnienie muzyki i wiedzy o Witoldzie Lutosławskim; Polskie Nagrania wydały ośmiopłytowy album poświęcony twórczości kompozytora; ukazał się również multimedialny przewodnik na telefony komórkowe, smartfony i tablety po miejscach w Warszawie związanych z kompozytorem.
Warto przybliżyć też wkład MKiDN, które w ramach programu Lutosławski 2013 – Promesa przeznacza znaczne środki finansowe na liczne przedsięwzięcia artystyczne, naukowe i edukacyjne, organizowane przez rozmaite firmy, instytucje, organizacje, ośrodki i szkoły. Powstaną dzięki nim filmy, ukażą się książki (m.in. suplement Encyklopedii Muzycznej PWM Lutosławski), albumy, zostaną zorganizowane koncerty, nagrania, konkursy (m.in.Konkurs im. Witolda Lutosławskiego dla dzieci i młodzieży oraz kompozytorski), wystawy. Dzięki hojności MKiDN rusza także projekt Lutofonia kierowany do dzieci i rodziców oraz projekt Genius Lutos adresowany do osób z upośledzeniem umysłowym (wspólne koncerty orkiestry osób niepełnosprawnych intelektualnie Gamelan z orkiestrą Filharmonii Szczecińskiej). Przygotowywane są ponadto pakiety scenariuszy zajęć muzycznych do udostępnienia wraz z materiałami multimedialnymi online oraz przewodniki metodyczne z dokumentacją filmową, a jak przekonujeGrzegorz Michalski – prezes Towarzystwa im. Witolda Lutosławskiego– w gmachu Filharmonii Narodowej w ciągu całego roku będzie można usłyszeć niemal komplet utworów Witolda Lutosławskiego.
Trzymamy kciuki za realizację zaplanowanych działań; w ramach naszych skromnych możliwości postaramy się w nich uczestniczyć. Niewątpliwie twórczość Lutosławskiego –pełna namiętności i konceptu, doskonała pod względem formy, subtelna i magiczna– zasługuje na znacznie szerszą niż dotąd obecność w edukacji muzycznej.
Mirosław Grusiewicz
5.2012
Rok 2012 upłynął bez spektakularnych wydarzeń w obszarze edukacji muzycznej, chciałbym jednak zwrócić uwagę na zapoczątkowane ostatnio dwie istotne debaty i działania, które w najbliższych latach powinny znacznie zmienić edukację muzyczną w naszym kraju. Mam tu na myśli rozpoczęcie przez MEN realizacji projektu E-podręczniki do kształcenia ogólnego oraz opracowanie przez MKiDN Projektu zmian w programie nauczania szkół muzycznych I i II stopnia.
„Cyfryzacja” szkoły jest pewnie nieunikniona i niezależnie od woli decydentów i „szarych” nauczycieli zajmuje coraz więcej przestrzeni w edukacji (sami do bieżącego numeru dołączamy płytę CD z materiałami dydaktycznymi). Spór dotyczy szczegółowych rozwiązań, metod realizacji. Jest on gorący, bo wymaga odniesienia do tradycyjnych podręczników i ich obudowy dydaktycznej (mnogość, ceny, ciągłe zmiany, ciężkie tornistry). Wprowadzanie e-podręczników wiąże się też z problemem dostępności na zasadzie wolnych licencji różnych materiałów do potrzeb edukacyjnych (nagrań, nut, ikonografii, dokumentów źródłowych itp.). Temat jest wreszcie trudny i z tego względu, że wprowadzenie na szerszą skalę e-podręczników w dość istotny sposób zmienia sam proces nauczania.
Druga debata dotyczy szkolnictwa muzycznego, które od wielu lat nie było reformowane. Proponowane zmiany, które – mówiąc w uproszczeniu – zmierzają do lepszego dostosowania oferty edukacyjnej do aktualnych potrzeb społecznych, większej indywidualizacji procesu nauczania, dopasowywania programów nauczania do potrzeb uczniów i większej elastyczności i samodzielności w działaniach poszczególnych szkół, przyjmuję z zadowoleniem. Dużą dozą optymizmu napawają mnie deklaracje przedstawicieli MKiDN, że w nowych rozporządzeniach dotyczących zatrudnienia nauczycieli w szkołach muzycznych I stopnia nie pojawi się wiele szczegółowych zapisów, a dyrektor szkoły zyska więcej swobody i autonomii w podejmowaniu decyzji kadrowych. Osobiście jestem przekonany, iż absolwent kierunku edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej o odpowiedniej specjalności, który ma wszechstronne wykształcenie i muzyczne, i pedagogiczne, powinien w zreformowanej szkole muzycznej znaleźć należne miejsce. Bardzo liczę, że tak się stanie.
Mirosław Grusiewicz
4.2012
Od dłuższego czasu w słowie wstępnym komentowaliśmy głównie aktualne problemy i wydarzenia edukacji muzycznej, co zresztą uważamy za nasz obowiązek. Dzisiaj pozwolę sobie jednak zmienić konwencję i w kilku słowach napisać o nas samych. Jak by nie było, razem z Państwem – autorami tekstów, osobami wspierającymi nas, zaangażowanymi w wydawanie czasopisma i czytelnikami – tworzymy cząstkę obszaru edukacji, który tak żywo nas zajmuje.
Nadchodzący rok szkolny, głównie za sprawą nagromadzonych w redakcji, bardzo interesujących materiałów, zapowiada nam się niezwykle ciekawie. Otrzymujemy od Państwa – zarówno od pracowników wyższych uczelni, jak i od nauczycieli szkół podstawowych, gimnazjów, od instruktorów muzycznych – mnóstwo wartościowych materiałów do druku. Chciałbym wszystkim ich autorom podziękować za zaufanie, ale i przeprosić w tym miejscu tych, którzy czekają na opublikowanie swoich tekstów i nut nieraz przez wiele miesięcy. Zapewniam, że szanujemy Państwa pracę, nie zapominamy o jej owocach. Pragnę też wyrazić naszą wdzięczność dla wszystkich właścicieli praw autorskich – instytucji, wydawnictw i osób prywatnych – za umożliwianie nam dokonywania przedruków i wykorzystania w czasopiśmie pewnych ilustracji. Dziękujemy wreszcie za wszystkie listy napływające do Redakcji, za codzienny kontakt z nami, i liczymy na dalszą dobrą współpracę.
W bieżącym roku szkolnym otwieramy kilka nowych cykli. Już w tym numerze możemy zapoznać się z pierwszą częścią Magii muzyki Danuty Gwizdalanki (s. 4) oraz z zapowiedzią cyklu porad metodycznych autorów zagranicznych (s. 71), a w najbliższych numerach zamieścimy też redakcyjne recenzje nowych podręczników do muzyki dla szkół podstawowych.
Szczególnie gorąco chciałbym zarekomendować następny numer czasopisma. Po raz pierwszy ukaże się on z płytą CD, zawierającą nie tylko wersje elektroniczne „Wychowania Muzycznego” z 2012 roku, ale przede wszystkim bogaty materiał uzupełniający: nagrania muzyczne (zarówno utwory przeznaczone do słuchania, jak i akompaniamenty do piosenek), ikonografię, prezentacje multimedialne, muzyczne programy komputerowe. Docelowo chcielibyśmy, aby takie płyty towarzyszyły wszystkim wydaniom papierowym.
Mirosław Grusiewicz
3.2012
Na początku maja w Gdańsku odbyła się konferencja, która miała na celu m.in. zdiagnozowanie statusu i stanu pedagogiki muzycznej jako subdyscypliny nauk pedagogicznych w Polsce. Wielu praktykom problem może wydawać się mało istotny – na pierwszy „rzut oka” trudno dostrzec związki między rozwojem nauki a rozwojem praktyki nauczania muzyki. Mimo że nauki pedagogiczne w głównej mierze opisują to, co dzieje się w praktyce, i mimo iż nie da się wychowywać i kształcić bez refleksji nad własnym działaniem (w tym znaczeniu każdy nauczyciel jest już badaczem przedmiotu) – rozdźwięk między teorią a praktyką w praktyce pozostaje dość znaczy. Niechęć nauczycieli do nauk pedagogicznych w literaturze przedmiotu jest dość bogato udokumentowana, ale trzeba otwarcie przyznać, że ludzie nauki niekiedy wkładają trochę wysiłku – chociażby poprzez stosowanie hermetycznego języka albo nadmierną wiarę w „szkiełko i oko” – aby ten stan rzeczy utrzymywać.
Pedagogika muzyczna (muzyki) jako nauka tworzy podstawy naszej świadomości zawodowej i powinna być platformą działań praktycznych. Dobrze by też było, żeby ta dziedzina w pełni się rozwijała. Warunków sprzyjających temu na pewno nie ma – nie bez powodu jest w Polsce tylko kilku/kilkunastu profesorów habilitowanych zajmujących się pedagogiką muzyczną; nie doczekaliśmy się podręcznika akademickiego, który powinien stanowić podstawę do dalszych dyskusji, nie posiadamy czasopisma specjalistycznego, w którym można by było prezentować wyniki badań, ale i zdobywać punkty do awansu zawodowego; brakuje wspólnych działań, dużych projektów badawczych, wsparcia instytucjonalnego; nie widać w młodszym pokoleniu liderów i autorytetów na miarę Marii Przychodzińskiej czy Zofii Konaszkiewicz.
Wbrew pozorom, wcale nie chcę apelować o poprawę warunków do rozwoju pedagogiki muzycznej (chociaż na pewno jest to celowe i ważne). Raczej liczyłbym na młode pokolenie, na dzisiejszą młodzież, która powinna lepiej poradzić sobie w rzeczywistości XXI wieku. Duże możliwości, jakie stwarzają współczesne środki komunikacji, coraz większa dostępność literatury światowej pozwalają mimo wszystko optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Mirosław Grusiewicz
2.2012
Od przyszłego roku szkolnego w drugim etapie edukacyjnym zacznie obowiązywać nowa podstawa programowa. Dla nauczycieli oznacza to konieczność wyboru nowych podręczników szkolnych, dla rodziców – konieczność ich zakupu. Czy coś z tego wynika dla uczniów? Poza dodatkowym rokiem nauki muzyki w szkole podstawowej – pewnie niewiele. Ogólna koncepcja przedmiotu szkolnego muzyka nie zmienia się. To, czy poziom szkolnej edukacji muzycznej naprawdę się podniesie, zależy przede wszystkim od Państwa, od nauczycieli.
Z podstawą programową na pewno warto uważnie się zapoznać. Dokument ten wyznacza ramy postępowania dydaktycznego (merytorycznego) nauczycieli, określa cele działania, obowiązujące treści kształcenia oraz kompetencje, jakie uczeń powinien posiąść. W stosunku do wcześniejszej podstawy programowej, w obecnej znacznie doprecyzowano wymagania stawiane uczniom na poszczególnych poziomach edukacyjnych. Co jakiś czas powinniśmy pochylić się nad tym dokumentem, na nowo go odczytać, przede wszystkim po to, żeby działając w pełnej zgodzie z nim, pracować w sposób jak najbardziej odpowiadający naszym przeświadczeniom pedagogicznym i aby móc realizować program nauczania dla nas i naszych uczniów najbardziej odpowiedni.
W związku ze zmienioną podstawą programową wydawnictwa przygotowały nowe podręczniki. Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą. Sporo jest zupełnie nowych pakietów wydanych zarówno przez oficyny obecne na rynku podręczników do muzyki od wielu lat, takie jak: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Nowa Era, MAC Edukacja, Wydawnictwo Pedagogiczne Operon, Agencja Wydawnicza Gawa, jak i debiutujące na tym rynku – Wydawnictwo Edukacyjne Żak oraz Wydawnictwo Szkolne PWN. Coraz częściej wydawnictwa w swojej ofercie posiadają po kilka cykli podręczników – jest w czym wybierać. Zapraszamy Państwa do dzielenia się swoimi opiniami na temat nowych podręczników szkolnych do muzyki; w miarę naszych możliwości postaramy się te opinie publikować.
Mirosław Grusiewicz
1.2012
Jak wielką siłę oddziaływania ma Internet, mogliśmy przekonać się w Polsce za sprawą ACTA. Groźba ograniczenia swobody korzystania z globalnej sieci wywołała niespotykaną falę protestów i – niezależnie od ich zasadności – trudno się temu dziwić, gdyż to właśnie wirtualny świat zaspokaja część naszych potrzeb społecznych i kulturowych. Internet ma też olbrzymi wpływ na edukację szkolną. Nauczyciel nie tylko musi się z nim liczyć, ale powinien też wykorzystywać możliwości nowoczesnych technologii w swojej pracy i w pracy ucznia. Świadome tego MEN parę lat temu postanowiło poprawić jakość kształcenia poprzez stworzenie nowoczesnego portalu dla nauczycieli i w ten sposób powstała platforma Scholaris. Stała się ona jednak przede wszystkim obiektem dyskusji, a liczne skargi na temat zamieszczanych tam treści doprowadziły do zmiany jej kształtu na skromniejszy, ale i bardziej funkcjonalny. Z kolei w grudniu ubiegłego roku MKiDN, licząc, że skłoni młodych ludzi do zainteresowaniasię muzyką, a nauczycielom pomoże w pracy, powołało do życia internetową Muzykotekę Szkolną.
Bez względu na to, jak krytycznie oceniamy oba portale, warto dostrzec starania czynników rządowych o wypełnienie wirtualnej przestrzeni i wykorzystanie jej do realizacji polityki edukacyjnej i kulturalnej. Nie oczekiwałbym jednak, a nawet bałbym się tego, że nowoczesne zdobycze techniki zmienią oblicze szkoły i edukacji. Szkoła powinna być zbudowana z najlepszych, trwałych i sprawdzonych materiałów, a już na pewno nie może się ona obyć bez wspaniałych i oddanych nauczycieli. Także prawdziwego kontaktu z muzyką nie zastąpi migocący ekran komputera, wielobarwne gadżety i ozdoby, jakimi w dużym zakresie są multimedialne programy i portale internetowe.
Mam też nadzieję, że nie ziszczą się plany projektu „laptop dla każdego ucznia” i nikt nie wymyśli programu „keyboard dla każdego ucznia” – chyba że w grę będzie wchodził odpowiedniej klasy instrument, a nie zabawka. Wszystkich zafascynowanych nowoczesnymi technologiami w edukacji odsyłam do archiwalnych numerów „Śpiewu w Szkole” i „Wychowania Muzycznego w Szkole”z lat 60. XX wieku – prawie w każdym numerze tychże czasopism znajdziemy teksty o wymyślnych urządzeniach i instrumentach, które miały dokonać rewolucji w edukacji muzycznej. A kto dziś pamięta, co to: nutoelektron, nutodźwięk, skalofon, gamograf, megwa, dzwonki tablicowe, tablice wizjofoniczne śpiewające i grające, walizkowe elektryczne fisharmonie, harmony czy pille?
Mirosław Grusiewicz
5.2011
Koniec roku zachęca do podsumowań. Bez wątpienia mijający rok w zakresie edukacji muzycznej nie był tak wyrazisty, jak ubiegły, który upłynął pod znakiem Chopina i działalności Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. Myślę jednak, że warto odnotować fakt pierwszych efektów pracy powołanego półtora roku temu Instytutu Muzyki i Tańca. Poza wspomnianą w poprzednim numerze czasopisma Konwencją Muzyki Polskiej i opracowanym Raporcie o stanie muzyki polskiej, kilkoma projektami mającymi wspierać współczesnych kompozytorów i wykonawców oraz programem Szkoła mistrzów tradycji, który ma upowszechniać umiejętności gry na tradycyjnych instrumentach ludowych oraz śpiewu ludowego, na uwagę zasługują dwie konferencje zorganizowane przez Pracownię Badań Muzyczno-Edukacyjnych tegoż Instytutu: „Forum Liderów Animacji Muzycznej” oraz „Nowe drogi rozwoju edukacji muzycznej w Polsce”.
Pierwsza dowiodła, że mamy w kraju całe rzesze ludzi robiących fantastyczne rzeczy w obszarze nazywanym animacją muzyczną. Niezmiernie optymistyczne i budujące było spotkanie z osobami, które własne środowiska lokalne potrafią zaangażować np. w coroczne wystawianie oper, w tym wszystkich Moniuszki, w powszechną grę na flażoletach czy też w powrót do autentycznych praktyk wykonawstwa ludowego. Jest to obszar edukacji muzycznej niezmiernie ważny i inspirujący, niemniej warto pamiętać, że nie zastąpi on powszechnej edukacji muzycznej i może rozwijać się tylko na jej bazie.
Druga konferencja zgromadziła najbardziej uznane osoby ze świata nauki działające w obszarze pedagogiki muzycznej i odsłoniła przede wszystkim znaczne zróżnicowanie poglądów na przyczyny obecnej sytuacji oraz wielość recept na jej poprawę. Główna linia dyskusji przebiegała między poglądami uznającymi za najważniejsze dostosowanie treści, metod i środków dydaktycznych do zmian zachodzących w obszarze kultury, a przekonaniem, że pewne wartości i potrzeby człowieka są niezmienne od tysięcy lat i misją edukacji jest stać na ich straży. Optymistyczne wydaje się jednak dążenie uczestników do znalezienia wspólnego stanowiska, które można określić w stwierdzeniu, iż ważne w dniu dzisiejszym jest poszukiwanie oparć aksjologicznych adekwatnych do współczesnych czasów.
Właśnie poszukiwania tego, co nas łączy, a nie dzieli, życzę w nadchodzącym 2012 roku.
Mirosław Grusiewicz
4.2011
Parę miesięcy temu miało miejsce wielkie wydarzenie dla świata polskiej kultury muzycznej – z inicjatywy Instytutu Muzyki i Tańca odbyła się I Konwencja Muzyki Polskiej. Do Warszawy zjechali najwybitniejsi twórcy, przedstawiciele nauki, mediów, instytucji muzycznych i organizacji pozarządowych. Przez trzy dni w 15 zespołach problemowych – jeden z nich to „Profesjonalna i powszechna edukacja muzyczna wobec nowych wyzwań” – dyskutowano o ważnych sprawach, kreślono nowe wizje i koncepcje strategiczne, przygotowano 368 stronicowy Raport o stanie muzyki polskiej.
Całe przedsięwzięcie było z pewnością ważne i cenne, niemniej po lekturze raportu i sprawozdań z obrad nasuwają się niezbyt optymistyczne wnioski. I to nie dlatego nawet, że konwencja ujawniła fatalny stan polskiej kultury i edukacji muzycznej, ale przede wszystkich obnażyła naszą bezsilność i bezradność – ile można postulować, aby muzyki w całym cyklu kształcenia uczyli wyłącznie nauczyciele specjaliści?
W dyskusjach wiele miejsca poświęcono „niesatysfakcjonującej, nieposiadającej elementów kreatywności” nowej podstawie programowej, jak też „konieczności opracowania nowych strategii rozwoju sektorów edukacyjnych”, „potrzebie stworzenia infrastruktury prawnej normującej warunki współpracy poszczególnych sektorów edukacji”, „konieczności wspierania autonomii poszczególnych obszarów edukacji muzycznej”. Wiele istotnych kwestii podniesiono i na pewno poszukiwanie źródeł niepowodzeń oraz projektowanie nowych koncepcji, strategii rozwoju ma sens. Ale... czy naprawdę największą i najpilniejszą potrzebą jest tworzenie nowych podstaw programowych, standardów, raportów, zakładanie nowych instytutów państwowych, tworzenie całkiem nowych ram prawnych i organizacyjnych dla edukacji?
Roztaczanie nowych wizji edukacji muzycznej w sytuacji, gdy proste i oczywiste postulaty nie są realizowane od wielu lat, wygląda trochę jak spektakl teatralny. Może zamiast tego należałoby stworzyć normalne warunki pracy nauczycielom i po prostu im zaufać?
Mirosław Grusiewicz
3.2011
W 1968 r. w Poznaniu powstał Młodzieżowy Ruch Miłośników Muzyki Pro Sinfonika. Tę wyjątkową organizację założył i kierował nią aż do dnia swojej śmierci – 29 kwietnia bieżącego roku – Alojzy Andrzej Łuczak. Historia Pro Sinfoniki pokazuje nam, jak wiele dobrego może dokonać jeden charyzmatyczny człowiek. Długo można by było się zastanawiać, w czym tkwi fenomen tego ruchu i w jaki sposób udało się A. A. Łuczakowi – mimo różnych, nie zawsze sprzyjających warunków – zrzeszyć ponad 300 tys. dzieci i młodzieży, organizować dla nich setki koncertów rocznie, niezliczonych spotkań z muzyką i o muzyce, warsztatów, festiwali, festynów, wydawać książki i broszury uprzystępniające sztukę muzyczną, współorganizować chóry i orkiestry. Osobiście myślę, że to wynik niezłomności, konsekwencji, olbrzymiej pracowitości tego człowieka, który w muzyce dostrzegł niezwykłe wartości wychowawcze i nadrzędnym celem swego życia uczynił rozwijanie kultury muzycznej wśród naszego społeczeństwa.
Swoimi działaniami wypełniał luki edukacji szkolnej – w jednej z ostatnich swoich książek pisał: „Wiemy dobrze, że w coraz mniejszym stopniu szkoła ogarnia całe bogactwo osobowości swych wychowanków. Nie ogarniają jej również i inne historycznie ukształtowane instytucje wychowawcze. Podejmowane w praktyce przedsięwzięcia petryfikacji istniejących instytucji wychowawczych zmierzają, jak się zdaje, bardziej do przygotowania wychowanków do pełnienia przez nich określonych ról społecznych i zawodowych niż do ukształtowania bogatych osobowości otwartych na doznania artystyczne”. Uważał, że Pro Sinfonica „stanowi interesującą próbę przezwyciężenia trudności, wobec których dotychczas znane instytucje wychowawcze często są bezradne. [...] Spełnia rolę przewodnią w okresie pierwszych samodzielnych konfrontacji z wartościami współczesnej kultury, który dla całej drogi życiowej jest szczególnie bogaty w doświadczenia i ustalania kształtu osobistego stylu życia”.
Trudno wyliczyć wszystkie zasługi niedawno zmarłego Alojzego Andrzeja Łuczaka, Pro Sinfonika jest jednak bez wątpienia największą z nich. Ten ruch – cieszący się światową renomą, wyjątkowy i niepowtarzalny w świecie – to bowiem nie tylko historia polskiej edukacji, opisywana w książkach, ale także wciąż aktywny i szeroko otwarty na współpracę element naszej kulturalnej współczesności.
Mirosław Grusiewicz
2.2011
Tegoroczne dotacje na ogólnopolskie czasopisma kulturalne zostały rozdane. Beneficjenci się cieszą; a ci, którzy nie znaleźli uznania w oczach MKiDN, cieszą się mniej. Obserwatorzy dostrzegają natomiast szereg problemów, jakie odsłonił sposób przyznawania wsparcia. Nie milkną dyskusje zarówno na temat celowości tego typu działań, funkcjonujących procedur, w tym uznaniowości i niejasnych kryteriów oceniania czasopism, jak i szerzej – na temat polityki kulturalnej państwa.
Najwięcej emocji i kontrowersji wzbudziło zakwalifikowanie do grupy czasopism kulturalnych tytułów społecznych i społeczno-politycznych, takich jak „Krytyka Polityczna”, „Fronda”, „Przegląd Polityczny”, „Tygodnik Powszechny”, „Więź”, „Znak” i przyznanie właśnie im najwyższych dotacji. Przez wiele tygodni dziennikarze i politycy dyskutowali, czy aby na pewno dotacje na kulturę zostały sprawiedliwie rozdzielone na poszczególne opcje polityczne i światopoglądowe. W ten oto sposób – między innymi na skutek braku czytelnej wizji polityki kulturalnej – kultura zrobiła się nam bardzo polityczna.
Niestety, tym razem nie zdobyły uznania w oczach ekspertów czasopisma zajmujące się sztuką oraz edukacją kulturalną i estetyczną. W ministerialnym wykazie pozytywnie rozpatrzonych wniosków sztukę reprezentuje kilka czasopism literackich oraz „Pamiętnik Teatralny” i „Kino”, nie ma w nim natomiast żadnego tytułu z branży muzycznej i muzyczno-edukacyjnej, choć o dotację ubiegało się kilka, m.in.: „Wychowanie Muzyczne”, „Jazz Forum”, „Twój Blues”, „Glissando”, „Gadki z Chatki”, „Beethoven Magazine”. Dla nas brak dotacji oznacza brak koloru w środku numeru. Problem niewątpliwie niewielki, zdecydowanie większym jest fakt, że edukacja muzyczna milionów dzieci i młodzieży w kraju w centrum Europy pozostaje problemem niszowym, okazjonalnie tylko wywoływanym przez spory polityczne.
W oczekiwaniu na lepsze czasy pozostaje nam robić swoje, a tymczasem za Igorem Janke można by westchnąć z żalem: „Ekscytujemy się tym, czy kasę dostają takie instytucje jak «Krytyka Polityczna» czy «Fronda», ale zapominamy o takich wydawnictwach jak «Wychowanie Muzyczne», czy «Scena», za którymi nikt się nie wstawi, a które spełniają bardzo ważną rolę”.
Mirosław Grusiewicz
1.2011
Szkolnictwo wyższe stoi w przededniu dość istotnych zmian. To dobra okazja, by wspomnieć o inicjatywie Zespołu Ekspertów Polskiej Rady Muzycznej dotyczącej utworzenia nowego, nowoczesnego, w pełni odpowiadającego na zapotrzebowanie społeczne kierunku kształcącego nauczycieli muzyki dla potrzeb powszechnej edukacji muzycznej. I w sumie pozytywie i optymistycznie odbierałbym tę inicjatywę – konkurencja w zakresie edukacji jest potrzebna – gdyby nie leżące u jej podstaw przeświadczenie pomysłodawców, że obecny kierunek edukacji artystycznej w zakresie sztuki muzycznej – mimo podejmowanych pewnych prób jego modyfikacji – przeżył się, a aktualne uwarunkowania systemowe, organizacyjne i kadrowe nie pozwalają na jego głębsze przemiany. Czy rzeczywiście ten obszar edukacyjny wygląda aż tak źle?
Bez wątpienia podstawowym i niezmiennym od lat mankamentem kierunku pozostaje zbyt słabe zorientowanie kształcenia na zagadnienia edukacji muzycznej w szkole powszechnej, niedostosowanie jego treści do potrzeb szkoły oraz innych ośrodków i instytucji kulturalno-oświatowych. Wciąż nacisk kładzie się przede wszystkim na wyszkolenie „klasycznego” muzyka, a studenci w zdecydowanej większości uczą się tego samego co uczniowie średnich szkół muzycznych i adepci innych kierunków muzycznych. Bogata oferta specjalności wydaje się więc trochę iluzoryczna.
Problem na pewno istnieje. I wcale niełatwo znaleźć jego rozwiązanie, gdy znaczna część muzyków związanych z uczelniami wyższymi nie dostrzega konieczności wprowadzania jakichkolwiek zmian. W odpowiedzi na podnoszone wątpliwości najczęściej można usłyszeć prawie dosłowne cytaty z Edukacji jaskiniowców H. Benjamina:„Gdybyś sam miał jakieś wykształcenie, wiedziałbyś, że kwintesencją prawdziwej edukacji jest jej ponadczasowość. […] Musisz wiedzieć, że istnieją prawdy wieczne i jedną z nich jest jaskiniowy program nauczania!”
Nie jest jednak prawdą, że wszystko źle funkcjonuje, a mury uczelni wyższych opuszczają wyłącznie nieodpowiednio przygotowani do pracy nauczyciele. Wiele ciekawych rozwiązań praktykuje się na różnych uczelniach. Wielokrotnie miałem okazję o tym się przekonać będąc w Akademii Muzycznej w Katowicach a ostatnio w Akademii Muzycznej Gdańsku. I wierzę głęboko, że wraz z reformą szkolnictwa wyższego w całości kierunek edukacji muzycznej pozytywnie się zmieni.
Mirosław Grusiewicz
5.2010
Rok Chopinowski powoli przechodzi do historii. Rozgrywał się on na wielu płaszczyznach, miał kilka faz i kilka mocnych akcentów – spektakularnych wydarzeń. Wiosnę zdominowało otwarcie muzeum w Pałacu Ostrogskich w Warszawie oraz Domu Urodzenia Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. Lato obfitowało przede wszystkim w festiwale i imprezy muzyczne: Międzynarodowy Festiwal Muzyczny Chopin i jego Europa, Chopin 2010 na Mazowszu, Zatańczmy Chopina, Szalone Dni Muzyki Chopin Open. Jesienną, centralną imprezą był oczywiście Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Nietuzinkowym wydarzeniom towarzyszyły dyskusje i spory, chociażby o wystrój i kształt Żelazowej Woli, transmisje telewizyjne z konkursu chopinowskiego, poziom pianistyczny jego uczestników czy decyzje jurorów.
Na pewno nie wszystkie imprezy można uznać za sukces, nie wszystkie spełniły oczekiwania organizatorów. Rozczarowaniem był niewątpliwie Międzynarodowy Konkurs Wiedzy o Fryderyku Chopinie. Szumnie zapowiadany, tłumaczony na 10 języków, planowany w katowickim Spodku na wzór Ogólnopolskich Dyktand, organizowany przez wiele renomowanych instytucji, wspierany przez ogólnopolskie media, zgromadził – jak podała katowicka TVP – 23 zawodników.
W naszym czasopiśmie wielokrotnie podkreślaliśmy – co wydaje się oczywiste – znaczenie Roku Chopinowskiego dla edukacji, opisywaliśmy ogólnopolskie oraz lokalne przedsięwzięcia i projekty, nowe książki edukacyjne, programy i płyty multimedialne. Warto jednak na zakończenie tego jubileuszu zwrócić uwagę na jeszcze dwa jego aspekty, o których mniej pisaliśmy. Pierwszy to promocja Chopina na świecie, intensywnie prowadzona przez Biuro Obchodów Chopin 2010. Drugi – próba zmiany wizerunku kompozytora, ukazania go jako osoby bardziej nam współczesnej i aktualnej; jako człowieka sukcesu, dobrze wykształconego, światłego Europejczyka. Jakie będą rezultaty tych działań? Czy przełożą się one na zmianę zakorzenionych stereotypów i czy przyczynią się do trwalszego zainteresowania muzyką Chopina? Czas pokaże.
Mirosław Grusiewicz
4.2010
Obecny tytuł czasopisma – „Wychowanie Muzyczne w Szkole” – towarzyszy nam od przeszło 43 lat. W 1967 r. ówczesna redakcja zmianę tytułu „Śpiew w szkole” na obecny, tłumaczyła chęcią dostosowania nazwy periodyku do nazwy przedmiotu szkolnego. Od tamtego czasu określenie wychowanie muzyczne zyskało jednak nowe wymiary, stało się przede wszystkim synonimem powszechnej edukacji muzycznej realizowanej w różnych obszarach i odwołującej się do różnych tradycji i nurtów edukacji estetycznej i kulturalnej.
Od przyszłego roku zmieniamy nazwę naszego czasopisma, będzie ono nosiło tytuł „Wychowanie Muzyczne”. Nie jest to tylko zabieg kosmetyczny. Chcemy szerzej otworzyć się na problemy edukacji muzycznej realizowanej poza szkołą, zarówno tej formalnej związanej z działalnością domów kultury, instytucji i organizacji pozarządowych, jak i nieformalnej, incydentalnej podejmowanej samorzutnie przez zainteresowane osoby. Na edukację muzyczną należy bowiem spoglądać z szerszej perspektywy. W praktyce zamykanie się w wybranych obszarach pozbawia nas właściwej siły oddziaływania, w teorii wypacza obraz i opis sytuacji. Sporo ciekawego dzieje się w rozgrywanej na wielu płaszczyznach pozaszkolnej edukacji muzycznej i chcemy o tym informować, chcemy inspirować do podejmowania wspólnych przedsięwzięć wychodzących poza sztywne ramy instytucji.
Obecnie, po zaprzestaniu wydawania przez PZChiO czasopisma „Życie Muzyczne”, wcześniejszej, nieudanej próbie reaktywacji „Poradnika Muzycznego”, nie wspominając o „Kwartalniku ISME”, który nie ukazuje się już od szeregu lat – pozostajemy jedynym ogólnopolskim periodykiem zajmującym się szeroko rozumianą powszechną edukacją muzyczną. Z jednej strony można powiedzieć – w gospodarce rynkowej upadłość jest czymś zupełnie naturalnym. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że i nasza egzystencja zależy od tego czy będziemy Państwu potrzebni i atrakcyjni, czy zyskamy wiernych czytelników. Z drugiej strony niepokojące jest to, że na miejsce wycofanych z rynku tytułów nie powstają nowe czasopisma muzyczno-pedagogiczne.
Mirosław Grusiewicz
3.2010
W ostatnich dniach uwagę naszą przykuło wydarzenie, które znacznie wykracza poza fenomen czysto artystyczny. Młodzieżowa Orkiestra im. Simóna Bolivara z Wenezueli, pod batutą Gustavo Dudamela, wystąpiła 20 czerwca w sali Opery Narodowej. Za sprawą koncertu głośno zrobiło się o rewelacyjnym wenezuelskim systemie wychowania muzycznego El Sistema. Przytaczane w prasie dane brzmią imponująco; aż trudno uwierzyć, że w Wenezueli działają 102 orkiestry młodzieżowe, 55 dziecięcych (ok. 100 000 uczniów), a 180 ośrodków bezpłatnie uczy gry na klasycznych instrumentach, z czego korzysta ok. 350 000 dzieci i młodzieży.
W tym kontekście Polska prezentuje się jak kopciuszek. Rodzimy poziom edukacji muzycznej pozostawia wiele do życzenia. Powoli cichną wielkie dyskursy i spory, przebrzmiewają ożywione debaty wokół muzyki w szkole i sytuacji nauczycieli muzyki. Reforma programowa zamknęła pewne tematy.
Dotychczasowa niewielka skuteczność naszych środowisk opiniotwórczych nie zachęca do podejmowania kolejnych starań o zmiany systemowe. Nie potrafimy przekonać, że problem powszechnej edukacji muzycznej jest ważny, a i rozbieżności w ocenie obecnej sytuacji wśród uczestników dyskusji są na tyle duże, że trudno o wspólne wypracowanie nowych rozwiązań. Z jednej strony słychać głosy decydentów o „przywróceniu normalności”, „skuteczności podjętych działań i rozwiązań”, a z drugiej – środowiska akademickiego, które mówi o „stanie ostrej niewydolności”, „kryzysie”, „zapaści”.
Co na to sami nauczyciele? W tym numerze właśnie im pośrednio oddajemy głos, prezentując wyrażane w ankietach opinie na temat wprowadzonych reform i sytuacji muzyki w szkole.
A żeby nie dać się przytłoczyć szarej rzeczywistości, w dalszym ciągu obracamy się w kręgu Chopina, który niezmiennie króluje w pozaszkolnym życiu muzycznym oraz edukacji i skupia na sobie uwagę różnych instytutów, stowarzyszeń, fundacji, centrów kultury, coraz mocniej zagospodarowujących przestrzeń edukacji muzycznej.
Mirosław Grusiewicz
2.2010
Za nami kilka ważnych wydarzeń. 9-10 kwietnia odbyła się w Kazimierzu Dolnym II Ogólnopolska Konferencja Metodyczna Nauczycieli Muzyki, zakończyliśmy też konkurs związany z postacią F. Chopina Kompozytor sercu najbliższy. W kronikach możemy odnotować kolejne sukcesy – „udział wzięło..., swoją obecnością zaszczycili...”.
Patrząc przez pryzmat tego typu inicjatyw, również tych bardziej rozbudowanych, o pewnych już tradycjach, można dojść do przekonania, że dobrze się dzieje w powszechnej edukacji muzycznej. Osobiście traktowałbym to jednak jako jaśniejsze punkty na szarej mapie. Podobne przedsięwzięcia są cenne i potrzebne, ale nie rozwiązują problemu. Choć imponująca wydaje się liczba 370 szkół, które w zeszłym roku brały udział w programie Śpiewająca Polska – chyba najbardziej udanym przedsięwzięciu ostatnich lat – to mniej optymistycznie zabrzmi informacja, że to zaledwie 0,8% wszystkich szkół w Polsce.
Obserwując edukację muzyczną, mam nieodparte wrażenie, że jako nauczyciele przyzwyczailiśmy się do pewnego stanu rzeczy, zaadaptowaliśmy się do sytuacji i poniekąd zaakceptowaliśmy mizerność tego kształcenia. Nie widać w środowiskach lokalnych współpracy między nauczycielami i instytucjami, a ona właśnie mogłaby stworzyć nowe możliwości lepszego zagospodarowania przestrzeni, którą mamy.
Pewne nadzieje wiążę z bieżącym Rokiem Chopinowskim, który sprawił, że wiele instytucji dostrzegło problem edukacji muzycznej, a co ważniejsze – zaczęły one ze sobą współpracować. Wymiernym tego efektem są dziesiątki nowych materiałów edukacyjnych – płyt, programów multimedialnych, filmów, gier dydaktycznych, książek – w zdecydowanej większości rzeczy o interesującej treści i ciekawej formie. Zdumienie mogą budzić także setki realizowanych ogólnopolskich oraz lokalnych projektów związanych z Chopinem. Może jednak rok 2010 będzie przełomowy dla edukacji muzycznej?
Mirosław Grusiewicz
1.2010
Żyjemy w świecie, który przytłacza nas nadmiarem informacji. Z szumu medialnego trudno wyłowić to, co naprawdę ważne, tym bardziej, że specjaliści od komercji dbają, aby niektóre przekazy były po wielokroć powtarzane. Stąd też coraz większego znaczenia nabierają doraźne projekty i programy, które mają zwrócić uwagę na rzeczy najistotniejsze. Ministerstwo Edukacji Narodowej co pewien czas ogłasza nowe akcje, które wyznaczają kierunki aktywności oświatowej. Dotychczas działalność szkoły skupiała się wokół takich haseł jak „Zero tolerancji dla przemocy w szkole” czy „Bezpieczna i przyjazna szkoła”. Obecnie motywem przewodnim w edukacji jest „Radosna szkoła” oraz „Rok historii najnowszej”.
W podobny sposób naszą uwagę mają ukierunkować ustanawiane przez organizacje rządowe i międzynarodowe obchody rocznic wielkich wydarzeń. O ile ubiegły rok w Polsce zdominowały wspomnienia wydarzeń politycznych i historycznych, to bieżący – głównie za sprawą 200 rocznicy urodzin Fryderyka Chopina – należy do muzyki. Dzięki setkom różnorodnych inicjatyw ten wielki kompozytor ma szansę dotrzeć do serc i myśli wielu ludzi.
Czy muzyka Chopina zdominuje przestrzeń publiczną? Być może nie, ale rocznica z pewnością pozostawi po sobie nowe, trwałe elementy kultury, wzbogaci nas o kolejne nagrania, książki, filmy, programy multimedialne, rysunki, plakaty, które na stałe wejdą w obieg i wpłyną na recepcję Chopina i jego dzieła.
Rok Chopinowski zobowiązuje, a więc i nasze czasopismo będzie obfitować w prezentowane w różnych działach tematy związane z tym twórcą. Nie boimy się ich nadmiaru. Szkoła powinna eksponować to, co najistotniejsze, a w polskiej edukacji muzycznej czołowe miejsce należy się Chopinowi.
Mirosław Grusiewicz
5.2009
Rok 2009 dla Redakcji czasopisma był wyjątkowo trudny. Upłynął na nieustannych sporach i dyskusjach dotyczących naszej przyszłości z wydawcą, z władzami Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Rozważane były zarówno opcje dalszego funkcjonowania w strukturach Uniwersytetu, wyprowadzenia tytułu, jak i jego całkowitej likwidacji. Finałem tych rozmów było podpisanie pod koniec listopada 2009 r. umowy, na mocy której wszelkie prawa i zobowiązania wobec czasopisma począwszy od przyszłego numeru przejmuje niedawno powstałe Stowarzyszenie Nauczycieli Muzyki.
Z dużą nadzieją patrzymy w przyszłość. Czasopismo od przyszłego roku formalnie staje się własnością środowiska nauczycieli muzyki. To Państwo, członkowie Stowarzyszenia Nauczycieli Muzyki wspólnie z Radą Redakcyjną będziecie decydować o jego losie, składzie redakcji, profilu czasopisma. Z pełną ufnością czasopismo oddajemy w Państwa ręce.
Przejęcie uznanego o wieloletniej tradycji tytułu przez stowarzyszenie jest dużą odpowiedzialnością i zobowiązaniem, ale i stwarza możliwości lepszego kontaktu, dialogu i integracji środowiska osób zainteresowanych edukacją muzyczną i wierzę, że w perspektywie kilku-kilkunastu lat to rozwiązanie przyczyni się zarówno do rozwoju czasopisma jak również do poprawy edukacji muzycznej w Polsce. Jestem przekonany, że razem jesteśmy w stanie wiele pożądanych rzeczy dokonać. W czasopiśmie nadal chcemy promować wartościowe pomysły i rozwiązania, pokazywać pozytywne przykłady, służyć radą i pomocą, inspirować do podejmowania kreatywnych działań w zakresie edukacji muzycznej, jak również nakłaniać do refleksji.
Życząc nam wszystkim lepszego 2010 roku, pragnę gorąco przeprosić autorów i czytelników za tegoroczne „chochliki” drukarskie, będące w zasadzie naszymi ludzkimi niedoskonałościami, ale jak kiedyś powiedział George Bernard Shaw „żywa niedoskonałość jest lepsza niż martwe arcydzieła...”
Mirosław Grusiewicz
4.2009
Obchody dwusetnej rocznicy urodzin F. Chopina, która przypada w przyszłym roku, zapowiadają się imponująco. Obok od szeregu lat planowanych i realizowanych remontów i modernizacji muzeów oraz miejsc pamięci, nadzwyczajnych koncertów, wielkich uroczystości organizowanych przez krajowe i międzynarodowe komitety pod patronatem Prezydenta i Premiera RP, szereg instytucji włącza się ze swoimi inicjatywami. My również chcemy godnie i odpowiednio do naszej misji uczcić pamięć najwybitniejszego polskiego muzycznego twórcy. Przy partnerskim współudziale licznych, renomowanych instytucji związanych z edukacją i kulturą organizujemy konkurs dla uczniów i nauczycieli Kompozytor sercu najbliższy, którego głównym celem jest popularyzowanie życia i twórczości F. Chopina. O szczegółach konkursu można przeczytać na stronie 73 niniejszego numeru oraz na www.wychmuz.pl. Serdecznie zapraszamy do wzięcia w nim udziału.
W połowie października zostało zarejestrowane w Sądzie Rejonowym w Lublinie Stowarzyszenie Nauczycieli Muzyki. Mamy nadzieję, że w niedługim czasie stanie się ono prężną i liczącą się w kraju instytucją, całkowicie niezależną i samorządną, działającą na rzecz powszechnej edukacji muzycznej i nauczycieli muzyki, wspierającą różne inicjatywy prywatne, społeczne i państwowe, kreującą nowe kierunki edukacji muzycznej.
Do czasu uzyskania pełnej zdolności organizacyjnej, w miarę swoich sił, obiecujemy stowarzyszenie wspierać. Krótką relację ze spotkania założycielskiego oraz informacje o celach strategicznych, zamierzeniach stowarzyszenia oraz warunkach członkostwa zamieszczamy w bieżącym numerze. Statut stowarzyszenia zamieszczamy na naszych stronach internetowych.
Mirosław Grusiewicz
3.2009
Przeglądając „wstępniaki” z ostatnich lat, zauważyłem, że chętnie w nich piszę o naszych zamierzeniach i planach, i jak do tej pory wszystkie udaje nam się realizować. Konsekwentnie i tym razem zacznę od tego, co niebawem powinno stać się faktem. Otóż, z naszej inicjatywy zespół składający się z siedemnastu osób ─głównie nauczycieli i metodyków ─ powołuje do życia Stowarzyszenie Nauczycieli Muzyki, którego głównym celem ma być wspomaganie i propagowanie działań wspierających powszechną edukację muzyczną i nauczycieli muzyki. Stosowne dokumenty są już złożone w sądzie i czekamy na rejestrację. Szerzej na ten temat napiszemy już wkrótce, a o samej działalności stowarzyszenia na pewno stale będziemy informować.
W bieżącym numerze, zgodnie z obietnicą, wracamy do konferencji w Nałęczowie i zamieszczamy relację z jej przebiegu oraz kilka Państwa opinii, za które dziękujemy. Własne spojrzenie na konferencję, bogato ilustrowane zdjęciami, zamieszczamy na naszej stronie internetowej.
W tym wydaniu „Wychowania Muzycznego w Szkole” pragnę zwrócić szczególną uwagę na dwa teksty z działu Z podstaw edukacji muzycznej ─Krystyny Ferenz Istota edukacji kulturalnej. Szczególny sens edukacji artystycznej oraz Zofii Konaszkiewicz Standardy edukacji muzycznej koniecznością naszych czasów. Stanowią one fragmenty niedawno opublikowanych Standardów edukacji kulturalnej. Jestto dokument w formie książkowej do konsultacji środowiskowych ─najnowszy efekt pracy Zespołu Ekspertów ds. Muzyki w Szkolnictwie Polskiej Rady Muzycznej. Wstępna wersja skupia się na artystycznych działaniach edukacyjnych w szkole powszechnej, ale ambicją autorów jest wypracowanie nowego, szeroko pojętego modelu edukacji kulturalnej w Polsce, obejmującego również, a może i przede wszystkim, obszary działań pozaszkolnych. Wypada nam życzyć sukcesu pomysłodawcom i autorom przedsięwzięcia.
Mirosław Grusiewicz
2.2009
Ogólnopolska Konferencja Metodyczna Nauczycieli Muzyki w Nałęczowie przeszła już do historii. Za wcześnie jest, aby dokonać jej głębszego podsumowania ─ uczynimy to w następnym numerze. A zanim oddamy głos uczestnikom ─na gorąco garść refleksji od organizatorów.
Najmilej zaskoczył nas fakt, że do Nałęczowa przyjechało aż tylu (ponad 130) aktywnych, zainteresowanych problematyką konferencji nauczycieli. W przeciwieństwie do spotkań naukowych, w których głównie eksponowane są różnice pomiędzy poglądami uczestników i formułowane górnolotne wnioski, konferencję w Nałęczowie zdominował nurt twórczych poszukiwań tego, co łączy i jest do zrobienia tu i teraz.
Konferencja zaburzyła naszą redakcyjną małą stabilizację nie tylko przez fakt naszego włączenia się w wir spraw organizacyjnych, ale i przez dziesiątki zgłaszanych pomysłów
i postulatów pod adresem czasopisma oraz wspólnych działań, projektów związanych z edukacją muzyczną i sprawami nauczycielskimi. Na pewno nie pozostawimy tego bez echa.
A w bieżącym numerze proponujemy iście wiosenny klimat ─ „w marcu jak w garncu” i „kwiecień plecień...”, ─ czyli wiele różnych problemów. Jednym z dominujących jest tradycyjna obrzędowość, w tym wiosenne kolędowanie i konopielki. Problematyka dawnej kultury ludowej na łamach czasopisma od wielu lat była dość skromnie reprezentowana. To chcielibyśmy zmienić i szerzej pisać o regionalnych zwyczajach, obrzędach, towarzyszącej temu muzyce a także zamieszczać współczesne opracowania tej muzyki. Drugi temat wiodący to taniec i muzyka dawna. Formy i gatunki te rozwinęły się w ruchu amatorskim w dużej mierze za sprawą powołanego ponad trzydzieści lat temu Ogólnopolskiego Festiwalu Zespołów Muzyki Dawnej „Schola Cantorum” w Kaliszu. Organizatorów i uczestników innych festiwali muzycznych przeznaczonych dla dzieci i młodzieży, zarówno tych o wieloletniej tradycji jak i nowo powstających, mających zasięg ogólnopolski i lokalny, prosimy o przesyłanie relacji z ich przebiegu.
Mirosław Grusiewicz
1.2009
W Redakcji, od pewnego czasu, jesteśmy pochłonięci organizacją konferencji metodycznej, która odbędzie się w połowie kwietnia w Nałęczowie. Dla nas jest to nowe wyzwanie. Podejmujemy je pełni optymizmu, przekonani o potrzebie i zasadności tego typu spotkań Chcemy być wyrazicielami Państwa myśli i opinii, służyć wsparciem i pomocą, a także inspirować do podejmowania różnorodnych inicjatyw na rzecz szeroko rozumianej edukacjimuzycznej oraz, co wydaje nam się szczególnie ważne, być jednym z elementów integrujących nasze środowisko. Tym celom ma służyć planowana konferencja. Poza merytorycznym wymiarem, spotkanie traktujemy jako okazję do wyartykułowania wspólnych problemów. Podobnie chyba jak w przypadku tysięcy nauczycieli w Polsce, naszą codziennością stała się konfrontacja pasji i poczucia misji – z merkantylną˛ rzeczywistością, przekonywanie różnych osób i instytucji o potrzebie edukacji muzycznej i uzasadnianie celowości podejmowanych projektów. Na wzór amerykańskiego marketingu, opisywanego przez M. Białasa, potrzebujemy systemowego wsparcia instytucji i organizacji samorządowych, społecznych i prywatnych. Póki takiego nie mamy, pozostaje nam własna inicjatywa. Zachęcamy do zapoznania się z informacjami dotyczącymi konferencji, które znajdziecie Państwo wewnątrz numeru oraz na naszych stronach internetowych. Bardzo serdecznie zapraszamy do Nałęczowa.
Zawartość niniejszego numeru zdominowała druga część scenariuszy zajęć muzycznych dla edukacji wczesnoszkolnej będących autorskim projektem G. Enzinger i B. Raszke. Dość szczególny jest tym razem dodatek muzyczny, zawiera nastrojowe pieśni dla najmłodszych dzieci – kołysanki skomponowane przez byłe już studentki kierunku rytmika Akademii Muzycznej w Katowicach.
Mirosław Grusiewicz