Obecność Chopina w życiu Polaków
Autor: Stefan Bednarek
Artykuł z numeru 1/2010
Artykuł jest przedrukiem fragmentów tekstu zamieszczonego pod tym samym tytułem w książce Chopin w kulturze polskiej pod redakcją Macieja Gołąba, która została opublikowana w 2009 roku przez Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
W naszym stosunku do Chopina jest pewna dwoistość: chętnie podkreślamy uniwersalność jego twórczości i dumni jesteśmy z jego wkładu do światowego dziedzictwa kulturowego oraz z obecności chopinowskiegorepertuaru na estradach całego globu, lecz z drugiej strony nie tylko pilnie strzeżemy, by nikt nie zakwestionował jego polskości, by go sobie nie przywłaszczył [...], ale też jesteśmy przekonani, że żaden naród nie jest w stanie go przywłaszczyć, bo tak jest polski, bo tylko z polską duszą mogą prawdziwie współbrzmieć tony jego muzyki. [...] Bo Polak słuchający Chopina, jak pisze Norman Davies,
może sobie bez trudu wyobrazić, że słucha najczystszego możliwego destylatu polskiej kultury, natomiast Japończykowi czy mieszkańcowi Jamajki utwór będzie się podobał i tak, mimo że żaden z nich nie wie nic zgoła o Polsce. [...] Dla większości świata Chopin jest po prostu genialnym kompozytorem; dla Polaków jest on także „poetą narodowym” i „narodowym prorokiem” (Davies 1991, 49).
Pisał te słowa Davies w kontekście analizy szczególnej sytuacji historycznej, w jakiej znalazł się naród polski w XIX wieku, ale to ta właśnie sytuacja – rozdarcie ziem polskich między trzy imperia i niesuwerenność polityczna – wpłynęła na kształt nowoczesnego kanonu kultury narodowej. [...] Przez termin „kanon kultury narodowej” rozumiem tu (za autorami, którzy wprowadzili go do polskiej wiedzy o kulturze: Antoniną Kłoskowską i Andrzejem Szpocińskim) zespół wartości, norm i wzorów określających zbiorową tożsamość narodu. Kanon działa za pośrednictwem utrwalonych w nim różnorakich wytworów kultury, tradycji, zwyczaju i obyczaju, dzieł sztuki itd. [...] Współczesne badania kanonu kulturowego diagnozują raczejjego kurczenie się i upraszczanie, ale nie zanik (Kłoskowska 1996, 339-347; Szpociński 1994).
Nikt dziś nie ma wątpliwości, że Fryderyk Chopin należy do owego polskiego uniwersum symbolicznego, że jest jego szczególnie ważną częścią. [...] Nie wiem, czy znajdzie się dziś w Polsce ktoś, komu nazwisko Chopina nic nie mówi. Nie było to takie oczywiste w poprzednich okresach, czego osobliwy przykład przytacza Krzysztof Bilica opisujący wizytę w Żelazowej Woli rosyjskiego kompozytora Milija Bałakiriewa w 1891 roku. Pisze oto Bałakiriew:
Po przyjeździedo Warszawy zwróciłem się do osób mających poważny stosunek do muzyki, dowiedziałem się, gdzie znajduje się Żelazowa Wola, [...] dokąd natychmiast ruszyłem. Okazało się, że obecny właściciel wioski nie tylko nie wiedział o tym, iż w jego majątku urodził się Chopin, ale nie wiedział nawet, kto to był Chopin! (Bilica 2005, 81)
Współcześni Polacy z pewnością wiedzą, kto to był Chopin, ale czy wiedzą o nim coś więcej? Jaką odgrywa on dziś rolę w kulturze narodowej, w uczestnictwie kulturalnym, w codziennym życiu Polaków? Na te pytania chcemy poszukiwać odpowiedzi. Nie zaczynamy tej pracy od początku, za nami jest cała biblioteka, ale przed nami wiele pytań nierozstrzygniętych. To, co o roli Chopina w kulturze polskiej napisano dotychczas, cechuje jedna charakterystyczna właściwość: pisze się o tym „narodowym proroku” tonem podniosłym, ale dość schematycznym.
[...]
Moim zadaniem jest próba zdiagnozowania obecności tego „proroka polskości” w życiu Polaków. Czy Chopin jest przywoływany tylko w sytuacjach odświętnych, rocznicowych, uroczystych i podniosłych, czy też przenika jakoś naszą codzienność? Czym ta obecność się manifestuje? Na czym to przenikanie – jeśli jest – polega? [...]
Oczywiście nie sposób na te pytania odpowiedzieć bez kompleksowych, zespołowych badań, które nie były na razie możliwe. Proszę więc to, co zostanie powiedziane dalej, potraktować jako rekonesans, daleką od kompletności próbę zakreślenia problematyki i postawienia pytań. Nie mogąc przeprowadzić antropologicznych badań „w terenie”, uciekłem się do garści lektur oraz obserwacji i doświadczeń z najbliższego otoczenia, świadom, że nie mogą być one dostatecznie zobiektywizowane, a tym bardziej zgeneralizowane. Znaczną część materiałów zaczerpnąłem z Internetu, ale tego akurat nie uważam za ich słabość. Ktoś to powiedział ostatnio, że czego nie ma w Internecie, tego nie ma w rzeczywistości. Digitalizacja naszej przestrzeni komunikacyjnej jest już tak powszechna, że nie należy lekceważyć zasobów sieci i jej roli w kształtowaniu kolektywnego imaginarium. Dowodów nie trzeba długo szukać: wpisanie do wyszukiwarki Google hasła „Chopin” owocuje uzyskaniem ponad miliona adresów stron w języku polskim, w których to słowo zostało użyte. Jakoś to świadczy o obecności kompozytora w życiu Polaków, choć niewiele jeszcze z tego wynika. [...]
Obecność tę można mierzyć liczbą koncertów i recitali, konkursów, festiwali, płyt, wykonań radiowych i telewizyjnych, filmów, książek, artykułów etc. Trzeba by także użyć narzędzi socjologicznych do zbadania recepcji, stopnia znajomości życia i twórczości Chopina oraz stosunku współczesnego pokolenia Polaków do jego dzieła. Badania takie ukazałyby zapewne powszechną i zawstydzającą niewiedzę w tym zakresie, co nie powinno specjalnie zaskakiwać, jeśli się na przykład zważy, że znajomość „najbardziej kanonicznego z kanonicznych dzieł” kultury polskiej – Pana Tadeusza, jak wykazują wyniki przytoczonej przez A. Kłoskowską ankiety studenckiej z 1994 roku, jest bardzo słaba. [...]
Jest to charakterystyczna właściwość kanonu kultury narodowej, że nie musi być on przyswojony w pełni i przez wszystkich członków zbiorowości (Kłoskowska 1996, 100-101), a miejsce wybitnych postaci w narodowym panteonie nie zależy od zasobów społecznej wiedzy o nich. Stają się bohaterami i składnikami zbiorowej świadomości dzięki swym nadzwyczajnym dokonaniom, ale kiedy już tę rangę osiągną, ich status symbolu narodowego autonomizuje się. Przestają być wówczas ważne szczegóły biograficzne (choć uprawiana jest hagiografia) czy znajomość konkretnych dzieł (choć przywołuje się je niezmiernie często, jednak nie tyle w funkcjach estetycznych, ile raczejjako znaki – symbole – emblematy – odwołania), ujawniają się natomiast powiązania z innymi elementami syndromu konstruującego narodową tożsamość – wartościami, ideami, wzorcami etc.
Takim właśnie bohaterem jest niewątpliwie Chopin. W przeprowadzonych w 1991 r. badaniach symboli w życiu młodzieży w wieku 18-35 lat (dziś to już jest pokolenie dojrzałe) przedstawiono listę 20 postaci [...], prosząc o wskazanie wśród nich „czterech najbliższych intelektualnie lub uczuciowo”. Tylko osiem spośród tych postaci badani potraktowali jako „bliskie”, a na pierwszych trzech miejscach wśród dokonanych wyborów znaleźli się: Chopin – 45,2%, Piłsudski – 40,6% oraz Mickiewicz – 38,3% (Przecławska, 1995, 150). […]
Uzyskane w badaniach ankietowych liczbowe wskaźniki uznawania Chopina za postać bliską współczesnym Polakom nie przyniosą jednak zbyt wiele wiedzy ojego rzeczywistej obecności i znaczeniu w polskim życiu zbiorowym, zwłaszcza zaś o obecności jego muzyki. […]
Jeśli więc przeciętny współczesny Polak spotyka się z muzyką Chopina, to nie dzieje się to w sali filharmonii, lecz w rozległych przestrzeniach kultury popularnej. [...] Jednak – jak się wydaje – także i w tym obiegu twórczość Chopina wypełnia miejsca raczej niszowe, zarezerwowane dla miłośników i hobbystów, a poza nimi pojawia się okazjonalnie, a w każdym razie nie tak intensywnie, jak by można było tego oczekiwać. […] Ważnym, acz niedocenianym i nieprzebadanym miejscem intensywnej obecności utworów Chopina są ścieżki dźwiękowe filmów fabularnych i dokumentalnych. Nie są to tylko filmy oparte na biografii kompozytora (jest ich zresztą zadziwiająco niewiele), ale właściwie wszystkie gatunki, od sensacyjnego Bez twarzy z Johnem Travoltą, gdzie wykorzystano Preludium Deszczowe, po Dzień świra Marka Koterskiego (brawurowo zestawiony obraz stanu psychicznego bohatera z Etiudą Rewolucyjną) czyprzepełnionego Chopinem, przejmującego Pianistę Romana Polańskiego.
Oczywiście wykorzystuje się też wizerunek kompozytora w przekazach marketingowych, w nazwach instytucji – hoteli, restauracji, obiektów użyteczności publicznej; […] upamiętniają wielkiego Polaka pomniki i tablice pamiątkowe, noszące jego imię ulice, szkoły, etc. Chopin pojawia się na banknotach i monetach, czekoladkach i brelokach, a nawet etykietach alkoholi, nie wydaje się wszakże, by doszło u nas do komercjalizacji kultu kompozytora na większą skalę, tak jak to się zdarzyło Mozartowi w Austrii. […]
Symbole narodowe bywają też używane i nadużywane w innych sferach życia. [...] Traktowany jako ikona polskości Chopin był wykorzystywany przy najróżniejszych okazjach, a to do uświetnienia świąt państwowych, a to w przypadkach, kiedy uderzenie w patriotyczną nutę wydawało się szczególnie wskazane. Kiedy w okresie PRL-u muzyka Chopina pojawiała się w massmediach w ponadprzeciętnej ilości, dla obywateli był to znak, że stało się coś ważnego – zmarł przywódca lub obchodzimy jakąś ważną rocznicę. […]
Muzyka Chopina rozbrzmiewała podczas pogrzebów dostojników państwowych, ale grano ją też na rocznicowych akademiach, w fabrycznych radiowęzłach czy na organizowanych w zakładach pracy koncertach. W polityce kulturalnej PRL-u Chopin [...] należał do nielicznych twórców kultury narodowej, których nowa władza, mieniąca się „ludową”, mogła uznać za idealnie wprost nadających się do budowania nowego modelu kultury.
[...]
Wszystko, co dotychczas zostało tu powiedziane o naszym obcowaniu z Chopinem i jego dziełem, dotyka zaledwie powierzchni życia społecznego, zewnętrznych przejawów czegoś znacznie głębszego i trudniej pochwytnego, co niełatwo poddaje się naukowej analizie, bytuje bowiem w rejonach zbiorowej podświadomości [...]. Jedynie w wypowiedziach artystycznych udaje się czasem wyrazić znaczenie owego „destylatu polskości”, jakim jest dla nas Chopin. Stał się kompozytor bohaterem niezliczonej liczby wierszy, wśród których sporo jest sentymentalno-patriotycznej grafomanii, ale i tych utworów, w których królują stereotyp i banał, nie należy lekceważyć. Tak licznie występujące w wierszach, a także w fotografii, malarstwie, plakatach wierzby stały się symbolem nierozerwalnie łączącym kompozytora z polskim krajobrazem [...] (Pietraszko 1992, 110-111).
[...]
Drugą, oprócz przywiązania do ojczystego krajobrazu, nicią utrwalającą powiązanie kompozytora z polskością był niewątpliwy patriotyzm, czego liczne dowody zawiera korespondencja Chopina, a to rwącego się do powstania listopadowego, a to wiążącego nadzieje z rewolucyjnym wrzeniem Wiosny Ludów. Pisał do Fontany w kwietniu 1848 r.: „Nie obejdzie się bez strasznych rzeczy, ale na końcu tego wszystkiego jest Polska świetna, duża, słowem Polska”. O jego patriotycznych uczuciach wiedział cały Paryż, toteż jedna z wielbicielek, Katarzyna Diller de Pereira, uznała za stosowne podarować mu własnoręcznie wyhaftowaną sakiewkę, „noszącą barwy Pańskiej ojczyzny.” (Korespondencja Fryderyka Chopina)
Te dwa główne zespoły wartości – umiłowania ojczystego pejzażu i przywiązania do wartości narodowych – wyznaczają sposób postrzegania kompozytora i stosunek do jego muzyki we wszelkich rodzajach ekspresji artystycznej nawiązujących do chopinowskich motywów.
[…]
Na zakończenie wróćmy raz jeszcze do źródeł internetowych, by tę specyficzną wrażliwość z połowy XX wieku skonfrontować ze sposobem odbioru Chopinowskiej muzyki dzisiejszej młodzieży. Oto fragment zapisu z internetowego forum studentów informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego na temat: czego teraz słuchacie? Niezależnie od głoszonych tu poglądów oraz formy wypowiedzi tekst nie pozostawia wątpliwości: Chopin jest obecny w życiu Polaków.
Czarny: Jak tego słucham, to mnie nachodzi, że Chopin to miał jaja jak Brudny Harry, ile testosteronu w takiej etiudzie rewolucyjnej jest, to głowa mała.
BIGos: Szczęka na podłodze... Chopin to kastrat i mdły pedał, wszystko, co słyszałem, jest tak masakrycznie rozjechane i rozmyte, bez żadnego konkretu... Gdzie ty tam wyczuwasz testosteron? [...]
Czarny: [...] jak puszczam Chopina, to widzę, jak wstał z rana, zapalił papierosa, podrapał się w dupę, spojrzał na Boulevard Poissonniere, „Kurewskie Żabojady” zaklął, zgasił kiepa, jeszcze raz podrapał się w dupę i zaczął grać. Jakaś mentalna więź mnie z nim łączy.
http://ii.yebood.com/viewtopic.php?t=28&star
- Baranowa A., 2008, Śmieszne i straszne. Rysunki Stanisława Lema, „Quart. Kwartalnik Instytutu Historii Sztuki UWr.”, nr 2.
- Bilica K., 2005, Wokół Chopina i Polski, Wołomin.
- Bogucka M., 1987, Dzieje kultury polskiej, Wrocław.
- Davies N., 1991, Boże igrzysko. Historia Polski, przeł. E. Tabakowska, Kraków.
- Fryderyk Chopin natchnieniem poetów. W setną rocznicę śmierci, 1949, oprac. K. Kobylańska, Warszawa.
- Kijowski A., 1999, Dziennik 1978-1985, Kraków.
- Kłoskowska A., 1996, Kultury narodowe u korzeni, Warszawa.
- Korespondencja Fryderyka Chopina, zebrał i oprac. B.E. Sydow, t. 2, Warszawa 1955, s. 27, 239.
- Pietraszko S., 1992, Studia o kulturze, Wrocław.
- Przecławska A., 1995, Symbole w życiu współczesnej młodzieży – wyniki badań przeprowadzonych w środowisku dorosłej młodzieży Warszawy, „Kultura i Społeczeństwo” nr 3.
- Suchodolski B., 1986, Dzieje kultury polskiej, Warszawa.
- Szpociński A., 1994, Od zamkniętej do otwartej formuły kanonu kulturowego, „Kultura Współczesna” nr 1.