Czy żółtodzioby mogą grać na fortepianie?
Autor: Mirosław Grusiewicz
Artykuł z numeru 1/2011
Brad Hill, Gra na fortepianie dla żółtodziobów, czyli wszystko, co powinieneś wiedzieć o..., tłum. M. Jóźwiak, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2010.
W ubiegłym roku nakładem Domu Wydawniczego „Rebis” ukazała się książka Gra na fortepianie dla żółtodziobów... Jest to jedna z wielu książek serii „Dla żółtodziobów”, która w przystępny sposób przybliża różne obszary aktywności i wiedzy człowieka; w wielu przypadkach poszczególne tomy są wręcz poradnikami i przewodnikami. W serii ukazały się między innymi: Pozytywne szkolenie psów, Szachy, Brydż, Joga, Bilard, Jak poprawić swoje IQ, Asertywność, Medytacja, Mowa ciała, Nagrywanie płyt CD i DVD, Taniec towarzyski, Podstawy rysunku, Gitara, Muzyka klasyczna.
Jako że właściwa ocena książki wymaga dokładnego jej zdefiniowania i przypisania do określonej kategorii, zacznę od określenia odbiorców publikacji i celów, jakie wyznaczył sobie autor. Brad Hill nie wskazuje precyzyjnie czytelników, do których chciałby dotrzeć. Z założenia książka ma być dla wszystkich „żółtodziobów”, niezależnie od wieku. Czasami autor zwraca się do czytelnika „jeżeli masz mniej niż 9 lat...”, można by więc pomyśleć, że propozycję swoją kieruje również do najmłodszych, trudno jednak wyobrazić sobie dziecko czytające 374-stronicową książkę. W tym wypadku pośrednikiem w zdobywaniu wiedzy i umiejętności mogą być rodzice lub starsze rodzeństwo.
Gdyby chcieć zaklasyfikować omawianą publikację do konkretnego gatunku, Najwłaściwsze byłoby nazwanie jej poradnikiem nauki gry na instrumentach klawiszowych, którego głównym celem jest zachęcenie do podjęcia nauki i w miarę ciekawy i atrakcyjny sposób wyposażenie w podstawową wiedzę i umiejętności „poruszania się po klawiaturze”. Cel pracy wyraźnie został nakreślony we wstępie:
„Podręcznik ten daje podstawy teorii muzyki, a zawarte w nim dziesiątki ćwiczeń pozwolą ci podszlifować zdobyte umiejętności niezależnie od tego, który instrument klawiszowy wybrałeś. Jeśli kiedyś na widok pianina żałowałeś, że nie potrafisz zagrać choćby kilku najprostszych melodii, to nadszedł twój dzień. Chciałbym sprawić, że muzyka na zawsze zagości w twoim życiu i stanie się dla ciebie satysfakcjonującym hobby – a dodatkowo mnie ucieszysz, jeśli czytając moje słowa, od czasu do czasu się zaśmiejesz” (s. V).
Książka składa się z wprowadzenia, pięciu głównych części oraz aneksów i płyty CD z nagranymi ćwiczeniami. Część pierwsza – Poznaj swój instrument – zachęca do podjęcia nauki oraz przedstawia historię i budowę instrumentów klawiszowych, głównie pianina i fortepianu. Część druga – Oto pomocna dłoń – zapoznając z podstawowymi elementami zapisu muzyki, wprowadza grę prawą ręką. Kolejna część – Podaj sobie pomocną dłoń – zawiera informacje na temat akompaniamentu, różnych jego stylów, interwałów i harmonii oraz wprowadza ćwiczenia gry lewą ręką oraz oburącz. Czwarta część to Kurs mistrzowski, w którym poznajemy różne oznaczenia muzyczne, w tym tempa, dynamiki i artykulacji, a nauka dotyczy posługiwania się pedalizacją, układania akompaniamentów do melodii. Znajdziemy tu też ogólne porady, jak efektywnie ćwiczyć oraz jak doskonalić poszczególne elementy warsztatu pianistycznego, i dowiemy się, jak należy grać dwudźwięki, oktawy, akordy, tryle, glissanda, arpeggia, jak operować ciężarem ciała, posługiwać się różną artykulacją, jak grać a vista i pamięciowo opanować utwór. W tej części książki autor zawarł także krótką historię rozwoju fortepianowej literatury muzycznej od czasu baroku po muzykę współczesną, w tym również uwagi dotyczące muzyki popularnej i jazzowej. Historia ta obejmuje nie tylko najważniejsze dokonania, ale również uwagi interpretacyjne i związane z techniką gry w danym stylu. Odrębny rozdział dotyczy gry na różnych instrumentach elektronicznych, w tym na keyboardach. Cześć ostatnia to wreszcie uwagi i porady dotyczące kupna odpowiedniego dla siebie instrumentu oraz jego użytkowania i konserwacji. Osobne rozdziały dotyczą akustycznych pianin i fortepianów, a osobne – instrumentów elektronicznych.
Czy Brad Hill osiągnął założone przez siebie cele? Pierwszy z pewnością tak – w sposób mistrzowski potrafi wzbudzić zainteresowanie muzyką i grą na instrumentach klawiszowych. O kontaktach z muzyką poprzez wykonawstwo pisze jako o wspaniałej przygodzie, która powinna „sprawiać przyjemność i wywoływać ciepłe uczucia”:
„Możesz się więc cieszyć. Nie dość, że już niedługo zaczniesz grać na niezwykłym instrumencie, co samo w sobie jest cudownym doświadczeniem, to na dodatek czeka cię satysfakcja z opanowania podstaw nowego języka – języka teorii muzyki” (s. 10–11).
Tego typu sformułowania, odwołania do własnych doświadczeń i fascynacji znajdziemy nie tylko we wstępnych rozdziałach. Umiejętne motywowanie do zajmowania się amatorskim uprawianiem muzyki jest mocną stroną tej książki. Słowa uznania należą się autorowi zarówno za samo podjęcie się tego zadania, jak i za jego realizację.
Drugi cel – podszlifowanie umiejętności gry – wydaje się być znacznie trudniejszy do realizacji. Rodzi się podstawowe pytanie: czy z książki można nauczyć się grać na pianinie? Myślę, że w pewnym zakresie jest to możliwe i zakres ten doskonale wypełnia recenzowana pozycja. Choć gra na fortepianie jest dość złożoną i skomplikowaną czynnością, którą niezmiernie trudno opisać słowami, autor osiągnął zamierzony efekt przez podzielenie warstwy metodyczno-merytorycznej na trzy stale obecne wątki. Pierwszy to zagadnienia teoretyczne, głównie związane z zapisem muzyki, drugi ćwiczenia praktyczne, trzeci to ogólne uwagi o sposobie gry i ćwiczenia. Unika przy tym szczegółowych wskazówek, jak należy „poruszać palcami”, które w opisie słownym mogłyby być niezrozumiałe.
Jednym z przesłań metodycznych proponowanej nauki gry jest konsekwentne dzielenie pracy nad utworem na poszczególne problemy i ćwiczenie ich osobno. Obrazowo można to przedstawić w sposób następujący: najpierw odczytujemy wysokość dźwięków i gramy je dowolnymi palcami (nawet można jednym wybranym palcem) i w dowolnym rytmie, potem gramy właściwe dźwięki właściwymi palcami, ale nadal w dowolnym rytmie i – po opanowaniu poprzednich elementów – całe ćwiczenie gramy prawidłowo.
Z wielką satysfakcją i przyjemnością czytałem zamieszczone w książce wskazówki metodyczne. Brad Hill zwraca uwagę na wiele elementów techniki gry, które często w początkowej fazie nauki są pomijane bądź niedoceniane – mam na myśli chociażby prawidłowe siedzenie, grę ciężarem całego ciała czy posługiwanie się pedałami. Przy tym autor nigdy nie stara się narzucić swoich racji, ale raczej przekonać do nich:
„Do silnej dynamicznej gry trzeba się bardziej pochylić do przodu, co zwykle osiąga się, przesuwając pośladki bliżej krawędzi siedziska i odsuwając ławeczkę od instrumentu. Jeśli będziesz chciał pograć w relaksujący, niezobowiązujący sposób, możesz za to usiąść głębiej i dosunąć siedzenie do klawiatury” (s. 36).
Autor zdaje sobie sprawę z ograniczeń nauki za pośrednictwem słowa drukowanego i zachęca do poszukania prawdziwego nauczyciela:
„Nawet jeśli nie zamierzasz się przemęczać i za siedemdziesiąt pięć lat nadal będziesz odkrywał w moim podręczniku rzeczy, których wcześniej nie wiedziałeś, powinieneś poważnie przemyśleć pobieranie lekcji u nauczyciela z krwi i kości” (s. 285).
Na tle tych niewątpliwych zalet metodycznych książki szczególnie niekorzystnie prezentuje się jednak stale używane słowo „wciskać” odnoszące się do sposobu atakowania klawiszy, wydobywania dźwięku. O ile w kontekście samego spadku klawisza określenie to nie razi, to pisanie o sposobie gry jako wciskaniu klawiszy jest niedopuszczalne. Podczas gry w żadnym wypadku nie powinniśmy mieć skojarzeń z wciskaniem, które nie dość, że w języku polskim znaczy „włożyć coś z trudem, z wysiłkiem”, to odnosi się do ruchu, który usztywnia cały aparat, szczególnie ramię i przedramię. Wciskać możemy przyciski telefonu, a klawisze fortepianu atakuje się, uderzając je, najczęściej z aktywnym spadkiem palca. Możemy też „wpuścić”, „wrzucić” całą dłoń czy palce w klawiaturę, ale klawiszy instrumentów nie „wciskamy!”. W kontekście poprzednich pozytywnych uwag jest to trochę niezrozumiałe. Rodzi się pytanie, czy równie nietrafnie było to sformułowane w języku oryginalnym – angielskim?
Mocną stroną książki jest sposób przedstawiania problemów teoretycznych. Bardzo często w szkołach ogólnokształcących nauczyciele mają problemy z wyjaśnieniem – zdawałoby się prostych – pojęć, takich jak metrum, interwał, skala, gama, tonacja, a przez uczniów lekcje poświęcone tym zagadnieniom odbierane są jako nieciekawe czy wręcz nudne. Nie najlepiej prezentują się też pod tym kątem podręczniki szkolne, w których zachowana jest dbałość o nomenklaturę – jedne określenia muzyczne wyjaśniane są poprzez inne zwroty specjalistyczne, co może jest i prawidłowe, ale nie sprzyja zrozumieniu prezentowanych zagadnień. Gra na fortepianie... może wytyczać pewien kierunek postępowania metodycznego i stanowić wzorzec określeń i definicji dla osób bez doświadczenia muzycznego. Każdemu, kto przeczyta książkę, zasady muzyki powinny wydać się proste i zrozumiałe.
Niestety, i na tym polu widoczne są w omawianej publikacji pewne uchybienia – nie do końca przemyślane czy wręcz niewłaściwe sformułowania, kontrowersyjne tezy, np. możemy przeczytać o „pełnych tonach” zamiast o „całych tonach” (s. 30). Zupełnie niezrozumiale jest sformułowanie, że „czarne klawisze niczym się nie różnią od białych” i że „białe klawisze opanowuje się bardziej intuicyjnie” i dlatego na początku gra się głównie na nich (s. 29). Kontrowersyjnym rozwiązaniem jest wprowadzenie liczenia i grania w sumie nieprostych rytmów bez kresek taktowych i oznaczeń metrycznych – kolejność powinna raczej być odwrotna. (s. 69-85)
Podobnie jak w przypadku większości podręczników gry na instrumencie, w recenzowanej publikacji zdecydowanie za mały jest wybór utworów i ćwiczeń, żeby opanować określone zagadnienia techniczne i wykonawcze. Nie to stanowi jednak największy problem. Ogromnym minusem jest raczej niemożność skorzystania nawet z tych nut, które są, zostały one bowiem zamieszczone w grubym tomie i nie da się ich położyć na pulpicie. Rozwiązaniem poprawiającym użyteczność wydawnictwa byłoby wydrukowanie osobnej wkładki z ćwiczeniami lub zamieszczenie na płycie ćwiczeń w formacie PDF do samodzielnego wydruku.
Niewątpliwym atutem książki jest jej język – barwny, pełen autoironii i satyry. Brad Hill zapewnia, że możemy „ucieszyć autora, jeśli czytając jego słowa, od czasu do czasu zaśmiejemy się”. Ten lekki, żartobliwy styl pisarski doskonale widoczny jest już w tytułach rozdziałów: Igraszki pod stołem – to uwagi o używaniu pedałów, Uszczypnij go, to podskoczy – o krzyżykach i ich funkcji, Chwila odpoczynku – rozdział o pauzach, Nuty szybsze niż Struś Pędziwiatr – o ósemkach, szesnastkach i drobniejszych wartościach.
Żart powinien jednak pozostawać w granicach dobrego smaku, a autor granice te w kilku miejscach zdecydowanie przekroczył. Stwierdza na przykład:
„Kobiety mają wyższe głosy niż mężczyźni (aczkolwiek, jeśli mężczyźnie nie przeszkadza, że będą się z niego śmiali, to może zaśpiewać prawie tak wysoko jak kobieta). [...] Skala tuby, na przykład, jest niższa niż fletu pikolo (tuba za to robi o wiele większy hałas, kiedy ją zrzucić na chodnik z czwartego piętra)” (s. 5).
O niektórych stojakach do instrumentów elektronicznych pisze, że „trzęsą się niczym napompowany kofeiną piesek chihuahua” (s. 39). O podwójnych krzyżykach i bemolach, że „jedynymi użytkownikami tych dziwactw są niestabilni emocjonalnie kompozytorzy, którzy mają w zwyczaju kopać koty i znęcać się nad psami” (s. 64). O popularnej melodii w Polsce znanej jako Kurki trzy czytamy:
„Drugi utwór to melodia skomponowana przez Mozarta, popularna obecnie w świecie anglojęzycznym jako Twinkle, Twinkle, Little Star (Mozart zatytułował ją Wydaje mi się, że widziałem UFO, co tylko potwierdza, że urodził się za wcześnie). Melodia ta jest ci pewnie znana, ale na pewno nie wiesz, że Mozart, obdarzony niezwykłą zdolnością przewidywania (oraz świetnym gustem w kwestii peruk), skomponował ją specjalnie na potrzeby tej książki”.
Pozostawiam te zdania bez komentarza – może nie mam poczucia humoru.
Rekapitulując, stwierdzam, że autor – mimo wszystko – bardzo kompetentnie i w sposób przystępny porusza zagadnienia gry na instrumentach klawiszowych, prezentuje się jako pasjonat i znawca problematyki. Szkoda tylko, że na kartach książki przewijają się wspomniane „wciskanie” i inne „dziwolągi językowe”. Podejrzewam, że zabrakło wspólnych konsultacji w gronie autora, wydawcy, tłumacza i redaktorów albo były one niewystarczające.
Pomysł wydania książki oceniam jednak pozytywnie. Na polskim rynku publikacja tego typu stanowi pewną nowość i w sumie dobrze by się stało, gdyby znalazła ona szerokie grono czytelników.