Nasze troski i obawy − komentarze do listu z Ministerstwa Edukacji Narodowej
Autor: Redakcja
Na początku czerwca z ministerstwa edukacji otrzymaliśmy odpowiedź na nasz list w sprawie proponowanych zmian w edukacji muzycznej. Wyrażamy nadzieję, iż ta wymiana korespondencji to początek naszych kontaktów i konsultacji, że przyjdzie czas na merytoryczne dyskusje. Liczymy na zmiany, które uczynią szkołę lepszą, przyjaźniejszą, nowoczesną, ale i opartą na klasycznych wartościach prawdy, dobra i piękna. Publikujemy kilka naszych redakcyjnych komentarzy do listu z ministerstwa. Jako załączniki zamieszczamy nasz list oraz odpowiedź na niego.
Przede wszystkim należy podziękować urzędnikom z ministerstwa za reakcję na nasz list. Doceniam ten fakt. W ostatnich latach praktyki w tym względzie były zgoła odmienne. Rozumiem też formalny aspekt, urzędniczy charakter odpowiedzi udzielonej według pewnego schematu, ogólnych myśli do przekazania drugiej stronie. Z listu dowiadujemy się, że trwają prace nad bardzo ważną zmianą, tj. nad odchudzeniem podstaw programowych i to przyczyni się do tego, że dzieci będą miały więcej czasu na rozwijanie swoich zainteresowań, w tym muzycznych. Dowiadujemy się, że edukacja muzyczna realizuje bardzo ważne funkcje, że jest właściwie zorganizowana, a nauczyciel ma wiele swobody i możliwości rozwijania zainteresowań i uzdolnień uczniów, i żadne zmiany w zakresie edukacji muzycznej w najbliższym czasie nie są planowane. Rozumiem daleko idącą ostrożność i język urzędniczy, ale sprowadzanie zmian, reformy edukacji do podstaw programowych i powoływanie się na przepisy i prawo obecnie funkcjonujące jest nieporozumieniem. Zdawało mi się, że to nie brak wizji leży u podstaw nie najrozsądniejszych decyzji, że zmiany w edukacji zmierzają w dobrym kierunku, tylko z pewnymi trudnościami, które rozumiem. Ale list z ministerstwa wzbudził we mnie szereg wątpliwości. Czy osoby pracujące w ministerstwie, w kuratoriach wiedzą, jak w rzeczywistości wygląda edukacja muzyczna, czy znają ją tylko z ustaw i rozporządzeń? Czy rzeczywiście wiedzą, jak wielkie walory może wnosić edukacja muzyczna do rozwoju indywidualnego i społecznego, czy wiedzą to tylko z haseł podstaw programowych? Czy rozumieją współczesne problemy, współczesną kulturę, potrzeby i wyzwania współczesności? Czy zdają sobie sprawę z tego jak bardzo współczesna szkoła odbiega od współczesności?
Mirosław Grusiewicz
Bardzo dziękuję za odpowiedź na nasz list. Mam świadomość intensywnych prac ministerstwa nad ograniczeniem zakresu wymagań aktualnej podstawy programowej kształcenia ogólnego oraz poszukiwania rozwiązań dotyczących zmniejszenia obciążenia uczniów realizacją obowiązków związanych z zajęciami edukacyjnymi i nauką. Chciałabym jednak zaznaczyć, że nie postulujemy o więcej obowiązkowych godzin dla muzyki, ale o lepsze jej wykorzystanie z przywołanymi w odpowiedzi funkcjami: wychowawczą, poznawczą, kształcącą, kompensacyjno-terapeutyczną, estetyczną, integrującą, ludyczną i kreacyjną. Chcemy stworzenia lepszych warunków do realizacji właśnie tych zadań, chcemy zauważenia, że jest to ważny i potrzebny przedmiot w rozwoju młodego człowieka, a także tego, że zajęcia muzyczne są często wytchnieniem w codziennych uczniowskich obowiązkach. Mam nadzieję, że właśnie przy obecnych intensywnych pracach w ministerstwie edukacji nasz głos zostanie wysłuchany, że będzie przyczynkiem do nowych analiz, że w dalszych pracach nasze postulaty będę brane pod uwagę.
Agnieszka Sołtysik
O edukacji muzycznej najczęściej wypowiadam się językiem naukowym. W tej materii korzystam z kilkudziesięcioletniego dorobku środowiska zajmującego się tym obszarem edukacji. W ten sposób chętnie poruszę temat – jak zmodernizować edukację muzyczną, by spełniała swe różnorodne funkcje i artystyczne i społeczne, w tym kulturotwórcze? Niemniej do listu MEN odniosę się tym razem w sposób publicystyczny, by przyłożyć szkło powiększające do bardzo zasadniczego problemu – czym powinna zajmować się powszechna edukacja muzyczna?
Jak coś jest zawiłe, to mówimy „ale trzy światy”. To powiedzonko dobrze oddaje koegzystencję trzech światów: 1. współczesnej kultury artystycznej (w tym muzycznej) w kontekście rewolucyjnych zmian w kulturze czego symbolem jest aktywacja pojęcia edukacja kulturowa (czy szkoła zajmuje się edukacją kulturową rozumianą jako koegzystencja różnych kultur i systemów wartości w kontekście praw człowieka, mniejszości, grup wrażliwych społecznie?); 2. Świat ustaw i innych dokumentów (w tym podstaw programowych), stanowiących o działaniu szkół; 3. Świat realny szkoły, która utraciła swój monopol na przekazywanie wiedzy (do niedawna najważniejszy element konstytuujący XX wieczną szkołę) w momencie, gdy każde dziecko ma smartfona. Te trzy światy rozeszły się i wzajemnie nie dostrzegają. Edukacja muzyczna w szkole zmieniła się w biuro koncertowe do obsługi życia kulturalnego szkoły. To odpowiedź na zapotrzebowanie – szkoła musi mieć swoje kulturalne rytuały, obecność kultury muzycznej w tym życiu to podstawa. Jeżeli ten obszar edukacji wychowującej ma się spełnić potrzebne są zespoły artystyczne. Ale zespoły artystyczne nie składają się z całych klas, tylko z osób chętnych. Są wykonawcy i są słuchacze – tak jest w życiu a szkoła powinna odzwierciedlać to co jest w realnym życiu. Czym innym są treści lekcji a czym innym życie artystyczne szkoły. W pierwszym obszarze obowiązują treści merytoryczne a w drugim jest także miejsce na rekreację i artystyczną rozrywkę.
Wraz z Mirosławą Lipińską prowadzę ECEKON. To ośrodek kultury muzycznej – budynek wypełniony ogromną liczbą instrumentów – jest prawie wszystko. Gościmy grupy z wizytami studyjnymi (dzieci, młodzież, dorośli, seniorzy). Jakie są doświadczenia i jaka wiedza tych osób? Nie odróżniają kontrabasu od wiolonczeli, trąbki od saksofonu, nie znają nut, prezentowane instrumenty z bliska widzą po raz pierwszy. W czasie spotkania otrzymują nuty − 8 taktów melodii złożonej z ćwierćnut. Są przerażeni – po godzinie nauki zbiorowej grają ją na wibrafonach i marimbie. Po godzinie! – to co robili na lekcjach muzyki przez całą szkołę podstawową? Co było treścią tej edukacji, jeżeli po ukończeniu szkoły są analfabetami muzycznymi?
Innym ważnym problemem powszechnej edukacji muzycznej są jej relacje ze współczesną kulturą. Na czym to polega? Łatwo podać przykład − Festiwal Eurowizji – totalna integracja wizualizacji z muzyką. Właściwie to festiwal producentów i inżynierów technik wizualnych, dla których muzyka jest jedynie pretekstem. Jakże jest to odległe od sensu sztuki muzycznej. Jak bardzo współczesna kultura muzycznie zubożała i zamieniła się w kulturę piosenkorium. Jakże dalekie to jest od autonomicznych i samoistnych treści dzieła muzycznego. Jakże dalekie od światowego dziedzictwa kulturowego muzyki.
Pod patronatem MEN przeżywamy teraz fazę redukcji treści. Oby nie była to redukcja merytoryczna. Przecież tak łatwo wytłumaczyć czym jest trójkąt. „Trójkąt to trzy kreski stykając się czubkami”. Proste? I może prawdziwe, ale nic nie wyjaśniające. Nie redukujmy w ten sposób podstaw programowych. W edukacji muzycznej problem ma szerszy zasięg. Twierdzenie Pitagorasa nie zmieniło się od tysięcy lat, podobnie przyprostokątne nadal są nimi. Natomiast w powszechnej edukacji muzycznej tak nie jest – konieczne jest częste dokonywanie rewizji treści, ponieważ zmienia się treść kultury muzycznej, dostęp, funkcje muzyki, ale… nie zmieniły się jej „twierdzenia Pitagorasa”. Wyzwaniem dla szkoły jest przywrócenie sensu tej edukacji, co wymaga przeciwstawienia się potędze rozrywki i zrozumienia, jak żyje współczesny człowiek (np. wzrost znaczenia czasu wolnego i usług). Jak to zrobić? To wyzwanie dla zespołu ekspertów, którzy są świadomi tych procesów i wiedzą jak sobie z tymi zjawiskami radzić.
Ryszard Popowski