Adam Sztaba − twórca i popularyzator muzyki w Polsce
Autor: Marlena Maksim
Adam Sztaba to polski kompozytor, pianista, aranżer, dyrygent i producent muzyczny, a także osobowość telewizyjna. Ukończył Liceum Muzyczne w Koszalinie, a następnie studia na Wydziale Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie prof. Zbigniewa Rudzińskiego. Urodził się i wychowywał w Koszalinie, obecnie razem z rodziną mieszka w podwarszawskim Józefowie.
Marlena Maksim
Na swojej stronie internetowej stwierdza Pan, że swoją przygodę z życiem rozpoczął Pan w Koszalinie 15 lutego 1975 roku o godz. 17.55, a niewiele później rozpoczęła się Pana druga przygoda – z muzyką. Możemy tam przeczytać również, że choć po drodze miał Pan rozmaite fascynacje natury akwarystyczno-informatyczno-kolejowej, to jednak muzyka stała się wyznacznikiem, pasją i sposobem na życie, dzięki której miał Pan sposobność poznania niezwykłych ludzi. Na wstępie mógłby Pan powiedzieć nam coś więcej o pierwszych swoich fascynacjach muzycznych, początkach nauki w szkole muzycznej.
Adam Sztaba
Właściwie od pierwszych chwil nie pozostawiałem wątpliwości, kim będę w przyszłości. Wszystko bowiem, co wydawało jakiś dźwięk, stawało się elementem mojego zaciekawienia. A więc łyżeczki, linijki, długopisy, którymi grałem na postawionych na sobie książkach, imitując perkusję. Dziecięca mandolina, na której próbowałem zagrać zasłyszany w radiu refren Wsiąść do pociągu. No i wreszcie przedszkole, kiedy śpiewanie z grupą rówieśników było dla mnie niewystarczające, więc brałem „cymbałki” i ze słuchu grałem śpiewane melodie. Pani od rytmiki zasugerowała mojemu tacie, aby posłał mnie do szkoły muzycznej już w wieku 6 lat. Tak też się stało – rano biegłem do zerówki, a po południu na zajęcia z fortepianu, kształcenia słuchu i rytmiki. Ponieważ miałem łatwość przenoszenia zasłyszanych melodii na klawiaturę pianina, to w szkole podczas przerw koledzy z klasy podrzucali jakieś aktualne tytuły radiowych hitów. Grałem je, a reszta klasy głośno śpiewała. Jak na szkołę muzyczną było więc mocno spontanicznie.
Marlena Maksim
Jak poczytamy Pana biogram, to wyłania nam się krok po kroku budowanie pozycji, prestiżu, wizerunku, ogrom pracy, projektów, nagrań, płyt. Zacytuję fragmenty z Wikipedii: „Zadebiutował w wieku 18 lat muzyką do musicalu Fatamorgana [rok 1993 − dopisek red.] wystawionym w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w rodzimym Koszalinie. Rok później został asystentem Janusza Stokłosy – kompozytora i kierownika muzycznego teatru Studio Buffo w Warszawie, a w następnym roku – kierownikiem muzycznym i pianistą zespołu Maryli Rodowicz. W latach 1998–2002 pełnił rolę kierownika muzycznego, aranżera i pianisty w zespole Edyty Górniak. W latach 2002–2003 był kierownikiem muzycznym i pianistą dwóch pierwszych edycji programu Idol. […] W latach 2005–2006 był kierownikiem muzycznym, aranżerem i dyrygentem w trakcie pierwszych czterech edycji programu TVN Taniec z gwiazdami oraz podczas koncertów Sopot Festival. Wówczas zrodziła się Orkiestra Adama Sztaby” , z którą jest Pan bardzo kojarzony i odnosił wielkie sukcesy. Co najmniej od kilku lat współpracuje Pan z najznamienitszymi orkiestrami, chórami, solistami, wspomnę Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach, Sinfonia Varsovia, Chóry Polskiego Radia, Sting, Chris Botti, Michael Bolton… Piękna harmonijna kariera, Pana koncerty gromadzą tłumy publiczności, zapraszany jest Pan do udziału w najbardziej prestiżowych wydarzeniach muzycznych. Wielu młodych muzyków pewnie marzy o takiej karierze. Co by Pan zalecił, doradził początkującym dziś muzykom, jak osiągnąć dziś taki sukces?
Adam Sztaba
Mówiąc szczerze, nie zazdroszczę dzisiejszym 20-latkom. Muszą bowiem w warunkach skrajnie trudnych znaleźć sposób na zainteresowanie sobą. Jedni decydują się na drogę trudną, czyli skupienie wyłącznie na elemencie artystycznym, inni próbują to przełamać i do swej sztuki zaprzęgają element populistyczny. Nie ma jedynie dobrej drogi, bo każdy inaczej odczuwa. To, co na pewno cechuje dziś młodych ludzi, to niecierpliwość. Jan Englert, mówiąc kiedyś o młodych, użył sformułowania, że pragną zrobić karierę do poniedziałku. Tego pośpiechu i przesytu muzyki wylewającej się zewsząd nie było w mojej młodości. A jeszcze wcześniej, w młodości moich rodziców, artysta, który pojawiał się na festiwalu opolskim z miejsca stawał się wielką gwiazdą, bo wszyscy to oglądali. Dziś mamy setki kanałów telewizyjnych, radiowych, a przede wszystkim internet. Wielu artystów decyduje się ominąć tradycyjną formę wydawania płyt, czyli współpracę z firmami fonograficznymi na rzecz publikowania wyłącznie w internecie. I to z niemałym sukcesem. A wspomniany przesyt, który mnie trochę męczy, ma też inną złą stronę. Otóż naprawdę zdolni ludzie potrafią wątpić w cel swej twórczej pracy, widząc, jak wiele muzyki nas otacza. A tymczasem dla każdego jest miejsce. Ważne, by nie tracić motywacji i nieustannie pracować nad sobą. Mam może nieco idealistyczne spojrzenie, ale poparte doświadczeniem, że prawdziwy talent prędzej czy później objawi się światu. Pod warunkiem, że zda sobie sprawę, iż sam talent bez poparcia pracą niewiele znaczy.
Marlena Maksim
Jak rozumiem, uważa Pan, że talent i praca są podstawą sukcesu w zawodzie muzyka, ale mam wrażenie, że w dniu dzisiejszym nie zawsze to wystarcza. Nieraz uczestniczyłam we wspaniałych koncertach, które odbywały się przy pustych salach. Co by Pan poradził młodym, utalentowanym muzykom w dotarciu ze swoimi działaniami do szerokiego grona odbiorców?
Adam Sztaba
Dziś jest i łatwo, i trudno. Możliwości dotarcia mamy bardzo wiele, a jednocześnie słuchacze często są zmęczeni mnogością ofert. Walczymy zatem o ich uwagę i szukamy sposobu, by wybrali nas. Gdyby to było proste, to każda płyta okazywałaby się platynową. Czynników wpływających na odbiór jest bardzo wiele i często są one pozaartystyczne. Mam na myśli skuteczność wykupionych reklam w mediach społecznościowych, wywiady w odpowiednich mediach, próbę zbudowania jakiejś tajemnicy, aby słuchacz był zaintrygowany czy też eksponowanie w naszym projekcie płytowym lub koncertowym jakiegoś elementu, który wyróżnia nas od innych. Ale nawet najlepiej przygotowana kampania reklamowa może nie odnieść sukcesu, gdyż zawsze pojawia się element loterii i czynniki, na które nie mamy wpływu, np. podobna premiera w tym samym czasie czy zmienne mody.
Marlena Maksim
Zajmuje się Pan nie tylko komponowaniem, ale i popularyzacją muzyki. Nieczęsto muzycy podejmują się takiej działalności. Jak to się stało, że zaczął Pan prowadzić różne muzyczne audycje edukacyjne?
Adam Sztaba
Odkąd pamiętam, starałem się szukać w muzyce łączeń. Tradycyjne podziały na muzykę poważną czy popularną są dla mnie zbyt ograniczające i niewiele wnoszące. Muzyka albo na nas działa, albo nie. A to, czy nazwiemy ją bluesem czy jazzem, nie ma żadnego znaczenia. I pewnie z racji tej eksploracji różnych muzycznych rewirów naturalne okazało się wprowadzanie słuchaczy w szczegóły związane z formą utworu, harmonią, rytmem, melodią, dynamiką, agogiką. Ale to nie był cel. Raczej coś, co wyniknęło przy okazji poszukiwań.
Marlena Maksim
W swojej twórczości łączy Pan elementy muzyki poważnej i popularnej i głównie taką muzykę Pan popularyzuje, czy to na pewno jest właściwa droga do popularyzacji muzyki w Polsce.
Adam Sztaba
To jedna z dróg. W moim odczuciu nie ma ludzi, których nie porwałaby orkiestra. Oczywiście nie zawsze w klasycznym wydaniu w symfonii Beethovena czy Brahmsa, ale samo brzmienie, które od 250 lat właściwie się nie zmienia, jest zupełnie unikatowe. Tym samym, jeżeli ktoś przyjdzie na koncert, na którym popularny wokalista popowy wystąpi z orkiestrą, to być może za chwilę ten sam słuchacz, zachęcony orkiestrowym brzmieniem, wybierze się na Czajkowskiego albo na koncert muzyki współczesnej. A to już jest dla mnie realna wartość.
Marlena Maksim
Co chciałby Pan jeszcze przekazać młodym muzykom, osobom wiążącym swoją przyszłość z zawodem muzyka, zamierzającym wejść na polski rynek muzyczny?
Adam Sztaba
To niełatwy zawód. Ale jeżeli ktoś czuje, że tylko w nim się spełni, powinien podjąć wyzwanie. Kilka cech jest bardzo wskazanych – w pierwszej kolejności powiedziałbym o pracowitości, później dodałbym konsekwencję, solidność i upór, a potem pokazywanie się i prowokowanie życia. I na koniec warto pamiętać, że z tym zawodem nieodłącznie wiąże się kształt sinusoidy. Najtrudniej zrozumieć to tym, którzy szybko wskoczyli na górny pułap i zaczynają wierzyć, że tak będzie zawsze. Wygranie konkursu czy nagranie dobrze ocenionej przez krytyków płyty jest oczywiście ważne, ale dużo ważniejsze jest utrzymanie wysokiego poziomu przez kolejne lata.
Tekst opracowano na podstawie pracy licencjackiej Marleny Maksim i wywiadu udzielonego Autorce w 2021 roku. Tekst drukujemy za zgodą obu stron.
Strona oficjalna Adama Sztaby, http://www.sztaba.pl/pl/biografia/
Adam Sztaba, Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Adam_Sztaba