O wychowaniu muzycznym na Węgrzech
Autor: Éva Kenesei
Artykuł z numeru 4/2010
Każde stulecie stawia przed edukacją muzyczną swoiste problemy. XXI wiek nie jest tu wyjątkiem. Weszliśmy w nowe tysiąclecie z nierozwiązanymi problemami poprzedniego stulecia i stale przybywa nowych kwestii wymagających rozstrzygnięć.
Obecnie, jak nigdy dotąd, nauczyciele muzyki nie są jedynymi, którzy kształtują smak muzyczny młodzieży. Może to być korzystne, ale równie dobrze może stać się czynnikiem szkodliwym. Zadaniem szkoły jest podnoszenie świadomości w zakresie wartości w muzyce oraz zapoznawanie uczniów z muzyką wartościową. Jakie jednak ma ku temu możliwości? Czy wspomaga ją środowisko koleżeńskie, rodzice, środki masowego przekazu?
Dzieci i młodzież coraz mniej czasu poświęcają na słuchanie zawodowych muzyków, a i czas nauczyciela muzyki spędzony z uczniami ulega stałym ograniczeniom. Z ogólnej tygodniowej liczby godzin spędzonych w szkole ledwie parę – nawet licząc dodatkowe lekcje w szkole muzycznej, w chórze, w orkiestrze czy w zespołach tanecznych – przypada na muzykę. Nauczyciel tego przedmiotu, który sam muzykuje, gra na instrumencie, koncertuje, ciekawie wykłada o tematach muzycznych, prowadzi koło zainteresowań, chodzi na koncerty, z uwagą śledzi ciekawe programy muzyczne, koncerty w radio i TV, mógłby być przykładem dla uczniów. Jeśli jego życie obraca się wokół muzyki, jeśli emanuje on radością, jaka z niej płynie, staje się bardziej wiarygodny w oczach uczniów. Dzięki prawdziwej pasji można pozyskać nawet rodziców i sprawić, aby polubili „naszą muzykę”; należy ich przede wszystkim przekonać, że wskazuje się im coś, co będzie korzystne dla rozwoju ich dzieci.
Ale co to oznacza „nasza muzyka”? Kiedy i jakiej muzyki mamy słuchać? Czy młodzieży wolno nam narzucać, jakiej muzyki ma słuchać? Bardzo trudno odpowiedzieć na te pytania w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez wolność i przekonującym nas nieustannie, że każdy może robić, co chce. Gust jest kategorią indywidualną, ale wyobraźmy sobie szkołę czy organizację, w której wszyscy zawsze robią to, na co mają ochotę. Bez wątpienia panowałaby tam anarchia. Nauczyciele muszą więc mieć stale na uwadze, że powołani są do robienia porządków w głowach i w sercach dzieci oraz do rozwijania w nich miłości i szacunku do muzyki.
Ludzie na ogół nie rozumieją znaczenia muzyki w kształtowaniu osobowości estetyczno-artystycznej, a przecież wpływ zaniedbania kształcenia estetycznego odczuwalny jest we wszystkich obszarach życia. [...] Co jednak może robić rodzic czy pedagog w obliczu wyzwań XXI wieku, takich jak rozwijająca się technika i komputeryzacja? W pewnym stopniu do dziś aktualna pozostaje myśl z 1949 r.: „Dobre jest takie wychowanie, w którym wychowanie estetyczne w ramach godzin lekcyjnych doprowadza do zainteresowania przedmiotem oddziaływania. Powinno ono przebiegać w sposób jednokierunkowy, tak aby nie było rozbieżności między życiem prywatnym, zainteresowaniami ucznia a szkołą”(Faragó, Kiss 1949, 181).
To stwierdzenie w odniesieniu do muzyki silnie odzwierciedla poglądy Janosa Gonda zamieszczone w Antologii muzyki popularnej: „Dyskryminacja muzyki popularnej w szkołach muzycznych jest bardzo szkodliwa z dwóch powodów. Po pierwsze, pedagogika muzyczna rezygnuje z elementów wychowania muzycznego, które mogą skutecznie formować gusta i upodobania muzyczne. Z drugiej strony wykluczając z kształcenia muzykę, którą młodzież najlepiej zna i uznaje za swoją, negatywnie nastawia uczniów do szkoły i edukacji. Konsekwencji tych działań nie trzeba nawet omawiać, już wszyscy je znamy” (Gonda 1992, 7). Rzeczywiście, z kilku powodów jest ważne, by nauczyciele pracujący z dziećmi byli otwarci na nowości; by dzieci były w stanie przyjmować to, co nowe, i kiedyś w przyszłości, jako ludzie dorośli, przekazały następnym pokoleniom zarówno wartości przynależne do tradycji, jak i te współcześnie uznawane.
W edukacji muzycznej za prawdziwe uznaje się twierdzenie, że pedagodzy tak uczą, jak ich uczono. Gdyby uznać je za „prawdę absolutną”, to takim poglądem można nawet na pół wieku sparaliżować rozwój oświaty. Myślę, że tego typu stwierdzeń nie należy uogólniać, trzeba jednak przyznać, że istnieją problemy generacyjne, które uporczywie powracają z pokolenia na pokolenie. Nieprzypadkowo przypomina się wciąż myśli Zoltana Kodalya, chociażby takie, jak ta z roku 1929: „O wiele większe znaczenie ma to, kto jest nauczycielem śpiewu (muzyki) w Kisvárda, niż kto jest dyrektorem Opery. Bo zły dyrektor szybko upadnie (od czasu do czasu nawet i dobry). Natomiast niedobry nauczyciel działając przez trzydzieści lat zabija w dzieciach miłość do muzyki” (Kodály 1982, 43).
Historia edukacji wyraźnie pokazuje, że brak spójności w wychowaniu, rozbieżności między prywatnymi postawami ucznia, postawami domu rodzinnego i grupy rówieśniczej a oficjalnymi programami szkolnymi zazwyczaj nie przynoszą pozytywnych rezultatów. Dlaczego inaczej miałoby być w życiu kulturalnym lub muzycznym? Naturalne jest, że celem edukacji i nauczyciela powinien być przekaz pozytywnych wartości. Wychowanie muzyczne dziecka powinno nie tyle ukształtować biernego słuchacza, odbiorcę, lecz człowieka obdarzonego dobrym gustem, wrażliwego, potrafiącego myśleć krytycznie i stale się rozwijającego. Żaden nauczyciel nie ma prawa zmuszać swoich uczniów, by przyjęli jego upodobania, ale ciąży na nim obowiązek wskazywania drogi ku wartościom ogólnie przyjętym i szanowanym w społeczeństwie. Oczywiście powinniśmy w edukacji uwzględniać różnice indywidualne, kulturę regionalną i mniejszości narodowych, ale dążyć musimy do wartości uniwersalnych.
Należy też pamiętać, że tak naprawdę możemy mieć wpływ na dzieci tylko do pewnego wieku. We wszystkich dziedzinach kształcenia istnieje tak zwany okres sensytywny. W kształceniu muzycznym kończy się on około 12 roku życia dziecka. Ważne jest zatem, żeby szkoła czuła się zobowiązana do jak najlepszego wykorzystania tego czasu. Chcąc bardziej adekwatnie wpłynąć na rozwój osobowości dzieci, powinnyśmy zmienić intensywność wychowania muzycznego w tym okresie tak, aby muzyka stała się dla młodego człowieka ważna; aby mógł stwierdzić: „Życie bez muzyki nie jest pełne” (Kodály 1982, 156).
Nasza praca to nie tylko zaspokajanie potrzeb estetycznych, ale również regularne kierowanie uwagi ku coraz wyższym poziomom sztuki. W centrum procesu wychowania powinno być przeżycie świadomie uwrażliwiające receptory, dające satysfakcję, radość i poczucia spełnienia. Wychowanie muzyczne powinno być intensywniejsze i bardziej rozszerzone. Musimy usunąć dotychczasowe jego mankamenty i poszukać lepszych rozwiązań, zachowując i rozwijając te, które się sprawdziły. W przypadku pewnych grup społecznych jest to wręcz niezbędne, np. w kontaktach z młodymi ludźmi, którzy kształcą się dalej na kierunkach pedagogicznych i swoje plany życiowe wiążą z pracą muzyczno-pedagogiczną z młodzieżą. Celem instytucji kształcących przyszłych nauczycieli jest kształtowanie absolwentów o bogatej osobowości. Uzasadnione jest bowiem oczekiwanie społeczeństwa, by nauczyciele byli propagatorami kultury i sztuki, by potrafili zająć stanowisko w sprawach ważnych dla sztuki, nie wyłączali radia na dźwięki muzyki klasycznej lub koncertu. To oni przecież będą wychowawcami, wzorcami dla setek dzieci, a być może wpłyną także na dorosłych. Celem naszym jest wykształcony i wszechstronny nauczyciel. Wymaganie wszechstronności już od kandydatów na studia jest ze wszech miar pożądane i tą wszechstronność oraz wszystkie umiejętności i zachowania ważne z punktu widzenia przyszłej pracy z dziećmi powinniśmy świadomie i celowo rozwijać.
Tymczasem studenci są różni. Niektórzy nawet nie mają zamiaru poznawać trudniejszych w odbiorze utworów muzyki klasycznej, wystarczy im muzyka popularna dostarczana przez massmedia. W wielu przypadkach trwonią czas wolny, który mogliby wykorzystać na rozrywkę związaną z kulturą – nie chcą kontaktów z nią, nie lubią, nie są zainteresowani. Pozostają obojętni nawet na imprezy i wydarzenia kulturalne organizowane przez instytuty kształcące nauczycieli, a wymownym tego dowodem jest znikoma ich liczebność na koncertach czy wieczorach poezji.
Problemy ze sztuką o uznanych wartościach występują z różnym natężeniem na wszystkich etapach ogólnej i zawodowej edukacji muzycznej. Choć kształcenie na poziomie wyższym jednoznacznie kładzie nacisk na przedmioty zawodowe, nie może w nim zabraknąć tych elementów, które pomagają zmagać się z codziennością; w świecie techniki nadają życiu człowieka pełni, wzbogacają je szlachetnymi akcentami. Taka właśnie jest kultura. Potrzebuje jej każdy człowiek, choć nie wszyscy w tym samym stopniu. Niektórzy czują się nawet powołani do kultywowania pewnych form sztuki lub artyzmu, chcą i potrafią zarażać innych swoją życiową pasją.
Wychowanie ku wartościom trzeba zacząć jak najwcześniej – rodzina i najbliższe otoczenie mają tu naprawdę dużo do zrobienia, nie zawsze jednak są tego świadome. Braki kształcenia domowego u niektórych dzieci próbuje się wyrównywać w ramach wychowania muzycznego prowadzonego w przedszkolach oraz w edukacji wczesnoszkolnej, stosując do tego specyficzne narzędzia i metody. Najważniejsze, by nauczyciele od początku wprowadzali swych podopiecznych w krainę piękna i przeżywania muzyki. Jeśli od klasy pierwszej dzieci będą wychowywane w ten sposób, to można oczekiwać, że rozwinie się w nich potrzeba obcowania ze sztuką, a poznawanie kolejnych arcydzieł będzie źródłem przeżyć natury estetycznej. [...]
Podsumowując, należy wyraźnie powiedzieć, że naprawdę dobre wyniki edukacji muzycznej młodzieży można osiągnąć tylko na drodze spójnych i harmonijnych działań nauczania instytucjonalnego i nieformalnego. Przedszkolne i szkolne kształcenie muzyczne musi być doceniane i wspierane przez rodziny, rówieśników oraz przez media i powinno stać się częścią systemu edukacji muzycznej. W edukacji trzeba uwzględniać zainteresowania muzyczne uczniów, a jednocześnie konsekwentnie dążyć do tego, żeby szkoła, instytucje kulturalne i media promowały sztukę o uznanych wartościach. Wyniki badań pedagogicznych wyraźnie przecież pokazują, że w krajach kładących większy nacisk na uprzystępnianie kultury i sztuki, dzieci znacznie lepiej się rozwijają.
Faragó L., Kiss A.,1949, Pytania nowego wychowania, Egyetemi Nyomda, Budapeszt.
Gonda J.,1992, Antologia muzyki popularnej – podręcznik dla nauczycieli ogólnokształcących szkół muzycznych oraz szkół muzycznych , Stołeczny Instytut Pedagogiczny, Budapeszt.
Kodály Z.,1929, Chóry dziecięce [w:], Patrzenie wstecz, vol. I, red. F. Bónis, Zeneműkiadó, Budapeszt, 1982.
Kodály Z., 1982, Do czego służą muzyczne koła samokształcące? [w:] Patrzenie wstecz, vol. I, red. F. Bónis, Zeneműkiadó, Budapeszt.