Wychowawcze znaczenie muzyki
Autor: Stanisław Dobrowolski
Przedstawiamy obszerne fragmenty tekstu Stanisława Dobrowolskiego, w którym autor, powołując się na starożytnych filozofów oraz Karola Szymanowskiego i innych jemu współczesnych, stara się przedstawić dwa obszary oddziaływań muzyki. Jeden to indywidualny rozwój każdego człowieka, kreacja jego osobowości, drugi zaś zawiera w sobie społeczny aspekt kontaktów z muzyką. Pierwodruk pochodzi z czasopisma „Muzyka w Szkole” 1932, nr 4, s. 73–75.
We współczesnej szkole występuje bardzo wyraźny podział przedmiotów nauczania na kategorie. Jedne z nich, niczym arystokracja rodowa, rozpychają się w rozkładzie zajęć na wielką liczbę lekcji, zajmują najlepsze godziny dnia, figurują w świadectwach uczniowskich na pierwszych miejscach, budzą szacunek na radach pedagogicznych i strach wśród ludku uczniowskiego. Inne przedmioty są skromniej wyposażone w godziny lekcyjne, które zresztą i traktowane są jako niższe gatunkowo, a w rozkładzie zajęć i cenzurkach nieśmiało podążają za pierwszymi. Jest wreszcie kategoria przedmiotów niejako zdeklasowanych, będących prawie poza nawiasem życia szkolnego. Przez nauczycielstwo są one traktowane pobłażliwie, uczniowie nie liczą się z nimi, rodzice prawie nie dostrzegają ocen z tych przedmiotów na świadectwach. Do tej kategorii przedmiotów należy muzyka, występująca w szkole najczęściej w postaci śpiewu.
W czym tkwi przyczyna zlekceważenia tego przedmiotu przy kształceniu młodzieży? Czy w ubogiej pod tym względem tradycji, czy w jego „nieżyciowości”, tj. niemożności wykorzystania zdobyczy nauki muzycznej w życiu, czy wreszcie w jego małych walorach wychowawczych i wartościach kształcących?
Muzyka, jako duchowa strawa dla młodzieży, posiada tradycje starsze i piękniejsze niż inne przedmioty nauczania. Z tym słowem kojarzy się przede wszystkim klasyczny okres wychowania greckiego, który do dziś dnia żyje w nas i stanowi ideał pełnego harmonijnego wychowania.
Nie wytrzymuje krytyki również argument, że muzyka jest przedmiotem oderwanym od naszego współczesnego życia. Przeciwnie, nie ma w życiu naszym sztuki bardziej rozpowszechnionej – i to w tak różnorodnych formach – niż sztuka muzyczna. Jest ona potrzebą zarówno ludzi o wysokiej duchowej kulturze, jak i szerokich mas: słyszymy ją przy pracy, i w chwilach wypoczynku, towarzyszy ona człowiekowi i w jego radosnych i smutnych przeżyciach, stosują ją organizacje o charakterze wojskowym dla wywołania męskiego, rycerskiego nastroju, przede wszystkim zaś – muzyką posiłkują się też instytucje religijne celem poruszenia głębin duszy ludzkiej. Poza tym dla amatorów muzyki stoją otworem sale koncertowe, w ostatnich zaś czasach dzięki epokowym wynalazkom muzyka dociera do najszerszych warstw społecznych za pomocą radia i kina dźwiękowego.
Zarzut więc „nieżyciowości” wykształcenia muzycznego okazuje się niesłuszny. Dość zestawić stopień rozpowszechnienia w życiu muzyki i poezji, a jednocześnie porównać ilość czasu, jaką szkoła przeznacza na przygotowanie wychowanków do rozumienia jednej i drugiej z tych sztuk […]. Właściwego źródła upośledzenia sztuki muzycznej w szkole szukać należy bodaj w niedocenianiu przez współczesną pedagogikę jej wychowawczych i kształcących wartości. Jest to tym dziwniejsze, że walory wychowawcze muzyki mają zastosowanie zarówno dla indywidualnego, jak i społecznego rozwoju człowieka. Przedmiot ten więc winien znaleźć poparcie ze strony zwolenników zarówno podejścia indywidualistycznego, jak i kolektywistycznego.
W tej sprawie sięgnijmy jeszcze raz do starożytności greckiej i dajmy głos największym filozofom ludzkości. Arystoteles przypisuje muzyce w wychowaniu wielką i wyraźną rolę. Odróżniał on w życiu psychicznym człowieka rozumną część duszy od nierozumnej, opartej przede wszystkim na instynktach i popędach. Za najlepszy środek wychowawczy, służący do uszlachetnienia tej właśnie części duszy, Arystoteles uważał muzykę w jej szerokim, greckim znaczeniu. Ten otóż czynnik estetyczny odpowiadał w teorii pedagogicznej Arystotelesa czynnikowi naukowemu, który jest przeznaczony do kształtowania rozumnej części duszy […].
Wpływ nauki muzyki na wychowanka ujmuje bardzo ciekawie mistrz Arystotelesa Platon w Protagorasie. „Wtedy sobie dusza chłopca musi przyswajać rytmy i harmonie, łagodnieć nieco, a nabierając taktu i harmonii stawać się zdolniejszą do słów i do czynów. Całe przecież życie ludzkie pewnego wymaga taktu i należytej harmonii”.
Przełóżmy te zasady na nasz dzisiejszy język pedagogiczny. Przyswajanie rytmu i harmonii przez duszę wychowanka, inaczej mówiąc – ładu i umiaru duchowego, ażeby stawał się on zdolniejszym do słów i do czynów, jest to nic innego jak właściwie kształtowanie osobowości.
Osobowość różni się wszak od indywidualności przede wszystkim duchową konstrukcją, tym właśnie rytmem i harmonią wewnętrzną, co stwarza podłoże dla społecznego, celowego czynu. I to właśnie daje muzyka jako czynnik kształcący. Przytoczone poglądy Arystotelesa na wartość wychowawczą muzyki zmierzają właściwie w tym samym kierunku − kształtowania osobowości […]. Tak więc pierwiastek muzyczny w wychowaniu urasta do pierwszorzędnego środka w kształtowaniu duszy ludzkiej – w tworzeniu osobowości, jak my dzisiaj to ujmujemy. Powyższe myśli mają tym większą moc przekonywającą, że oparte są na wielowiekowym doświadczeniu w dziedzinie wychowania genialnych ludów greckich – ze świetnymi, jak wiemy, rezultatami.
Ujęcie jednak znaczenia wychowawczego muzyki tylko z punktu widzenia rozwoju pojedynczego wychowanka byłoby wielkim zubożeniem zagadnienia. Muzyka jest to sztuka, która bardziej niż jakakolwiek inna nadaje się do zbiorowego, społecznego jej uprawiania, toteż w formie zespołów śpiewaczych czy muzycznych występuje w zwykłych szkołach. Zespoły te są oparte zazwyczaj na zróżnicowaniu czynności poszczególnych jego członków dla stworzenia syntetycznej całości oraz na poddaniu się ich całkowitemu aż do największych subtelności kierownictwu prowadzącego zespół. Taka praca w grupie wyrabia w wychowankach wewnętrzną karność, duże opanowanie, poczucie solidarności przy tworzeniu wspólnego dzieła, wywołuje często podniosłe estetyczne przeżycia, nie wywołuje zaś – co jest pod względem wychowawczym bardzo ważne – chęci konkurencji, tej ujemnej właściwości pracy w szkolnych zespołach klasowych.
Jakie wartości społeczne kryje w sobie muzyka wykonywana zespołowo, przedstawił w sposób głęboki wielki muzyk Karol Szymanowski (1931) w artykule Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie. Szczególnie ciekawe są fragmenty dotyczące wpływu uczestnictwa w robotniczym zespole chóralnym na ich przeciętnego uczestnika.
Codzienne jego życie – nieskończony szereg bezbarwnych, szarych dni podobnych sobie, jak krople jesiennego deszczu – wypełnione jest nieustanną wyczerpującą pracą i troską o zdobycie środków nędznej egzystencji. Rzadkie strzępy wolnego czasu poświęcone odpoczynkowi, rozrywce, to najczęściej szynk, kieliszek, jakiś mechaniczny fortepian, bębniący „popularne” kawałki.
A wszakże nie ulega chyba żadnej wątpliwości, iż w nieprzeniknionej głębi jego istoty drzemią jednak nieuświadomione impulsy, dążenia i tęsknoty ku jakimiś nieokreślonym bliżej wyższym poziomom życia, właściwe każdej zdrowej duszy ludzkiej, oczekujące tylko przebudzenia na skutek wewnętrznego, czy też nawet zewnętrznego nakazu. Trudno się tu zresztą zastanawiać, jaki motyw psychologiczny zadecydował ostatecznie o przyłączeniu jego do śpiewaczej drużyny, może zwykły instynkt naśladownictwa lub też mętne jakieś pojęcie o arystokratycznym niejako wywyższeniu takiego zrzeszenia ponad anonimową, szarą, robotniczą masę. Dość, że z chwilą tą związany jest rewolucyjny niemal przewrót w jego prymitywnych pojęciach o istotnych życiowych wartościach.
Otóż przestąpiwszy próg swej organizacji, znajduje się on znów w atmosferze pracy i – co najbardziej zdumiewające − pracy, nie przynoszącej bezpośredniego zysku, co właśnie decyduje o zasadniczej psychologicznej zmianie stanowiska jego co do wartości pracy w ogóle. Stawia go ona jednak znów wobec z góry idącego nakazu, znów wymaga odpowiedzialności za dokładne jej wykonanie w zakresie przypadającej mu w udziale roli, znów wreszcie zmusza do szeregu wysiłków, mających na celu opanowanie choćby najprymitywniejszej techniki tak nowego w jego życiu zadania. Wydawałaby się mu ta praca nonsensem zapewne, jakimś nieporozumieniem, gdyby nie jej całkowite usprawiedliwienie, na początku głęboko ukryty istotny jej sens, objawiający się stopniowo, w miarę coraz to doskonalszego wykonywania dzieła na próbach. Oto z pierwotnego niezrozumiałego chaosu wyłania się coraz to wyraziściej przejmujące widmo Piękna, górującego nad szarą codziennością, nad mrówczymi zabiegami życia, Piękna, przynoszącego z sobą wreszcie ową tajemną, niezwykłą radość wyzwolenia drzemiącego na dnie duszy twórczego instynktu.
Jednocząca i organizująca siła muzyki posiada tę moc, iż połączywszy mocnym węzłem wspólnych doznań przygodną grupę ludzi, którzy spotkali się na płaszczyźnie wspólnego wysiłku, mającego na celu objawienie jej magicznego piękna, utrwala ów węzeł w nierozerwalny kształt tajemniczego porozumienia, wskazuje i inne cele, inne wielkie sprawy, mogące równie pewnie wesprzeć się na tym samym osiągniętym już poziomie wspólnego porozumienia. Towarzysze z jednego szeregu, z pod wspólnego znaku, z pewnością poznają się w rozproszonym tłumie i podadzą sobie bratnie ręce, gdy będzie chodziło o inne, równie jednak wzniosłe osiągnięcia i tryumfy. Bowiem wrota wiodące ku wyższemu szeregowi prawd i wartości zostały czarodziejską mocą muzyki na zawsze już otwarte.
W taki to sposób tworzy się owa najszlachetniejsza społeczna komórka, której genezą było pozornie tylko estetyczne hasło, która jednak w miarę wspólnej pracy – wypełnia się najczystszą etyczną treścią.
Dodajmy do tych głębokich myśli uwagę, że w motywach, jakie zadecydowały o przyłączeniu się owego robotnika do zespołu śpiewaczego, niemałą, być może, rolę odegrał jego nauczyciel śpiewu ze szkoły powszechnej. Ten ostatni ma trudną, ale wdzięczną rolę do spełnienia. Poza budzeniem w młodym pokoleniu zamiłowania do pieśni, musi on uświadamiać otoczenie o wielkiej roli wychowawczej i społecznej muzyki, aby zdeklasowany dzisiaj ten przedmiot zajął należne mu miejsce w szkole.
- Szymanowski K., 1931, Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, „Kwartalnik Muzyczny”, nr 10–11.