Koncepcja podręcznika odwołuje do dwóch porządków, które pozwalają wyróżnić (bez formalnego podziału) dwie części: historyczną (rozdziały: 1–14) i „stylistyczno-funkcjonalną” (rozdziały: 15–26). Podział taki, ukazujący z jednej strony dzieje muzyki, z drugiej będący refleksją nad jej naturą, uwarunkowaniami i zmiennością, jest zasadny przy konsekwentnym zachowaniu (choćby względnej) rozdzielności i tożsamości obu porządków. W podręczniku oba porządki przenikają się w na tyle w szerokim zakresie, że często zaciera się sens ich wprowadzenia. Tok historyczny „łamie się”, gdy po średniowieczu, renesansie i baroku następują rozdziały:
Allegro sonatowe i
Formy cyklu sonatowego (zamiast rozdziału:
Klasycyzm). Z kolei w rozdziałach funkcjonalno-stylistycznych narracja prowadzona jest każdorazowo w trybie historycznym (poniekąd kosztem charakterystyk poszczególnych epok). Niekonsekwentne są też relacje między tytułami rozdziałów i podrozdziałów, a rzeczywista struktura całości nie znajduje odzwierciedlenia w spisie treści, co w połączeniu ze wspomnianą parcelacją treści utrudnia korzystanie z podręcznika.
Przedstawienie dziejów muzyki obejmuje obszar od średniowiecza do II połowy wieku XX. W porządku chronologicznym mają niekiedy miejsce oboczności, np. przedstawienie Chopina następuje po „szkołach narodowych”, zaś spośród umieszczonych w ramach romantyzmu rozdziałach:
Rozwój opery i
Opera syntezą sztuk pierwszy wraca do Monteverdiego, drugi do Mozarta, oba zaś zamyka Moniuszko, o którym była już mowa w poprzednim rozdziale.
Wybór zagadnień zawiera sporo przeoczeń, przez co gubi się ciągłość dziejów muzyki. Pominięcia te dotyczą w pierwszym rzędzie charakterystyk poszczególnych epok (przywołania ich zasadniczych rysów, granic czasowych itd.), co nie pozwala na osadzenie muzyki w kulturze i tendencjach danej epoki. Charakterystyk tych praktycznie brak w odniesieniu do renesansu, baroku i klasycyzmu (trudno za takową uznać np. wprowadzenie: „Kulturę renesansu cechowało odkrycie greckich i rzymskich ideałów. W muzyce dominowała religia oraz wokalna polifonia
a cappella” (!); s. 16). W przypadku romantyzmu i wieku XX charakterystyki te są zbyt fragmentaryczne i ogólnikowe. (...)
Sylwetki kompozytorów w większości ograniczają się do faktografii: elementów biograficznych, spisów utworów itp. (np. czy potrzebne jest wymienianie wszystkich laureatów konkursów Chopinowskich?). Brak tu informacji o stylu czy twórczym idiomie, a stwierdzenia syntetyczne bez rozwinięcia są zbyt ogólne i pozostają dla gimnazjalisty nieczytelne, np. w odniesieniu do Beethovena: „był ostatnim wielkim muzykiem klasycznym, ale również prekursorem romantyzmu” (s. 39) czy Chopina: „muzyka Chopina na wskroś przepojona jest polskością. W utworach swoich zawarł całe piękno i bogactwo polskiej muzyki ludowej. Jednak geniusz Chopina przejawia się przede wszystkim w uniwersalności jego muzyki” (s. 64). W toku historycznym brak m.in. Mendelssohna, Paganiniego, Brahmsa, R. Straussa, Mahlera, Ravela, Strawińskiego, Prokofiewa, Bartoka.
Podjęcie w części „stylistyczno-funkcjonalnej” kwestii ogólnych (faktura muzyczna, nastroje w muzyce, uczucia w muzyce, natura i muzyka, muzyka religijna itd.) traktować można jako wskazanie na określone aspekty muzyki uzupełniające tok historyczny. Zabieg ten wnosi do podręcznika kilka istotnych kwestii, a zarazem perspektywę, która może stanowić inspirację (i wyzwanie) zarówno dla nauczyciela, jak i dla gimnazjalisty (choć wyróżnione kategorie traktowane są zbyt umownie i szeroko). (...)
W znacznym zakresie cenną pomocą dla ucznia może być
Słowniczek pojęć muzycznych. Nie do końca przekonujący jest tu jednak dobór pojęć – wielu brak, inne wydają się zbędne: akordyka, barokowy koncert solowy, struktura atonalna, styl polifoniczny/homofoniczny, współcześni kompozytorzy polscy (wśród „pojęć” znalazł się też – kuriozalnie „objaśniony” – Fryderyk Chopin!). Ponadto definicje są niekiedy zbyt ogólnikowe (por. dyrygent, fuga, muzyka absolutna/programowa, opera, sonata, symfonia, system tonalny, zespół kameralny), wzajemnie nieskoordynowane (kontrapunkt–polifonia, agogika–tempo, nazwy głosów ludzkich) bądź błędne (m.in. akordy dysonujące, forma muzyczna, gospels (!), motet, polifonia, tremolo, uwertura, wariacje). (...)
Już w pierwszym zdaniu autor formułuje cel podręcznika: „do nauki słuchania muzyki” (s. 3). Deklaracja ta w połączeniu z kolejnymi założeniami („będziesz się uczył analizy utworów”, by „słuchać muzyki ze zrozumieniem”) kieruje tym samym ku pojmowaniu muzyki w kategoriach artystycznych. Sugestie takie płyną również z toku narracji, w którym akcentowane są zagadnienia warsztatowo-formalne, w mniejszym stopniu wyrazowe. W tych obszarach lokuje autor istotę muzyki jako sztuki.
Autor nie wyodrębnia kwestii rozumienia i definiowania muzyki. Nie podejmuje ich także w miejscach, w których wątki takie niemal się narzucają (np. w rozdziałach:
Uczucia w muzyce, Odbiorcy muzyki i ich potrzeby, Muzyka rockowa). Konsekwencją przyjętych założeń jest dominacja analityczno-formalnego podejścia do muzyki (nawet w rozdziale
Uczucia w muzyce!). (...)
Wybór literatury muzycznej cechują dwie tendencje. Z jednej strony repertuar jest reprezentatywny dla kompozytorów, epok czy gatunków (
Cztery pory roku Vivaldiego,
Koncert fortepianowy d-moll Mozarta,
Egmont i V Symfonia Beethovena,
Król olch Schuberta,
Uczeń czarnoksiężnika Dukasa), z drugiej ograniczony do „wizytówek” lub utworów „przebojowych” (Bacha
Aria z III Suity orkiestrowej, Brahmsa –
V Taniec węgierski, Händla –
Alleluja, Schumanna –
Wesoły wieśniak itd.), nie zawsze mogących oddać zasadnicze rysy danego kompozytorskiego idiomu. (...)
Repertuar do słuchania zasadnie oddzielony został od propozycji do śpiewania. I tu wartościowy jest – wzbogacony o informacje o kontekście powstania i roli w kulturze – rozdział zawierający polskie pieśni patriotyczne. (...)
Podręcznik pisany jest prostym i na ogół czytelnym językiem. Potoczystość i ciągłość narracji burzy niekiedy konstruowanie całości z odrębnych wątków. (...)
Koncepcja podręcznika zorientowana na niemal równoprawnie traktowaną dwukierunkowość (tryby: historyczny i systematyczno-funkcjonalny) jest z pewnością interesująca. Ujęcie takie, zakładające z jednej strony podejmowanie zagadnień ogólnych, „teoretycznych”, z drugiej (decyzją autora) zorientowane na kwestie formalno-techniczne, wymaga jednak precyzji językowej, przyjęcia określonych kryteriów i zakresu podawanych treści oraz konsekwencji w realizacji. W znacznym stopniu elementów tych zabrakło (niezbędne byłoby dokonanie rewizji treści merytorycznych i przeprowadzenie gruntownej korekty językowej).
Przytoczone opinie pochodzą z recenzji Rafała Ciesielskiego Gimnazjalne podręczniki do muzyki (3) zamieszczonej w „Wychowaniu Muzycznym” nr 3/2011, s. 51-64. Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji na
http://www.wychmuz.pl/artykul_ar_26.html